Ostatnio coraz częściej zasypuje się nas informacjami o tysiącach wypadków, do których dochodzi na polskich drogach. Dziennikarze z grobową miną oznajmiają nam, że w zeszły weekend śmierć na drogach poniosło tyle, a tyle osób. Co ciekawe, gdyby poświęcić trochę czasu na zagłębienie się w statystyki okazałoby się, że jest trochę inaczej. Wnikliwsze umysły doszłyby nawet do wniosku, że o ironio z roku na rok na drogach ginie coraz mniej ludzi. Zastanawiającym jest fakt, że pomimo coraz mniejszej liczby wypadków, w mediach relacji o zabitych na drogach nieustannie przybywa.
Wpajane nam każdego dnia poczucie wielkiego zagrożenia, jakie niosą za sobą samochody, a zwłaszcza kierujące nimi osoby prowadzi do paranoi, której efekty obserwujemy ostatnimi miesiącami. Państwo w imię poprawy bezpieczeństwa na naszych drogach montuje coraz więcej fotoradarów, tych widocznych, oraz tych pochowanych po różnego rodzaju rowach, śmietnikach, czy bagażnikach. Dochodzi do tego, że pod uwagę bierze się nawet wykorzystanie dronów (bezzałogowych samolotów), w których zostaną zamontowane urządzenia do pomiaru prędkości. Przerażający jest fakt, że nikt nie bierze pod uwagę tego, że z roku na rok samochody są coraz bezpieczniejsze. Przykładem super bezpiecznego samochodu, który do tego zapewnia komfort oraz dobre osiągi jest nowe dziecko Volvo, a mianowicie model V40 T3 Momentum.
Samochody szwedzkiego koncernu od zawsze kojarzyły się z bezpieczeństwem. Nowy model Volvo wyprzedza wszystkich i nadaje temu słowu całkiem nowe znaczenie. Myślę, że najstraszniejsze senne koszmary ministra Nowaka, który tak chętnie wyposaża Inspekcję Transportu Drogowego w coraz to zmyślniejsze urządzenia mające na celu wyłapywanie i karanie „niebezpiecznych kierowców” to właśnie wizja naszego kraju, w którym każdy jeździ Volvo V40. Ludzie owszem nadal giną na drogach, ale już nie wskutek wypadków samochodowych tylko ze starości, z nieuwagi, wpadając w dziury lub potykając się o koleiny. W wiadomościach największą zaś drogową sensacją jest zarysowany pod hipermarketem samochód uderzony wózkiem sklepowym przez kogoś nieuważnego. Naprawdę straszna wizja dla osoby oddelegowanej do „wykręcenia targetu”, przy którym niejeden przedstawiciel handlowy, lub account manager by osiwiał – 1,5 miliarda nowych złotych na 2013 rok (!).
Ale przejdźmy do rzeczy. A z tą poduszką powietrzną dla pieszego to nie sen, lecz rzeczywistość. Nowe Volvo wyposażone zostało w poduszkę, która w momencie potrącenia pieszego uaktywnia się unosząc do góry maskę i zasłaniając podszybie, minimalizując w ten sposób obrażenia, jakie ponosi nieostrożny przechodzień. O bezpieczeństwie pomówimy jeszcze za chwilę, teraz skupmy się na wyglądzie testowanego modelu.
Z zewnątrz
Volvo V40 T3 Momentum to kompaktowy hatchback mający zająć miejsce znanych nam już dobrze modeli S40 oraz V50. Stylistycznie jest kompromisem pomiędzy sedanem, a kombi i myślę, że na tle konkurencji – w tym wypadku Audi A3, BMW serii 1, Mercedesa klasy B, oraz Lexusa CT – prezentuje się najatrakcyjniej. Lekko pochylony przód ozdobiono dużym grillem z logo producenta. Przednie światła kojarzące się z oczami dzikiego kota przygotowującego się do skoku i maska z silnie zarysowanymi przetłoczniami dają wrażenie siły i dynamizmu. Linię boczną jeszcze kiedyś nazwano by futurystyczną, dziś już raczej uchodzi za klasyczną. Próżno tu doszukiwać się nowości, w zasadzie nie ma tu niczego, czego byśmy już nie znali z samochodów poruszających się po naszych drogach. W oczy rzucają się jedynie poszerzona nadkola, na które z gracją nachodzą tylne światła. Cofam to, co napisałem, jest coś, czego na co dzień raczej się nie obserwuje. Mianowicie nakładki z tworzywa sztucznego powciskane w przestrzeń między ramionami alufelg. Mają one za zadanie zmniejszać opór powietrza, tym samym poprawiać aerodynamikę pojazdu i minimalizować straty energii.
Jeszcze tylko szybki rzut oka na tył. Całość prezentuje się świetnie. Charakterystyczny dla Volvo kształt świateł, oraz modny ostatnio kształt pokrywy bagażnika. Na uwagę zasługuje również czarna wstawka na klapie, mająca optycznie wydłużać tylną szybę – trochę jak w Volvo C30. Niestety w przypadku czarnego koloru nadwozia idealnie się z nim zleje i pozostanie niezauważona.
Całość ma tylko jedną wadę. Nie trzeba nawet wsiadać do środka żeby wiedzieć, że z manewrowaniem na parkingu, szczególnie tyłem, będą kłopoty, głównie za sprawą szerokich tylnych słupków, których obecność znacznie ogranicza pole widzenia. Siedząc w środku dowiemy się jeszcze, że kiepska widoczność to nie jedyny mankament. Parkowanie szczególnie w ciasnych miejscach zdecydowanie utrudnia duży, 12-metrowy promień skrętu.
Wnętrze
Przejdźmy do wnętrza samochodu. Volvo V40 zaprojektowano w stylu znanym nam z ostatnich generacji modeli tego koncernu. Mamy tu środkową konsolę, za którą pozostawiono wolną przestrzeń na różnego rodzaju drobiazgi. Korzystanie z niej jest trochę niewygodne, więc raczej nikt nie pozostawi tam przedmiotów, po które sięga się często. Mimo to prezentuje się estetycznie i nowocześnie. Skoro już obracamy się wokół przedniej konsoli warto zwrócić uwagę na kierownicę oraz prędkościomierz. Kierownica, choć dobrze leży w ręku i jest najeżona przyciskami, nie zasługuje na większą uwagę, ponieważ powiela znane wzory. Za to „zegary” to co innego.
W nowym Volvo tradycyjne „zegary” zostały zastąpione przez wyświetlacze. Niby nic nowego, ale.. V40 daje kierowcy możliwość wybrania sobie tła, tematu, skórki, czy jak zechcecie to nazwać. Do dyspozycji oddane są trzy tryby Eco, Elegance i Performance. Volvo chciało być nowoczesne, wręcz wizjonerskie i chyba trochę wyprzedziło epokę. Mam na myśli obrotomierz, który zamiast wskaźnika zatrzymującego się na kolejnych punktach podziałki tarczy przedstawia wskazania w formie pionowych słupkach, do których niewielu kierowców jest przyzwyczajonych. Na szczęście w trybie sport obrotomierz przestaje być słupkiem i staje się dobrze wszystkim znaną tarczą.
Kolejną rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę omawiając kierownicę i licznik, jest asystent ekonomicznej jazdy nieustannie sugerujący kierowcy co robić, żeby podróż była jak najmniej odczuwalna dla portfela.
Kolejną nowinką są zagłówki tylnej kanapy. Często przy przewożeniu dużych przedmiotów i składaniu siedzeń demontuje się je celem uzyskania płaskiej podłogi. Niektórzy kierowcy, gdy taka sytuacja powtarza się co kilka dni, demontują zagłówki na stałe. Tym samym przewożąc pasażerów narażają ich na uszkodzenia górnego odcinka kręgosłupa. Volvo raz na zawsze rozwiązało ten problem. Zagłówków po prostu nie da się wymontować. Przy składaniu kanapy chowają się samoczynnie, a po jej rozłożeniu koniecznie jest przywrócenie ich do właściwego położenia. Bez tej czynności praktycznie nie da się usiąść z tyłu.
Skoro już mowa o siedzeniach – pomówmy o przestrzeni w samochodzie. W zasadzie jest on pięcioosobowy, aczkolwiek jeżeli kierowca ma powyżej 180 cm wzrostu, to z tyłu pasażer raczej nie będzie zachwycony. Można przyjąć, że jest to samochód dla czteroosobowej rodziny, której połowa to dzieci. Dodać trzeba, że dzieci muszą być już na tyle duże, żeby nie trzeba było zabierać ze sobą wózka. Bagażnik V40 oferuje bowiem zaledwie 355 litrów, a to naprawdę niewiele.
Technika i wrażenia z jazdy
Koniec marudzenia. Wszystkie niedopracowania Volvo rekompensuje podczas jazdy. Już podstawowa turbodoładowana jednostka benzynowa o pojemności 1,6 litra daje kierowcy 150 KM przy 5700 obr./min. Dużą zaletą jest także wysoki moment obrotowy 240 Nm dostępny w przedziale 1600-4000 obr./min. Dzięki temu V40 T3 praktycznie w każdych warunkach spisuje się rewelacyjnie. Nieważne, czy ścigasz się spod świateł, czy wyprzedasz kolumnę samochodów, mocy nie powinno nigdy zabraknąć. Zobaczmy jak wygląda to w liczbach. Sprint od 0 do 100 km/h zajmuje 8,8 sek. Mniej więcej tyle samo zajmuje przyspieszenie od 60-100 km/h na czwartym biegu. Myślę, że przyzwoicie.
Pełne wykorzystanie mocy wymaga jednak częstych wizyt na stacjach benzynowych. Korzystając w pełni z tego, co oferuje nam V40 T3 musimy być przygotowani na to, że spalanie bez trudu przeskoczy barierę 10 litów na 100 kilometrów. Jeżeli jednak zdejmiemy nogę z gazu i weźmiemy sobie do serca rady podsuwane przez wskaźnik ekonomicznego stylu jazdy łatwo zejść do wyniku podobnego do diesla – niecałe 6 litrów na 100 kilometrów. Zawieszenie testowanego modelu jest świetnym kompromisem pomiędzy gokartem, a poduszkowcem. Samochód dobrze trzyma się drogi, a przy tym skutecznie tłumi nierówności.
Bezpieczeństwo
O największych zaletach piszę na końcu, żeby jak najlepiej zapadły w pamięć. Pomijając genialny wygląd oraz dobre właściwości jezdne Volvo V40 T3 to przede wszystkim ultrabezpieczeństwo. Samochód wyposażono we wspomnianą wcześniej poduszkę powietrzną dla pieszego. Poza tym charakteryzuje się rewelacyjnymi hamulcami oraz układem jezdnym. Do tego już w standardzie otrzymamy 8 poduszek powietrznych do ochrony osób znajdujących się w samochodzie, na wypadek gdyby strefy kontrolowanego zgniotu okazały się niewystarczające. Jakby tego było mało, wszystkie modele wyposażone zostały w system City Safety. Układ ten jest aktywny przy prędkościach do 50 km/h. Działa w ten sposób, że gdy wykryje na kursie kolizyjnym inny pojazd automatycznie rozpoczyna hamowanie samochodu. Idealnym dopełnieniem całości jest wynik testu zderzeniowego EuroNCAP. Volvo V40 uzyskało w nim najlepszy wynik w historii.
Okiem przedsiębiorcy
Volvo V40 T3 Momentum zalicza się do samochodów klasy premium. W tym wypadku decydując się na zakup nietrudno przekroczyć barierę 100 tys. zł. Trzeba jednak przyznać, że Volvo już w standardzie oferuje naprawdę dużo – sporo więcej niż konkurencja. Podstawowy model z silnikiem T3 1.6 150 KM kosztuje 87 tys. zł. Sporo jak na hatchbacka, ale za to na dzień dobry dostajemy ABS, ESP, system City Safe, osiem poduszek powietrznych, klimatyzację półautomatyczną, nagłośnienie, podgrzewane dysze spryskiwaczy, a nawet fabryczny autoalarm. Nikt nie daje tak wiele za tak niewiele.
V40 T3 Momentum to auto nietypowe, nietypowa więc też musi być oferta rabatowa. Volvo przygotowało specjalną ofertę cenową dla wybranych grup zawodowych. Z rabatu mogą skorzystać prawnicy, lekarze, architekci, oficerowie Wojska Polskiego i Policji, wykładowcy akademiccy, dziennikarze i duchowni. Wystarczy odwiedzić salon i powiedzieć, kim jest się z zawodu. Dodatkowo jeszcze model T3 z silnikiem 1.6 150 KM do końca marca objęty jest rabatem w wysokości 5000 zł.
Podsumowanie
Podsumowując, Volvo V40 T3 Momentum to idealny samochód dla rozsądnych osób, które od czasu do czasu lubią trochę poszaleć. Jest to auto, które zawsze dopasowuje się do Twoich potrzeb, będąc tym, czego akurat oczekujesz. Kiedy chcesz, by było ekonomicznie, pali tyle co diesel. Kiedy chcesz poszaleć wystarczy nacisnąć mocniej pedał gazu. Kiedy masz ochotę zmienić wygląd licznika, wystarczy, że naciśniesz guzik. Kiedy ruszasz w trasę, wiesz, że jedziesz najbezpieczniejszym samochodem na świecie.
Dane techniczne Volvo V40 T3 Momentum
- Silnik: benzynowy, turbo, R4, 16 zaw.
- Typ zasilania paliwem: wtrysk bezpośredni
- Pojemność: 1596 cm³
- Moc maksymalna: 110 kW (150 KM), 5700 obr/min
- Maks. moment obrotowy: 240 Nm, 1600 – 4000 obr/min
- Skrzynia biegów: manualna, 6-biegowa
- Zbiornik paliwa: 62 l
- Napęd: przedni
- Wymiary (dł./szer. /wys.): 4369 x 1783 x 1439 mm
- Masa własna/ładowność: 1345 / 565 kg
- Pojemność bagażnika: 355 l
- Spalanie (miasto/trasa/średnie): 6,8 / 4,5 / 5,3 l (średnie z testu: 7,0 l)
- Emisja CO2: 124 g/km
- Prędkość maksymalna: 210 km/h
- Przyśpieszenie 0-100 km/h: 8,8 s
- Cena wersji podstawowej: 82 900 zł (T3 Standard)
- Cena wersji testowej: 96 700 zł
- Cena modelu testowego: 115 180 zł