Choć w chwili debiutu niewielu dawało Nissanowi LEAF szanse na przetrwanie, to elektryczny samochód zdołał zająć własną niszę na rynku i sprzedał się już w liczbie 50 000 egzemplarzy. Najwyraźniej to poziom satysfakcjonujący producenta, ponieważ na Międzynarodowym Salonie Samochodowym pokazuje model w nowej, uaktualnionej odsłonie. Przedstawiciele Nissana przyznają się do wprowadzenia ponad stu ulepszeń do LEAFa. Najważniejszymi z nich wydają się: wydłużenie zasięgu z 175 do 199 km i skrócenie o połowę czasu ładowania baterii.
Od strony wizualnej produkowany w brytyjskim Sunderland model zmienił się nieznacznie – delikatnie przemodelowano wlot powietrza z przodu. Zmiana ta była podyktowana względami praktycznymi – dzięki niej współczynnik oporu powietrza Cd w LEAFie zmniejszył się do wartości 0,28.
Teraz o tym, co niewidoczne na pierwszy rzut oka. Ładowarkę przesunięto z tylnej części auta pod pokrywę silnika. Dzięki temu pojemność bagażnika zwiększyła do 370 l. Na przód samochodu powędrowały też zaciski służące do ładowania, które dodatkowo udoskonalono pod kątem funkcjonalności i bezpieczeństwa. Ruchoma lampa LED pozwoli oświetlić odpowiedni obszar, gdy po zmroku trzeba będzie podłączyć LEAFa do źródła zasilania. Zaciski ładowania i blokadę kabla otworzymy inteligentnym kluczykiem.
Nowy Nissan LEAF będzie oferowany w trzech wariantach wyposażeniowych: Visia (najtańsza), Acenta i Tekna.