Kiedyś uważałem auta z segmentu kombivan za wymysł światowej motoryzacji. Dostrzegłem, że klienci szukają aut uniwersalnych. Musi być wygodne, pojemne, mało palić i kosztować możliwie najmniej. Polską rodzinę nie stać na 2-3 auta. Takie są realia. Dlatego w redakcyjnym garażu zaparkowało Renault Kangoo.
Rys historyczny
Pierwsze generacja Kangoo zadebiutowała w Genewie w roku 1998. Druga generacja pojawiła się na rynku w 2008 roku. Obecna wersja przeszła lifting w 2013 roku.
Renault znamy między innymi z modelami Clio, Megane oraz Laguna. Są to typowe, osobowe modele. Zastanawiałem się jak opisać równie popularny model, ale trochę „inny”. Mowa tutaj o Renault Kangoo. Na polskich drogach widziałem go przede wszystkim w wersji dostawczej. W tym modelu postawiono na funkcjonalność. Choć, jak wyszło w trakcie jazd testowych, nie tylko. Zapraszam do lektury.
Co z tym Renault…
Renault zajmuje swoją pozycję na rynku właśnie dzięki modelowi Kangoo. Auto jest często wykorzystywane zarówno przez osoby prywatne, jak i w parkach flotowych. Zaobserwowałem, że jedna z większych firm z rynku piwowarskiego używa właśnie tego modelu. Czy jest tym zaskoczony? Na pewno nie.
Wersja silnikowa w testowanym modelu na pewno pomaga w podjęciu decyzji o zakupie. W trasie osiągnąłem atrakcyjne spalanie na poziomie 4,4l/100 km, a w mieście 6,3l/100 km. Są to dane dla silnika 1,5 dCi. Auto nie jest zbyt dynamiczne, ale pytanie: czego oczekujemy po „osobowym dostawczaku”. Jest to auto dla kuriera, dostawcy. Przedstawiciel handlowy według mnie powinien wybrać Clio Grandtour lub Megane. Te auta pozwolą nam przemieszczać się między miastami znacznie szybciej.
Interior
Funkcjonalność to przede wszystkim wygodna podróż dla czterech osób. Przód auta jest lepiej wyciszony. Pasażerowie zasiadający na tylnej kanapie nie mają tyle komfortu, ale za to miejsca na nogi jest naprawdę dużo. Mierzę 186 cm, a mimo to siedziało mi się wygodnie na każdym z siedzeń. Auto zostało wykończone plastikiem. Tapicerka też bez „szału”. Dla mnie szkoda montować lepsze materiały w tym modelu. Przy zastosowaniu auta do pracy prędzej czy później ulegną zniszczeniu, a zwykłego plastiku nie będzie nam szkoda. Warto również podkreślić bardzo dobrą widoczność, zarówno przez przednią szybę, jak i przy manewrowaniu i rozglądaniu się na boki.
Firmowe auto?
Czego potrzebują użytkownicy wybierający właśnie takie auto? Wiadomo – obszernego bagażnika. Ma on 660 l. Maksymalna powierzchnia bagażowa to 2680 l. Auto sprawdzi się w małej działalności gospodarczej, gdy musimy przewieźć 2-3 pracowników i trochę tzw. „ gratów”. Jeśli mamy wolne 200 PLN możemy dokupić półkę nad głową kierowcy, będziemy tam mieli miejsce na papiery lub drobiazgi. Jeżeli poruszamy się od czasu do czasu z przyczepką, będziemy musieli wydać na hak automatyczny 1354 PLN. Dla kierowców, którzy pokonują duże dystanse za kierownicą powinni wybrać podłokietnik za 457 PLN.
Czy pasuje rodzinie?
Właśnie ten model będzie też rozsądnym rozwiązaniem dla 3-4 osobowej rodziny. Każdy większy i mniejszy wyjazd spokojnie będzie można zaplanować posiadając wersję osobową Kangoo. Wspomniany bagażnik o pojemności 660 l pomieści dużo walizek. Śmiało możemy wybrać się nad morze, w góry, do miasta i poza miasto. Schowki, półka oraz przegródki są również dobrym rozwiązaniem dla małej gromadki dzieci i oczywiście pań. Nie od dziś wiadomo, że te funkcjonalności są dość ważne dla płci pięknej. Jeżeli samochód ma służyć do przewozu rowerów, to możemy dokupić firmowy bagażnik na rowery za 243 PLN. Przy przewozie małych przedmiotów w bagażniku pomoże na pewno siatka na dno bagażnika za 205 PLN.
Wygląd…no tak
Auto nie porywa swoim wyglądem. Jest pod tym kątem przeciętne. Bliźniak ze stajni Mercedesa, czyli Citan, jest wizualnie bardziej dopracowany. Linie nadwozia zaokrąglono. Kangoo rozpoznamy na drodze, ponieważ jest dość charakterystyczne. Dzięki temu bez problemu odnajdziemy auto na dużym parkingu przy sklepie wielkopowierzchniowym. Natomiast nie tylko według mnie Kangoo potrzebuje większej odmiany – i to już.
Kangoo na ulicach
Za kierownicą „kangura” widziałem przeróżne osoby. Byli to kurierzy, robotnicy, budowlańcy. Najlepiej świadczy to o tym, że samochód jest w stanie przejechać wiele kilometrów w cyklu miejskim. Widziałem również monterów jadących na zlecenie z drabiną i to pierwszą generacją modelu. Pozwala to nam wyciągnąć następujące wnioski. Jeżeli kupimy ten model, to będzie nam służył kilkanaście lat. Producent w ten sposób nie działa na swoją korzyść i nie postarza sztucznie produktu. To dobry znak dla klientów.
Brać czy nie brać?
Jeżeli potrzebujemy auta, które przy niskim spalaniu będzie służyć nam na przykład w firmie, a w weekend jako auto dla rodziny, to jako jedną z propozycji możemy wskazać Renault Kangoo. Poza funkcjonalnym charakterem to właśnie niskie koszty eksploatacji są niewątpliwym atutem przy wyborze tego modelu. Co do wyglądu, musimy być również rozsądni, nie możemy oczekiwać od auta za 76 750 PLN, że będzie wzorem nowoczesnego designu. Poza tym o gustach nie powinno się dyskutować. Najtańszą wersję Kangoo z silnikiem Tce 115 w wersji Oasis kupimy już za 68 600 PLN. Ta sama jednostka w pakiecie Helios to wydatek 74 050 PLN. Najdroższa wersją Grand Kangoo wyjedzie klient, który zdecyduje się zostawić w salonie 82 800 PLN. W zamian wyjedzie „Kangurem” z silnikiem 1.5 dCi 110 KM.