Hyundai Kona został zaprezentowany w 2017 roku i na początku napędzany był silnikiem spalinowym. Na dzień dzisiejszy do wyboru mamy konwencjonalny silnik spalinowy, hybrydę oraz testowaną przez naszą redakcję wersję elektryczną.
Stylistyka
Między wersjami spalinowymi (w tym hybrydami), a elektrykiem największą różnicą jest brak atrapy chłodnicy. W tym miejscu znajdziemy trochę „bułowaty” panel, w którym ukryte jest gniazdo ładowania.
Cały styl Hyundaia Kony jest… futurystyczny. Trzeba przyzwyczaić się do trochę innego wyglądu samochodu, a szczególnie do świateł, które nie są w jednej bryle. Mimo wszystko przód samochodu wygląda dobrze, a nawet lekko zadziornie.
Dużo do wyglądu tego samochodu wnosi kolor nadwozia. Czasem spotyka się egzemplarze w kolorze jasnego turkusu (można by się pokusić o nazwę „gaciowy turkus”) i w tym kolorze naszym zdaniem raczej średnio zachęca.
Wracając do testowanego egzemplarza w kolorze ciemnoniebieskim z białym dachem. Kontrastowe zestawienie kolorów, wstawki/osłony nad kołami z czarnego plastiku oraz brak chromów wokół szyb sprawiają, że w odbiorze samochód ten jest mniej elegancki, a bardziej młodzieżowy. Z tyłu podobnie jak z przodu w oczy rzucają się lampy oraz duża wstawka z czarnego plastiku na zderzaku. Całość prezentuje się młodzieżowo i sprawia wrażenie delikatnie uterenowionego.
Wnętrze
Po wejściu do wnętrza Kony Electric przeżyłem zaskoczenie. Pamiętając, iż jest to samochód za ponad 200 tysięcy złotych spodziewałem się różnych wstawek stylistycznych, ciekawych kolorów, itd. Natomiast po wejściu przywitany zostałem czarnym i szarym kolorem. Bardzo prostą stylistyką, która na początku szokuje. Monotonia i minimalizm, te słowa chyba najlepiej opisują wszystko, co zobaczymy na desce rozdzielczej.
Może to takie pierwsze wrażenie, bo jednak kiedy zaczyna korzystać się z tego samochodu to od razu dostrzega się przemyślane rozmieszczenie przycisków. Wszystko jest dobrze widoczne dzięki niebieskiemu podświetlaniu, a same oznaczenia są intuicyjne. Deska rozdzielcza jest dobrze spasowana, nic się nie rusza, nie puka i nie trzeszczy podczas jazdy.
Na środku deski znajdziemy ekran dotykowy. Szkoda, że nie został zabudowany jednak nie wystaje ponad „zegary”. Takie ułożenie sprawia, iż „tablet” zgrywa się z całością. Zestaw wskaźników to wyświetlacz, na którym znajdują się najpotrzebniejsze informacje. Do dyspozycji jest też wyświetlacz typu HUD, a skrzynią biegów steruje się z panelu pomiędzy siedzeniami za pomocą przycisków.
Ilość dostępnych schowków określiłbym jako wystarczającą. Na konsoli centralnej mamy zamykany schowek z ładowarką indukcyjną, jedyny schowek z jakim do tej pory się spotkałem, który zamyka się bez kliknięcia. Przesuwając się w kierunku tyłu napotykamy dwa uchwyty na kubki, po których znajdziemy rynienkę na drobne przedmioty.
Klasycznie, jak w prawie każdym samochodzie, mamy też schowki między fotelami oraz przed nogami pasażera. Z tyłu kanapa ma podgrzewane skrajne miejsca. Miejsca przed nogami z tyłu jest dość bez przesadnych luksusów, ale to normalne dla samochodów tego rozmiaru.
Bagażnik jest pakowny, można powiedzieć, że ma nawet 3 poziomy. Zaczynając od spodu, zamiast koła zapasowego mamy tu zestaw naprawczy oraz torbę na ładowarkę 230V, dzięki czemu nie zajmuje zbędnego miejsca w bagażniku. Piętro wyżej mamy organizery na drobne przedmioty, a powyżej już właściwą przestrzeń bagażową. Warto w bagażniku zauważyć, że mamy tu uchwyty, zaczepy siatki i ograniczniki, dzięki czemu nic nie będzie przesuwać się podczas jazdy. Co do samego komfortu jazdy to jest cisza i słychać tylko szmer toczących się kół.
Osiągi
Testowana Kona była wyposażona w silnik o mocy 150kW oraz największą baterię 64kWh. Co to oznacza? Oznacza to, że na jednym ładowaniu jesteśmy w stanie przejechać do 449km, podczas testów przy delikatniej jeździe zasięg oscylował koło 430km, natomiast na autostradzie przy prędkości 120-130km/h po przejechaniu 330km zostało 10% baterii.
Zasięg jest oczywiście mocno uzależniony od trybu jazdy, w jakim jeździmy. Do dyspozycji są 4 tryby: Sport, Comfort, Eco oraz Eco+. Ten ostatni redukuje moc i prędkość do 90km/h. Pozostałe tryby w odczuciu zmieniają reakcje na gaz.
Duży moment obrotowy oraz moc 150kW pozwalają na szybkie przemieszczanie się. W trybie Sport jednak nawet podczas jazdy zdarza się, że samochód zerwie przyczepność. Jeżdżąc po zakrętach odczuwalna jest większa masa samochodu (ponad 2 tony), mimo zamontowania akumulatorów pod podłogą. Przy rozważnej jeździe Hyundai Kona Electric prowadzi się bardzo przewidywalnie, a zawieszenie przyjemnie wybiera nierówności.
Podsumowując
Hyundai Kona Electric to krok w dobrą stronę pod względem funkcjonalności samochodu. Duży zasięg pozwala na spokojne wyjazdy za miasto. Futurystyczny wygląd jest młodzieżowy i udany, i w moim odczuciu wygląda lepiej niż Jeep Cherokee V przed liftingiem. Jedyne, co trochę odstrasza od tego samochodu to nudne, monotonne wnętrze, od którego przy cenie powyżej 200 tysięcy można by spodziewać się różnych smaczków stylistycznych.
Dziękujemy firmie Hyundai Motors Polska za użyczenie samochodu do testów. Test odbył się w terminie 29.07. do 05.08.2020.
Link do testowanej konfiguracji https://www.motonews.pl/auta-nowe/auto-7757-hyundai-kona-electric.html