Czy warto kupić? Corolla, 1988, 1.8 D

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam

Chciałbym abyście mogli mi doradzić czy opłaca się kupić Toyotę Corolle w sedanie z roku 1988 z silnikiem 1.8 Diesel? Auto bardzo zadbane w oryginale koloru czerwonego piękny lakier. Auto jest pewne od znajomego który jest mechanikiem Bardzo o nie dba, blacharka jest w świetnym stanie. Przebieg silniczka to coś około 320000 tyś a silniczek chodzi jak nowy Słyszałem ze te silniki diesla mogą przejechać naprawdę dużo kilometrów Cena tego samochodziku to coś około 4 tysiecy Czy polecacie go? Naprawdę auto jest bardzo zadbane

Czekam na wasze odpowiedzi
  
 
ja polecam super niezniszczalna fura ale ma jeden minus BLACHA jak bez korozji to brać śmiało pomimo tego że cena wysoka
  
 
wiem właśnie też tak słyszałem korozji nie zauważyłem nigdzie Ciągle garażowany jeśli będę ją już posiadał na pewno pochwalę się na forum nowym nabytkiem

Może jeszcze ktoś inny się wypowie na temat tego samochodziku
  
 
Cytat:
2011-07-04 13:55:21, snap_szymek pisze:
wiem właśnie też tak słyszałem korozji nie zauważyłem nigdzie Ciągle garażowany [...]



Nie chce mi się wierzyć, że 23-letnie auto ma jeszcze oryginalne i zdrowe progi i błotniki z tyłu.
Dla Toyoty z tamtych lat żywotność blachy w naszych warunkach to ok. 10-12 lat. Standardem są gnijące ranty błotników tył oraz zewnętrzne progi. Teść miał E9 1,8D w sedanie i progi robił w ok. 11 roku jej żywota. Błotniki podpicował i sprzedał.
Po swojej też widzę jak to jest w nieco młodszym egzemplarzu. Gdzie nie widziała palnika to jeszcze jako-tako, choć z progów zewnętrznych chyba niewiele już zostało. A dopiero co skończyła zaledwie 18-kę
Dopytaj dokładnie co miała robione z blachy, bo oryginalna blacha raz ruszona palnikiem długo nie pociągnie. Co z tego że konserwacja, całe reperaturki zrobione itd. jak dookoła spawu materiał przegrzany i żeby nie wiem co, poleci najwyżej w kilka lat.
Przemyśl dobrze ten zakup. O ile mechaniczne rzeczy są spokojnie do zrobienia nawet we własnym zakresie, to już niestety blacha, to kiepski i kosztowny temat.
A silnik owszem, nie do zajechania. Teść raz tylko robił uszczelkę pod głowicą, ale kupił ją jak miała licznik kopnięty chyba o 200tys.
Pozdro.