Agresja na drogach

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Spotkałem się wczoraj z bardzo ciężkim przypadkiem .
W związku z panującą ładną pogodą , oraz drożejącą z dnia na dzień benzyną - w ramach walki z nadwagą , przesiadłem się na rower . Do pracy mam ~30 km , mieszkam bowiem za Skawiną , a pracuję z drugiej strony Krakowa - w Nowej Hucie ( to dla tych , którzy znają okolice Krakowa ) i zajmuje mi to około godziny , w zależności od tego ile przestoję na światłach w centrum miasta . Ogólnie jeździ się sympatycznie , zwłaszcza droga powrotna mnie cieszy , bo jadę dokładnie tyle samo na rowerze , ile jechałbym autem ( nie stoję w korkach ) . Czasami tylko ktoś zatrąbi , ale nie zwracam na to uwagi . Paradoksalnie - nie trąbią TIR-y , choć mija mnie ich sporo , a z racji wymiarów ( nie moich ) zrobić im to trudniej niż innym - tylko pierdoły , głównie w autach typu Cinquecento , czy Daewo Tico - którzy sami poruszają się z prędkością rowerzysty . Natomiast wczoraj w trakcie mijania mnie najpierw długo trąbił , później zaczął coś pyszczyć - krótko obcięty gnojek z Mitsubishi , pomimo że miał wolny pas ruchu z naprzeciwka . Mało tego - na najbliższych światłach się zatrzymał i zaczął mi wymachiwać przez okno ... kijem basebolowym !!! Najpierw poradziłem mu , żeby kupił sobie węższe auto - to mu wtedy będzie wygodniej wystawiać oba łokcie przez okna , ale w związku z tym , że moja argumentacja do niego nie dotarła - przemówiłem doń językiem dla niego zrozumiałym .
Jeżdżę na rowerze wyścigowym na oponach schlauchrafein , więc wożę ze sobą pompkę . Pech ( dla tego buraka ) chciał , że ostatnio przypiąłem starą, solidną , wykonaną z porządnego aluminium . A że mam już czterdzieści parę lat i kiedyś oprócz jazdy na rowerze trenowałem wyczynowo kajaki , a później kilka lat karate , to trafiła kosa na kamień . Spokojnie odpiąłem pompkę i przyłożyłem chłopczykowi po łapkach . Zbaraniał , kij mu wypadł , a on jak niepyszny zamknął dziób i odjechał z piskiem .
Jak ktoś chciałby nowy kij , jako straszak na rowerzystów - to leży w rowie koło świateł w Sidzinie .
Natomiast wnioski są smutne : poradziłem zresztą synowi , który ma 17 lat i uprawia kolarstwo , a po tatusiu odziedziczył niewyparzony dziób , żeby na wszelki wypadek nie odpowiadał na zaczepki podobnych kretynów . Bo o ile ja sobie poradziłem , to wcale nie ma pewności , czy następnym razem podobny przyjemniaczek zamiast machać kijem - nie włoży mi go np. w szprychy ?
  
 
Taka rzeczywistosc ,nieraz spotkalem sie z takim chamstwem ale ten gnojek to juz naprawde przesadzil. Dobrze, ze dostal po lapkach, moze to go nauczy manier i szacunku do innych ludzi, nie tylko wspoluzytkownikow drog.
  
 
żadko jeżdżę po drogach, a jeśli już mi się zdarzy to raczej niewielkie odcinki, ale chamstwo jest wszędzie. Na chodnikach, na ścieżkach rowerowych... wszędzie i cóż począć, wszystkie próby "naprawy" tego przypominają walkę z wiatrakami

pzdr
  
 
Raz wyjeżdzając z chaty na przejażdzę po wsi wyjechałem już na drogę na zakręcie to jechał Żuk i trąbnął na mnie, gdy ja sobie przepisowo jechałem. Już chciałem do niego krzynkąć "ty skur...synie co ty robisz jak ja normalnie jadę", ale jakoś sie powstrzymałem. Chamstwo niestety jest wszędzie jak mówi scoodie .


[ wiadomość edytowana przez: arsen dnia 2005-09-19 21:10:51 ]
[ powód edycji: bluzgi ]
  
 
Ja dodam tylko tyle że jeżdżąc po Krakowie praktycznie codziennie spotykam sie z chamstwem. To o czym pisali moi przedmówcy zdażyło mi sie conajmniej kilka razy. Wczoraj np jadę sobie ścieżką rowerową która przecina skrzyżowanie mam zielone światło dla rowerów wiec jade rozpędzony, a koleś widząc mnie nagle rusza bo ma zieloną strzałkę do skrętu. No to ostro po hamulcach aż mi sie tylne koło podniosło Oczywiście burak w firmowym aucie stanął na ścieżce rowerowej i stoji sobie do skrętu. Epitet z mojej strony poszedł ale i tak pewnie nie słyszał bo miał zamkniete szyby. Wkurzyło mnie to maksymalnie że gościu na mnie patrzył jak ciele w malowane wrota i widział zbliżający sie rower, no ale co z tego jak to przecież tylko rower to trzeba zajechać drogę Już nie wspomnę jak mnie autobusy nieraz miną na otarcie albo samochód osobowy nagle z prędkością 80km/h minie bardzo blisko
  
 
No fakt, nieraz jadąć moją MZ-ką się z róznymi chamami spotkałem ale faktem jest że w Krakowie rowerzyści tez nieraz przeginają z wariacką jazdą po chodnikach - a w szczególności po alejkach na Plantach. Kiedyś taki delikwent mało nie wpadł na mnie i moja żonę - w ostatniej chwili uskoczyłem i zdążyłem odepchnąć żonę.

-----------------
Były
Łada 2105 r.1983
Łada 2101 r.1986
Łada Samara 2109 r.1990
Jest
Wrak Łada 2105 r. 1986
  
 
Cytat:
2005-09-30 00:27:54, andrzej_krakow pisze:
faktem jest że w Krakowie rowerzyści tez nieraz przeginają z wariacką jazdą po chodnikach - a w szczególności po alejkach na Plantach. Kiedyś taki delikwent mało nie wpadł na mnie i moja żonę - w ostatniej chwili uskoczyłem i zdążyłem odepchnąć żonę.


no moja znajoma tak zyskała 20 szwów na brzuchu....
  
 
prawda jest taka, ze burak zawsze bedzie buraakiem. Czy w aucie, czy rowerze, czy pieszo.
I tak - jadac autem kierowcy jednosladow czesto zachowuja sie tak, jakby samochod stawal w miejscu, a do jazdy przeznaczone byly i chodniki i jezdnie. I czesto takiego becwala smigajacego po chdniku czy po wszystkich pasach 3-pasmowki ustawiam. Tak, wtedy jestem czytany jako burak w samochodzie. Kiedy ide pieszo, a jakis becwal parkuje woz na chodniku zostawiajac mi 10 cm. miejsca - rowniez uslyszy przykre slowo. I zostaje burakiem-pieszym, oczywiscie w opinii upomnianego. Ale czy tak jest? Sam staram sie po pierwsze nie utrudniac!!! Kiedy moge, jade rowerem po chodniku, bo bezpieczniej dla mnie. Ale jade tak, by nie straszyc pieszych. Idac pieszo nie wlaze komus na mase, bo mam PASY.... a jak jade - no to niestety, rowerzysta, ktory jedzie srodkiem, bo za kilometr skreca w lewo - uslyszy klaskon... ale kiedy wystawi lapke i poczeka - to zwolnie i przepuszcze.... JAk pieszy mi sie kiwa przed pasami, to tez mu ustapie...
ale jak lezie 20 m. od pasow (bo ma skrot), krokiem slimaczym - oj, to go pogonie.... Po prostu sa ludzie, ktorzy MUSZA innym utrudniaz zycie - i takich tępię z calą stanawczoscia.
Inna ekipa to motocyklisci - ale nimi nie warto sie zajnowac, bo wykazuja zachowania totalnie irracjonalne i nieprzewidywalne - przez co nastepuje naturalna selekcja zbyt agresywnych jednostek.
  
 
agresja to czasem mało powiedziane. robię rocznie koło 10.000km na rowerkach ( szosa i mtb ) i do tego jakieś 50-80 tysięcy autem, więc napatrzę się czasem.

W tygodniu jeżdżę po mieście ( Wiedeń ), gdzie jest pełno bezsensownie pomyślanych ścieżek rowerowych, więc śmigam ulicami. Nie jeżdżę ani powoli, ani zbyt przepisowo, lecz jeszcze żyję. Fakt że często trafia się baran np w Cayenne, który koniecznie musi Ci pokazać swoje ego blokujące drogę, dla czystej przyjemności blokowania, albo paniusia mająca wszystkie lusterka ustawione na siebie. Jednak jedna podstawowa zasada : brak zaufania do kogokolwiek na drodze, tylko dzięki temu żyję. Życie zgodne z prawami Murphy'ego uzupełnionymi o kilka własnych przemyśleń : np. jeżeli nikogo nie ma w pobliżu, to i tak znajdzie się ktoś kto Ci wlezie pod koła. jak nie wlezie to jest miła niespodzianka, a jak wlezie, to było do przewidzenia wcześniej)

Rozpisałem się wracam do chamstwa itp. Kultura polskich kierowców pozostawia wiele do życzenia, tutaj ludzie są jakby ciut spokojniejsi, nie robią problemów i rzadko się zdarza jakiś służbista, co będzie trąbił jak głupi, mimo że ma jeszcze dwa pasy żeby mnie ominąć. Albo turek, który klakson ma chyba spięty razem z zapłonem...

Teraz z drugiej strony : rowerzysta z za kółka, wydaje się praktycznie nie istnieć na drodze i trzeba przewidzieć że nie każdy ma super sprzęt i kupę doświadczenia i nie trąbić na gościa za to że jedzie po drodze, jest przecież takim samym użytkownikiem jak każdy inny, tyle że czasem pijany, nieoświetlony, albo jakiś typ kuriera-supermana ( na ostrym kole, bez hamulców i kasu )..

Co do motocyklistów, nic nie mówię, kolega od naturalnej selekcji, powiedział wszystko

pzdr dla wszystkich jedno i dwuśladów. Trzy i czterośladom nie powinno się dać badania technicznego...
  
 
Cytat:
2005-12-07 11:31:11, marcinm pisze:
agresja [...] Rozpisałem się wracam do chamstwa itp. Kultura polskich kierowców pozostawia wiele do życzenia, tutaj ludzie są jakby ciut spokojniejsi, nie robią problemów i rzadko się zdarza jakiś służbista, co będzie trąbił jak głupi, mimo że ma jeszcze dwa pasy żeby mnie ominąć. Albo turek, który klakson ma chyba spięty razem z zapłonem... [...] pzdr dla wszystkich jedno i dwuśladów. Trzy i czterośladom nie powinno się dać badania technicznego...

tos ty chyba rowerem po Wawie albo łodzi nie smigał

btw pozdro
  
 
Wszedzie tak jest . Tam gdzie sie da, to wole jechac po chodniku niz po ulicy, ale tam tez nie jest tak kolorowo, stare baby sa jeszcze gorsze od niektorych kierowcow . Najbardziej nie lubie jak ludzie chodza po tej czesci sciezki, ktora jest dla rowerow, a przeciez jest wyrazne napisane rower/ludzie. Debile poprostu, a najgorsze sa matki z wozkami, przeciez wozek to nie rower
  
 
Cytat:
2005-12-07 19:24:27, CzapCzap pisze:
Wszedzie tak jest . Tam gdzie sie da, to wole jechac po chodniku niz po ulicy, ale tam tez nie jest tak kolorowo, stare baby sa jeszcze gorsze od niektorych kierowcow . Najbardziej nie lubie jak ludzie chodza po tej czesci sciezki, ktora jest dla rowerow, a przeciez jest wyrazne napisane rower/ludzie. Debile poprostu, a najgorsze sa matki z wozkami, przeciez wozek to nie rower

czapie a mnie strasznie złosci jak pomykam sobie racławickimi a tam po chodniku jedzie "kozak" rowerem slalomem..juz jednego takiego z chodnikiem przywitałem wiem chamstwo
  
 
Cytat:
2005-12-07 21:04:00, arsen pisze:
czapie a mnie strasznie złosci jak pomykam sobie racławickimi a tam po chodniku jedzie "kozak" rowerem slalomem..juz jednego takiego z chodnikiem przywitałem wiem chamstwo


hehe, czasem tak trzeba
  
 
ojjjjjjjj to temat rzeka w chwili obecnej nie mykam na jednosladzie ze wzgledu na ilosc wypadkow jaka mi sie przytrafila ostatnio lapke zlamalam bo mi troche zakret nie wyszedl czyt. za szybko jechalam wiec czuje sie bezpieczniej w autku ale tez nienawidze jak po sciezce rowerowej naginaja ludzie i jeszcze sie dra jak przez "przypadek" sie ich zahaczy .
  
 
Cytat:
2005-12-14 23:28:50, ALLka pisze:
i jeszcze sie dra jak przez "przypadek" sie ich zahaczy .

a czy ten krzyk to czasem nie takie hmm "aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaała" ????
  
 
Cytat:
2005-12-15 08:32:33, arsen pisze:
a czy ten krzyk to czasem nie takie hmm "aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaała" ????

nieeeeeeeee to raczej cos w stylu: jak kur** jezdzisz no ale prawo stoi po mojej stronie bo jestem na sciezce dla rowerow wiec mnie moga cmoknac w czesc ciala na 4 litery
  
 
Cytat:
2005-12-15 20:54:08, ALLka pisze:
mnie moga cmoknac w czesc ciala na 4 litery

w U C H O ???
  
 
Cytat:
2005-12-15 23:06:19, arsen pisze:
w U C H O ???

no prawie trafiles
  
 
Chociaż jestem z natury spokojnym człowiek, to przyznam że na drodze czasem też mi nerwy puszczają jak widzę jak co po niektórzy jeżdzą.. ale to przeklne sobie coś pod nosem i pojade. Nie wszczynam żadnych awantur, a już napewno nie woże jakiś atrybutów typu kij bejsbolowy, ze sobą :ooo
  
 
Dużo jest na yt filmików jak agresja na drodze potrafi doprowadzić do wypadku.
To się bierze z przeświadczenia że ja jeżdżę lepiej niż inny, i mogę innych pouczać.
Zresztą, też tak nie demonizujmy, bo bardzo bardzo dużo się zmieniło jesli chodzi o świadomość kierowców, no i coraz lepiej jeździmy.