Jeśli nazwa Minerwa nic wam nie mówi, to nie jesteście osamotnieni. Niewielka firma produkująca własne modele samochodów powstała jesienią 1897 roku, a jej założycielem był Sylvain De Jong, wcześniej zajmujący się dziennikarstwem i tworzeniem rowerów oraz motocykli. Na początku XX w. firma miała już na koncie produkcję ponad 50 000 egzemplarzy samochodów osobowych o nazwach takich, jak: Type C, Type D czy Type E. W 1956 roku zamknęła swoje podwoje. Po ponad pięćdziesięciu latach przedsiębiorstwo „powstało z popiołów”, jak to ujęli nowi właściciele i właśnie ogłosiło, że jego pierwszym modelem po „wskrzeszeniu” będzie supersamochód.
Minerva J.M. Brabazon, bo tak ma się nazywać premierowy model, nazwę zawdzięcza słynnemu brytyjskiemu kierowcy rajdowemu o nazwisku John Theodore Cuthbert Moore-Brabazon.
Supersamochód jest benzynowo-elektryczną hybrydą typu plug-in, wyróżnia się kadłubem typu monococque wykonanym z włókna węglowego i panelami nadwoziowymi wykonanymi z Kevlaru i włókna węglowego. Jego silnik benzynowy to jednostka V12 biturbo usytuowana poza przedziałem pasażerskim, ale przed osią tylną i współpracująca z 6-biegową przekładnią sekwencyjną F1. Dwa silniki elektryczne umieszczono przy kołach przednich. Kierowca będzie mógł wybrać jeden z pięciu trybów jazdy (ekonomiczny, normalny, sportowy, wyścigowy i bezpieczny).
Producent twierdzi, że J.M. Brabazon będzie w stanie przekroczyć granicę prędkości wynoszącą 400 km/h. Na razie nie wiadomo, kiedy wejdzie do sprzedaży, jednak prototyp ma się pojawić już niedługo.