Kryzys gospodarczy to piękny czas dla każdego konsumenta. Co prawda z niektórych rzeczy trzeba zrezygnować, ale jeszcze gorzej mają producenci i sprzedawcy, którzy zwłaszcza teraz muszą się naprawdę postarać, żeby zachęcić nas do pozostawienia u nich swoich pieniędzy. Najpierw było łatwo, wystarczyło po prostu zaoferować tani produkt i interes sam się kręcił. Do czasu. W opublikowanych niedawno badaniach firmy Nielsen okazało się, że 80% z nas dokonując zakupu przede wszystkim zwraca uwagę na jakość.
Co to oznacza dla producentów i sprzedawców samochodów? Ano same kłopoty i jeszcze więcej pracy. Bo owszem, choć zwracamy uwagę na jakość, to jednak nie do końca chodzi nam tylko o nią i niekoniecznie chcemy za nią więcej płacić. Idealny produkt to taki, który jest dobrej jakości, niewiele kosztuje, a jeśli do tego wygląda na drogi, jest już po prostu cudownie. Być może to jest właśnie powodem ciągłego wzrostu sprzedaży marek, które niektórzy złośliwie określają mianem dyskontowych. Sezon wakacyjnych rodzinno-przyjacielskich wyjazdów w pełni, postanowiliśmy zatem przetestować duże, rodzinne samochody za rozsądną cenę.
Chevrolet Orlando 1.4T LT+
Z zewnątrz
W tej klasie samochodów nie powinniśmy za wiele oczekiwać od stylistyki. Nie o to tutaj chodzi – najważniejsza jest funkcjonalność. Mimo to trudno powiedzieć, że Orlando jest brzydki. Jak na swoje kształty prezentuje się nad wyraz dobrze. Szczególnie korzystnie wypada przód samochodu z masywnymi reflektorami i sporych rozmiarów grillem przedzielonym belką, na której umieszczono emblemat Chevrolet. Z boku jest już trochę nudniej. Ot zwykły „kanciak” choć i tutaj zadbano o to, by nie było aż tak nudno. Bok pojazdu wzbogacono o nakładki na progi, lampy zachodzące dość głęboko oraz boczne szyby opadające w kierunku tyłu. Sam tył to chyba najsłabszy punkt Orlando. Co prawda zderzak przyozdobiono nakładką na wzór Hummera, ale wzór to nie to samo, co oryginał, więc na niewiele się tutaj zdaje.
Wnętrze
Samochód teoretycznie pozwala na przewożenie siedmiu osób wraz z bagażami. A jak to wygląda w praktyce? Podobnie, jak w większości aut – najwygodniej podróżuje się we dwójkę. We czwórkę również nie jest źle. Ale wszelkie próby zapełnienia wszystkich dostępnych miejsc pasażerami mogą prowadzić do konfliktów, które skutecznie mogą zepsuć każdy urlopowy nastrój. Żeby temu zaradzić najlepiej jest sadzać wszystkich w kolejności od największych do najmniejszych – najmniejsi oczywiście podróżują w ostatnim rzędzie.
Tylko co zrobić z bagażem? Cóż, albo zabieramy tylko to, co najpotrzebniejsze, albo niektórzy godzą się z trzymaniem ich na kolanach, lub pod nogami. Pomówmy o wrażeniach wizualnych, a te są naprawdę przyjemne. Całość, choć wykonana z twardawych plastików, wygląda dobrze. Deskę rozdzielczą zaprojektowano ze smakiem i może się podobać, a choć jest cała w czerni, to użycie materiałów o różnej fakturze znacznie ją ożywia. O komfort podróżowania dba klimatyzacja, dobrej jakości system audio i nawigacja.
Właściwości jezdne
Zawieszenie Orlando jest wręcz idealne na rodzinne wyjazdy. Pracuje cicho i znakomicie tłumi nierówności, jedynie w ostrych zakrętach, szczególnie przy dużej prędkości wejścia może dać o sobie znać i wtedy zaczyna robić się mocno podsterownie. Ale nie sądzę, żeby ktoś z kompletem pasażerów i bagaży myślał o tego typu szaleństwach, choć jak uczy doświadczenie i tacy się zdarzają.
Pomówmy chwilę o silniku. Pod maską umieszczono stosunkowo nieduży silnik benzynowy 1,4 l rozwijający moc 140 KM. Na papierze wygląda to słabo zwłaszcza, gdy przymierzymy to do wagi auta wynoszącej ponad półtorej tony. Rzeczywistość jest jednak odmienna. Orlando od zera do setki przyśpiesza w około 10 sekund i dodać trzeba, że nie jest to okupione wielkim bólem. Wskazówka prędkościomierza powinna zawędrować najdalej do 180 km/h, co jak na nasze warunki i tak nie zdarzy się zbyt często. Także dynamikę jak najbardziej można dobrze ocenić. Spalanie samochodu jest już kwestią dyskusyjną. Dla mnie okolice 7 litrów w trasie przy jeździe ze zmiennymi prędkościami i częstym przyśpieszaniem to dobry wynik, ale znam takich, dla których każdy samochód, który pali więcej niż 6 litrów odpada już na starcie. W mieście średnie spalanie wzrasta o około 1 litr.
Dacia Lodgy 1.2 TCE Prestige
Z zewnątrz
Powiem szczerze, że to, co przygotował duet rumuńsko-francuski naprawdę zrobił na mnie wrażenie. Dacia Lodgy z zewnątrz prezentuje się znakomicie – oczywiście jak na swój segment. Owszem, wygląda trochę jak niewielki samochód dostawczy, ale za to zaprojektowany z klasą i polotem. Kiedy przychodzi zbudować coś ładnego na bazie dwubryłowego nadwozia, trudno jest stworzyć coś wyjątkowego lub przynajmniej estetycznego, a tutaj z całą pewnością można powiedzieć, że się udało. Auto, choć duże, dzięki licznym przeszkleniom nie wydaje się ociężałe. Najatrakcyjniej prezentuje się jego przód, który dzięki delikatnym przetłoczeniom i wyrazistym reflektorom zyskuje na dynamice i elegancji.
Wnętrze
Jako, że podstawowym zadaniem samochodów tego typu jest przewożenie jak największej liczby osób i ich bagaży, wnętrze zacznę omawiać poczynając od tego zagadnienia. Lodgy może poszczycić się naprawdę sporymi możliwościami przewozowymi. Co prawda przy komplecie pasażerów robi się ciasnawo, ale liczne schowki (niektóre poukrywane tak, że można na nie wpaść przypadkiem, już po dłuższym użytkowaniu samochodu) pozwalają na zgrabne pochowanie wielu przedmiotów oszczędzając w ten sposób kolana pasażerów. Minusem jest brak płaskiej podłogi w bagażniku. To cena, jaką należy zapłacić za możliwość przewożenia siedmiu osób. Plusem ratującym trochę sytuację jest niski prób załadunku, co w przypadku przewożenia ciężkich przedmiotów znacznie ułatwia ich spakowanie. Pomówmy o samej jakości wnętrza. Cóż, samochody Dacii nie należą do specjalnie drogich i to nie bez przyczyny. W tym wypadku powody niższej ceny widać na przykładzie jakości materiałów, a także miejscami topornego ich wykonania. Wizualnie wszystko jak najbardziej może zadowolić nawet zatwardziałego malkontenta, ale po bliższych oględzinach widać pewne niedoróbki. Mimo to nie narzekajmy. Tempo z jakim Dacia „unowocześnia” swoje samochody jest naprawdę imponujące. Myślę, że z każdym nowym modelem skoki w jakości, jak i designie są znacznie bardziej zauważalne niż w przypadku początków innych „tanich” marek, takich jak chociażby Kia, Hyundai, Chevrolet, które jak widać radzą sobie coraz lepiej i śmiało mogą konkurować z wielkimi świata motoryzacji.
Właściwości jezdne
Nie da się ukryć, że Lodgy do małych samochodów nie należy, z pewnością jednak nie można zarzucić jej braku zwrotności. Odpowiednio dobrane wspomaganie kierownicy znakomicie radzi sobie z gabarytami samochodu nie powodując przerostu przedramion. Manewrowanie ułatwia również naprawdę rewelacyjna widoczność. W Lodgy siedzi się wysoko, a wszechobecne przeszklenia w połączeniu z czujnikami parkowania (w wybranych wersjach) sprawiają, że za kierownicą Dacii można się poczuć pewnie na parkingu. Przejdźmy do silnika. Tutaj również widać postęp. Pojemność 1,2 l może wydawać się nieporozumieniem przy tak dużym samochodzie, jednak rzeczywistość potrafi zaskakiwać. Niewielki benzynowy silniczek generuje 115 KM mocy i naprawdę od 3000 obrotów radzi sobie całkiem dobrze. Dobrze, jak na tego typu samochód skonstruowany z myślą o spokojnej jeździe, więc wielbiciele lewego pasa mogą poczuć się trochę zawiedzeni. Wrażenia z jazdy są mieszane. Z jednej strony drążek zmiany biegów, który mimo swojej długości precyzyjnie trafia tam, gdzie zamierzał kierujący, pozwalając na szybkie dopasowanie optymalnego przełożenia, z drugiej mógłby być umieszczony trochę bliżej kierowcy i nie przekazywać aż tylu wibracji. Mieszane uczucia budzi również samo prowadzenie samochodu. W zasadzie to nie wiem sam, jaka idea przyświecała temu połączeniu. Z jednej strony raczej twarde niż miękkie zawieszenie obniża komfort rodzinnego wyjazdu, obiecując w zamian trochę frajdy w szybciej pokonywanych zakrętach, z drugiej zaś zbyt silnie wspomagany układ kierowniczy ogranicza czucie auta, zmuszając kierowcę mimo wszystko do zwolnienia przed ostrymi zakrętami.
Okiem przedsiębiorcy
Chevrolet Orlando 1.4T LT+
Decydując się na Orlando w wersji wyposażenia LT+ musimy być przygotowani na wydatek rzędu 79 540 zł. Co dostajemy w zamian? W zasadzie wszystko. ABS, tempomat, elektryczną klimatyzację, podłokietniki, całą masę schowków, komputer pokładowy, duży wyświetlacz. Za dużo, by wymieniać. Generalnie są tylko trzy opcje, przez które możemy nieznacznie podnieść cenę. Zmiana aluminiowych felg ze standardowych 16-stek na 17-stki – 1600 zł. Doposażenie dachu w elektryczny szyberdach – 3000 zł. Zmiana koloru nadwozia na jeden z siedmiu metalizowanych kolorów – 2100 zł. Można powiedzieć, że bez tych dodatków da się żyć, więc cenowo nie jest tak źle. Do zakupu zachęca również szeroka oferta kredytowa.
Dacia Lodgy 1.2 TCE Prestige
Nie da się ukryć, że Lodgy jest zdecydowanie tańsza od dzisiejszego konkurenta. Decydując się na nią rachunek przy kasie wyniesie nas 55 400 zł. Sprawdźmy, co za to dostajemy. Tutaj podobnie jak w przypadku Orlando lista wyposażenia w większości składa się ze słów „standard”. Nie mogło zatem zabraknąć systemu ABS, elektrycznych szyb, klimatyzacji (niestety tylko manualnej) i oczywiście różnych schowków. W zasadzie dopłacić możemy tylko za jeden z czterech niestandardowych kolorów (1800 zł) i uwaga – to tak w ramach ciekawostki – za koło zapasowe (?) 310 zł.
Podsumowanie
Testowane samochody tylko z pozoru są do siebie podobne. Mimo tego, że Dacia potrafi coraz więcej zaoferować, to jednak wydaję się, że Chevrolet jest trochę dalej i jakby poza jej zasięgiem. Owszem w tym wypadku wszystko obraca się wokół ceny, a pod tym względem Lodgy nie ma sobie równych. Trudno znaleźć samochód, który nie dość, że kosztuje niewiele to jeszcze jest bogato wyposażony, a przy tym nie wygląda boleśnie tanio. Jeżeli szukacie samochodu, który pozwoli Wam na sprawne poruszanie się, a przy tym może pochwalić się dużymi możliwościami przewozowymi, wybierzcie Lodgy. Jeżeli zaś oprócz dużej przestrzeni od czasu do czasu macie ochotę przycisnąć trochę mocniej gaz i mówiąc wprost odrobinę poszaleć, to lepszym wyborem będzie Chevrolet Orlando.
Dane techniczne Chevrolet Orlando 1.4T LT+
- Pojemność: 1364 cm³
- Moc maksymalna: 140 KM (103 kW) przy 6000 obr./min.
- Maks. moment obrotowy: 200 Nm przy 1850-4900 obr./min.
- Skrzynia biegów: manualna, 6-biegowa
- Spalanie (miasto/trasa/średnie): 9,7/5,9/7,3 l
- Emisja CO2: 172 g/km
- Prędkość maksymalna: 185 km/h
- Przyśpieszenie 0-100 km/h: 11,6 s
- Cena wersji podstawowej 1.8 LS: 60 990 zł
- Cena wersji testowej: 79 540 zł
- Cena modelu testowego: 79 540 zł
Dane techniczne Dacia Lodgy 1.2 TCE Prestige
- Pojemność: 1198 cm³
- Moc maksymalna: 115 KM przy 4500 rpm
- Maks. moment obrotowy: 190 Nm przy 2000 rpm
- Skrzynia biegów: 5-biegowa, manualna
- Spalanie (miasto/trasa/średnie): 7,7/5,1/6,2 l
- Emisja CO2: 140 g/km
- Prędkość maksymalna: 179 km/h
- Przyśpieszenie 0-100 km/h: 11,1 s
- Cena wersji podstawowej: 37 900 zł (1.6 Access)
- Cena wersji testowej: 55 400 zł
- Cena modelu testowego: 57 400 zł