2005-06-07 23:18:32
dzisiaj wymieniłem połowę (wydechową) uszczelniaczy zaworów i zauważyłem kilka zeczy które mnie zastanawiają.
- nowy uszczelniacz był jednoczęściowy a stary dwu
tzn stary składał się z podstawki pod sprężynę i tej tuleji która miała kiedyś uczelniać ale teraz nie było na niej nawet śladu gumy.
Rozpadło sie to wszystko czy co????
- dźwignia do dociskania sprężyny z płaskownika z blachy 5mm jest chyba najwygodniejsza ale trzeba wyjmować popychacz bo powstaje za duzy kąt.
-jak już miałem trzonek zaworu w zasięgu wkrętarki to go na nią założyłem i wolnymi obrotami coś tam podocierałem i tu sie pojawia moje pytanie
czy też robicie takie psełdo docieranie gniazd zaworowych przy takich remontach??
i następne pytanie to czy po takich remontach też tak długo czekacie na wypełnienie sie popychaczy????
klepało normalnie z 10min
wyraźnie klepał jeden, mozna wymieniać jeden i czy wogóle sobie tym jednym głowę zawracać
(normalnie rano nic nie klepie tylko po takim kręceniu rozrządem)