Do ósmej generacji Accorda można już powoli zacząć przypisywać luźno rozumiane hasło „oldschool”. W ofercie Japończyka znajdziemy wolnossące silniki o pojemnościach 2.0 i 2.4, podczas gdy konkurencja już od dłuższego czasu stawia na dużo mniejsze pojemności swoich doładowanych jednostek. W Accordzie nie znajdziemy wielu nowoczesnych „gadżetów” i możemy zapomnieć o długiej liście wyposażenia dodatkowego, czy choćby praktycznym nadwoziu typu liftback. Dostaniemy za to w zamian bardzo konkretny samochód, który potrafi dostarczyć sporo frajdy z jazdy, jeśli będziemy go właściwie traktować, a do tego świetnie wygląda, mimo upływu wielu lat od premiery.
Pod linijkę
Obecnego Accorda można śmiało nazwać rozwinięciem stylistycznym jego poprzednika. Stosunkowo prosty design siódmej generacji wzbogacono sporą dawką ostrych linii, dzięki czemu uzyskano nieco bardziej złożonego w formie, choć nadal bardzo klasycznego sedana. Wizerunek auta w moich oczach nie zmienił się niemal w ogóle podczas kilku ostatnich lat, co wskazuje na ponadczasowość projektu. Samochód nie wyróżnia się na ulicy tak, jak kilka miesięcy po premierze, ale przy bliższym kontakcie trudno odmówić mu „dumnej” prezencji, szczególnie od frontu. Choć moimi typami kolorystycznymi są biel i granat, w szarości również wygląda bardzo dobrze – przede wszystkim elegancko i nieco drapieżnie.
Solidnie, bez szału
Zaglądając do wnętrza, na pewno nie padniemy na kolana. Stylistyka deski rozdzielczej zdradza swój wiek, jednak może się podobać. Jest dość prosta i zgrana, a wszystko zdaje się być na swoim miejscu. Wnętrze testowanej odmiany Executive można skonfigurować na czarno lub szaro – w obu przypadkach otrzymujemy skórzaną tapicerkę o przyjemnej fakturze. Szkoda tylko, że w konfiguratorze nie mamy możliwości wybrania choćby beżowej tapicerki, co znacznie ożywiłoby szare wnętrze Accorda.
Dużą zaletą Hondy są fotele. Ich oparcia mają świetne trzymanie boczne, co okazuje się niezbędne, gdy chcemy przyspieszyć bicie serca dynamicznie pokonując ostre łuki. Siedzenia są jednocześnie wygodne i dobrze wyglądają, a do tego (w testowanej wersji) mają elektryczną regulację wraz z pamięcią ustawień oraz wydajny układ podgrzewania – czy można sobie zażyczyć więcej?
Konsola środkowa jest czytelna i nieprzeładowana przyciskami. To drugie określenie na pierwszy rzut oka można przypisać kierownicy, jednak po chwili zastanowienia dostrzeżemy, że wszystko jest tutaj logiczne rozplanowane. Przyciski podzielono na cztery grupy: do sterowania radiem, tempomatem, telefonem i komputerem pokładowym. Sporych rozmiarów nadwozie nie skrywa w sobie tak dużej przestrzeni, jak byśmy mogli sobie wyobrazić. Z tyłu miejsca nie jest wystarczająco dużo, a wygodne usytuowanie nóg pod przednimi siedzeniami przez pasażerów tylnej kanapy utrudnia oparcie, które niemal dotyka podłogi.
Accord nie jest mistrzem funkcjonalności, ale schowków jest wystarczająco dużo i są pojemne, czego nie można powiedzieć o bagażniku. 467 litrów przy ponad 500-litrowych wartościach u konkurencji wypada po prostu słabo (choć w odmianie kombi, o dziwo, jest jeszcze mniej przestrzeni w standardowej konfiguracji). Co prawda w prosty sposób można go powiększyć składając tylną kanapę, ale w nadwoziu typu sedan liczy się przede wszystkim wartość podstawowa, mierzona do oparcia tylnej kanapy. Swoją drogą, zabrakło mi w niej otworu na narty.
Wszystko, co najlepsze
Pod sporą maską Accorda znajdziemy dobrze znany z poprzedniej generacji silnik benzynowy o pojemności 2,4 litra, wzmocniony do 201 KM. Motor ten, jak nietrudno się domyślić, nie posiada doładowania, a więc najlepszą wydajność osiąga w górnych partiach obrotów, gdy silnik wydaje już donośny dźwięk, a adrenalina rośnie. To, co dzieje się powyżej 4 tysięcy obrotów, z pewnością może przyspieszyć bicie serca. Silnik dopiero wtedy pobudza się naprawdę do życia, dając prawdziwego „kopa” i zachęcając do opóźnionych zmian biegów. Przełożenia są długie, dzięki czemu możemy się dobrze wsłuchać w dzikie brzmienie japońskiej „szlifierki”, które nadaje specyficznego klimatu podczas jazdy. Jeśli mamy okazję poczuć to wszystko na własnej skórze – spieszmy się, bo era downsizingu nastała już na dobre.
8-sekundowy sprint do pierwszej setki obiecuje raczej dynamiczną jazdę. Pamiętajmy jednak, że w celu zbliżenia się do tej wartości, musimy kręcić silnik bardzo wysoko, co nie każdemu przypadnie do gustu. Nie bójmy się jednak tego robić – i-VTEC zdaje się lubić wartości z górnego przedziału, a przynajmniej ja to tak odczułem. Z silnikiem dodatkowo świetnie współgra manualna, bardzo precyzyjna skrzynia biegów. Drążek jest niewielki i ma krótkie skoki, a do tego działa ze stuprocentową skutecznością. W testowanym egzemplarzu chodził bardzo lekko, co na początku trochę mnie zdziwiło, jednak po krótkim czasie zacząłem wrzucać niektóre biegi jednym lub dwoma palcami, odczuwając z tego sporą frajdę. Za układ silnika ze skrzynią należy się więc ogromny plus.
Zawieszenie pracuje bardzo sprężyście i na poprzecznych wybojach potrafi dość mocno bujać w pozycji pionowej. Daje jednak dzięki temu pewne poczucie komfortu, którego brakuje w dość twardo zestrojonych układach niektórych konkurentów. W zakrętach zachowuje się jednak stosunkowo sztywno i pozwala na wiele. Spore rozmiary auta mogą nieco przeszkadzać, ale w żadnym przypadku nie odbierają satysfakcji z szybkiego wchodzenia i wychodzenia z łuków. Zresztą, chyba zapomniałem, z jakim segmentem mamy do czynienia…
Układ kierowniczy także nie ustępuje kroku reszcie elementów tej układanki. Precyzyjnie przekazuje informacje o drodze i pozwala na dokładne kontrolowanie położenia samochodu. Przy małych prędkościach wspomaganie może się wydać nieco za mocne, jednak element ten jest oczywiście kwestią gustu. Accord nie jest samochodem z założenia przystosowanym do miejskich warunków, dlatego możemy mu wybaczyć tak mało istotną właściwość.
A co ze spalaniem? W normie. Nie jest tak wysokie, jak moglibyśmy się tego spodziewać. Póki nie zostaniemy całkowicie pochłonięci entuzjazmem jednostki napędowej, możemy spać spokojnie – zużycie paliwa nie odbiega od konkurencji. Jeśli już się poddamy i wciśniemy pedał gazu w podłogę, sami będziemy sobie winni.
Okiem przedsiębiorcy
Za testowanego Accorda w najbogatszej wersji wyposażeniowej Executive, z benzynowym silnikiem 2,4 i-VTEC zapłacimy 136 600 złotych. To dość spora suma pieniędzy, choć samochód ma już niemal kompletne wyposażenie – brakuje jedynie dostępnej opcjonalnie nawigacji. Za najtańszą odmianę z dwulitrowym benzyniakiem w wersji wyposażenia S zapłacimy 101 100 złotych, co też nie jest niską kwotą. Należy jednak pamiętać, że Honda jest powszechnie znana z bezawaryjności, a argumentem idącym w parze z tą opinią może być choćby brak zastosowania często problematycznego w dalszej eksploatacji turbodoładowania w silnikach benzynowych. Za samą tego świadomość wielu jest w stanie zapłacić nawet sporą sumę pieniędzy.
Za udogodnienia przy kupnie nowego Accorda odpowiada program Honda Finance. Oferuje on możliwość finansowania w formie kredytu samochodowego poprzez raty o indywidualnie ustalonej wysokości oraz leasing o uproszczonej procedurze. Ten drugi może trwać od 24 do 60 miesięcy w przypadku leasingu operacyjnego lub od 6 miesięcy w przypadku leasingu finansowego.
Dla kierowcy
Accord trafi w gusta kierowców lubiących czerpać radość z jazdy, a jednak nie przepadających za małymi „gokartami” z silnikami wyciśniętymi do granic możliwości. Japońskie auto klasy średniej jest trochę jak biznesmen, który w wolnej chwili woli uciec od codziennego życia i poczuć trochę wolności, niż topić się w ciągłych obowiązkach. Choć jest limuzyną, której teoretycznie nie przystoi szaleć po drogach, potrafi skutecznie sprowokować do takiego właśnie zachowania. Nie spełnia zbyt dobrze roli rodzinnego samochodu, ale ma kilka mocnych zalet, które dostrzegą przede wszystkim ci bardziej zmotoryzowani. Reprezentacyjny wygląd, świetne fotele i skrzynia, czy głośno „krzyczący” motor to tylko kilka z nich.
Dane techniczne Honda Accord 2.4 i-VTEC Executive
- Pojemność: 2354 cm³
- Moc maksymalna: 201 KM (148 kW) przy 7000 obr./min.
- Maks. moment obrotowy: 234 Nm przy 4300 obr./min.
- Skrzynia biegów: manualna, 6-biegowa
- Spalanie (miasto/ trasa/średnie): 11,6/6,9/8,6 l (średnie z testu: 8,7 l)
- Emisja CO2: 199 g/km
- Prędkość maksymalna: 227 km/h
- Przyśpieszenie 0-100 km/h: 8,0 s
- Cena wersji podstawowej: 2.0 i-VTEC S: 101 100 zł
- Cena wersji testowej: 136 600 zł
- Cena modelu testowego: 136 600 zł