Ostatnia generacja Forda Mondeo ujrzała światło dzienne w 2006 roku. Produkcja modelu rozpoczęła się w roku 2007. Siedem lat, jakie minęło od tamtego czasu, to w motoryzacji prawdziwa wieczność. Czy Ford dobrze wykorzystał ten czas i tworząc najnowsze, niedawno zaprezentowane w Europie wcielenie Mondeo poprawnie odrobił lekcje?
V czy jak kto woli IV generacja (II generacja była tak naprawdę głębokim liftingiem “jedynki”) flagowego Forda została pokazana w 2012 r. Chwilę po tym wydarzeniu klienci z USA mogli zamawiać nowego Mondeo, który na amerykańskim rynku krył się pod nazwą Fusion. Po 2 latach od premiery, nowe Mondeo oficjalnie trafia pod europejskie strzechy.
Zgodnie z panującym trendem najnowsze wcielenie prezentowanego auta urosło w porównaniu do poprzednika. Teraz długość wersji liftback wynosi 4871 mm, szerokość 1852 mm, a wysokość 1482 mm. Nie zmienił się natomiast rozstaw osi – 2850 mm.
Jako, że klasyczne liftbacki lub sedany przynależące do klasy średniej nie lubią drastycznych i nachalnych zmian stylistycznych nadwozia, design najnowszego Forda Mondeo jest rozwinięciem myśli projektowej poprzednika. Co prawda auto zyskało wiele nowych elementów, przetłoczeń i smaczków stylistycznych, ale ciężko tu mówić o dużej rewolucji. Nie zmienia to faktu, że nadwozie najnowszego wcielenia Forda klasy średniej prezentuje się dynamicznie i świeżo. Szczególnie w wersji liftback łagodnie opadający ku tyłowi dach dodaje sportowy akcent do ogólnego wizerunku auta. Z przodu znajdziemy natomiast charakterystyczny dla wielu nowych Fordów grill kojarzący się z autami marki Aston Martin oraz “przymrużone” reflektory niemalże żywcem wyjęte z nowego Mustanga.
Nieco spokojniej wygląda wersja kombi, chociaż w jej przypadku również znajdziemy agresywny i masywny przód oraz spokojny i typowy dla tego rodzaju nadwozia tył. W ofercie nadwoziowej Mondeo w dalszym ciągu pozostaje sedan. Jednak ze względu na małe zainteresowanie klientów, nie wróżymy mu dużej popularności w porównaniu z liftbackiem oraz kombi.
O ile zmiany stylistyczne na zewnątrz nie są gruntowną rewolucją, o tyle wnętrze najnowszego Mondeo przeszło totalną metamorfozę. Na panelu środkowym trudno szukać niezliczonej liczby przycisków utrudniających obsługę wszystkiego, co powinno umilać podróż. Centralne miejsce zajmuje duży, czytelny oraz dotykowy wyświetlacz systemu SYNC (dokładnie taki sam, jak w Focusie po ostatnim liftingu). Sam system opracowany wspólnie z firmą Microsoft ma być prawdziwym centrum dowodzenia i służyć do zarządzania wszystkimi opcjami auta. W praktyce jego działanie należy ocenić na mocną czwórkę, ze względu na niezbyt intuicyjną nawigację, która momentami potrafiła zgubić się na krętych drogach hiszpańskiej Malagi.
Również elementy znajdujące się na wprost kierowcy zostało poważnie odświeżone. Zegary są częścią jednego, dużego ekranu ciekłokrystalicznego, który oprócz prędkościomierza oraz obrotomierza może wyświetlać nieskończoną wręcz listę opcji. Gdyby nie fakt, iż ów wyświetlacz nie jest dotykowy, można by go stawiać na równi z nowoczesnymi tabletami.
W przypadku kabiny nowego Forda nie zmieniła się zauważalnie ilość przestrzeni. Nie należy odbierać tego w sposób negatywny, ponieważ zarówno na przednich siedzeniach, jak i na tylnej kanapie miejsca jest pod dostatkiem, nawet dla lepiej zbudowanych i wyższych osób. Również bagażnik pozostał praktycznie niezmieniony. 541 litrów pojemności jest wynikiem o… 1 litr lepszym od tego, jakim mógł pochwalić się poprzednik.
Podczas prezentacji nowego modelu Ford chwalił się masą nowoczesnych systemów, które mogą gościć na pokładzie Mondeo. Pełne LED-owe światła, asystent pasa ruchu, system automatycznego sterowania światłami drogowymi, Active City Stop, My Key (możliwość zaprogramowania ograniczeń samochodu w momencie oddania kluczyków do auta innej osobie), czy wspomniany już nieco wcześniej rozbudowany system multimedialny SYNC z pewnością umilają podróż i poprawiają bezpieczeństwo. Nie wyróżniają się jednak one specjalnie na tle tego, co oferuje konkurencja. W dzisiejszych czasach, aby utrzymać się na rynku niemalże wszystkie wyżej wymienione systemy lub ich pochodne po prostu trzeba mieć w swojej ofercie.
Zupełną nowością opatentowaną przez Forda, budzącą niemałe zainteresowanie są pasy bezpieczeństwa dla pasażerów tylnej kanapy. Pasy bezpieczeństwa, w których znalazła się poduszka powietrzna. Ta innowacyjna technologia pozwala na zniwelowanie obrażeń głowy, ramion i klatki piersiowej w razie wypadku. Brzmi dumnie i poważnie, ale chyba nikt z nas nie chciałbym sprawdzić działania tego systemu w praktyce.
W kwestii jednostek napędowych kluczowym hasłem jest “Euro VI”. To właśnie ta norma emisji spalin, która już niebawem zacznie obowiązywać, jest prawdziwym biczem na fanów męskich silników i motoryzacji pozbawionej srogich spojrzeń ekologów. Wszystkie silniki dostępne w nowym Mondeo spełniają tę wyśrubowaną normę i wszystkie z nich zostały wyposażone w turbosprężarkę.
Ofertę “benzyniaków” otwiera motor o pojemności 1.5 litra oraz mocy 160 KM. Nad nim plasuje się 2-litrowa jednostka o mocy 203 lub 240 KM. Honoru diesli broni 1.6-litrowy silnik legitymujący się mocą 115 KM, a także 2-litrowy “ropniak” w dwóch wariantach mocy: 150 lub 180 KM. Absolutną nowością w gamie Forda Mondeo jest wersja hybrydowa, łącząca silnik benzynowy z silnikiem elektrycznym.
Podczas pierwszych jazd odbywających się na krętych drogach Andaluzji miałem możliwość sprawdzenia Mondeo ze 160-konnym silnikiem benzynowym oraz 180-konnym dieslem. Cechą wspólną łączącą obie te jednostki oraz dużym plusem samego auta jest bardzo dobre wyciszenie kabiny. Odgłos silnika docierający do wnętrza jest praktycznie niesłyszalny, co bardzo pozytywnie wpływa na komfort jazdy. W obu przypadkach również osiągi są wystarczające do dynamicznej zmiany swojego położenia (160 KM – 0-100 km/h 9,2 s.; 180 KM – 0-100 km/h 8,6 s.). Nie pokuszę się natomiast o podanie miarodajnych wyników średniego spalania. Kręte i równe jak stół, hiszpańskie drogi bardzo często prowokowały do dynamicznej jazdy i korzystania z pełnego potencjału auta. Wyniki wyświetlane przez komputer pokładowy wahały się w przedziale 7-12 l/100 km, niezależnie od wersji silnikowej.
Niezależnie od modelu Fordy zawsze słynęły z pewnego i bardzo dobrego prowadzenia oraz zawieszenia łączącego komfort ze sportowym sznytem. Najnowsze wcielenie Mondeo nie jest wyjątkiem od tej reguły, chociaż odnoszę wrażenie, że stosunek komfort-sport zmienił się nieco bardziej na korzyść tego pierwszego. Z drugiej strony, wielokrotnie wspominane drogi Malagi nie dręczyły zanadto zawieszenia swoją gładką i równą nawierzchnią.
Ceny najnowszego wcielenia Forda klasy średniej już są znane od jakiegoś czasu. Najtańsza odmiana Ambietne Plus ze 160-konnym silnikiem benzynowym zaczyna swój rynkowy debiut od kwoty 89 000 zł. Najtańszy diesel 1.6 115 KM wymaga zostawienia w salonie Forda co najmniej 95 000 zł. Obie są kwotami zdecydowanie niższymi od porównywalnych wersji nowego Volkswagena Passata (od 105 490 zł). Co ciekawe, na samym szczycie cennika nie stoi wersja hybrydowa, której cena to 122 000 zł. O 6000 zł przebijają ją bogato wyposażone wersje Titatnium ze 240-konną benzyną lub 180-konnym dieslem pod maską oraz automatycznymi skrzyniami biegów. Jak nowe Mondeo sprawdzi się na polskich drogach? O tym przekonamy się już wkrótce.