Boening 787 Dreamliner pod koniec zeszłego roku wywołał szum w polskich mediach, kiedy to nasz lokalny przewoźnik lotniczy LOT wzbogacił swoją flotę o pierwszy w Europie egzemplarz samolotu tego typu. Zabierający na pokład ponad 200 pasażerów, szerokokadłubowy liniowiec dalekiego zasięgu wzbudził taki zachwyt wśród Polaków, że ustawiali się w kolejkach, by zdobyć bilet na lot właśnie Dreamlinerem i tłumnie witali pierwszy egzemplarz na lotnisku.
Lamborghini Aventador – najmłodsze dziecko w rodzinie włoskich supersamochodów z plakietką przedstawiającą wściekłego byka na masce to również obiekt westchnień wielu naszych rodaków. Dwudrzwiowe, dwuosobowe coupe z 6,5-litrowym silnikiem V12 przyspiesza z miejsca do 100 km/h w 2,9 sekundy i potrafi się rozpędzić do 350 km/h.
Jednak, co łączy Boeninga Dreamlinera i Lamborghini Aventadora poza admiracją wielu Polaków i nie tylko Polaków? Odpowiedź jest dość prosta – włókno węglowe, mnóstwo włókna węglowego zużytego do budowy obu cudów techniki. Żyjemy w czasach, w których nowoczesne technologie znajdują zastosowanie w bardzo różnych dziedzinach przemysłu. I tak w samochodach można znaleźć różne materiały używane do budowy statków kosmicznych, natomiast w samolotach zaczęło się pojawiać włókno węglowe pierwotnie stworzone na potrzeby samochodów wyścigowych.
Choć Boening współpracował z BMW przy „recyklingu” włókna węglowego na potrzeby samolotów, to nie odmówił Lamborghini przy innym wspólnym projekcie. Włoski producent przygotował bowiem specjalną edycję modelu Aventador LP 700-4 określaną wewnętrznie w firmie jako „Boening Edition”. Samochód wyróżnia się biało-błękitnym lakierem nadwozia nawiązującym do schematu kolorystycznego poszycia Dreamlinera. Pojazd zdaniem producenta jest wart 370 000 dolarów.
Z tej okazji przygotowano także specjalny film, podkreślający wspólne zainteresowanie obu producentów lekkimi materiałami konstrukcyjnymi, takimi, jak włókno węglowe.
Zapraszamy do obejrzenia filmu.