2003-02-10 17:47:14
Wyjeżdżam sobie dzisiaj z podporzadkowanej uliczki, oceniam, że jak dam ostrzej gazu to się rozpędzę na tyle, żeby się wcisnąć przed nadjeżdżającą sforę, wrzucam bieg i ..... zaciął mi się pedał gazu na samej górze. Byłem tak zdziwiony, że rozpędem przejechałem jeszcze kawałek i prawie się wpakowałem pod jakieś auto zanim zahamowałem. Zepchnąłem na bok, podnoszę maskę, zioram i widzę, że przy gaźniku zacięły się sztywne cięgna przymocowane do tej małej obracającej się blaszki (jak ktoś widział co klasyk ma w brzuszku to wie
). Chwilę to trwało, zanim wymyśliłem, że trzeba to na siłę przekręcić do właściwej pozycji, ale przekręciłem i wszystko działa ok.
Mimo to jestem przerażony, bo dzisiaj mi się udało, kierowca tamtego auta mnie widział i zobaczył też, że mam jakieś kłopoty, ale co będzie następnym razem? a jeśli mnie to dopadnie np. podczas wyprzedzania?
Napiszcie czy komuś się już ten badziew zaciął i ewentualnie jak tego uniknąć?
A żeby było śmieszniej, kwadrans wcześniej publicznie pochwaliłem swoją łajdaczkę, że właściwie ani razu się nie zepsuła tak na poważnie
MORAŁ: nie chwalić albo przynajmniej tak, żeby autko nie słyszało