Bede jeszcze wlascicielem peugeota 307 2002, benzyna
silnik 2 l przez okolo miesiaca, bo wlasnie zamowilem
Hundai Sonata.
Jeszcze nigdy w moim zyciu nie przezylem takiego
horroru. Przez pierwsze 100 tys. jeszcze jakos chodzil,
mimo wszystko musialem wymienic kolektor wydechowy,
gdyz strasznie zaczal "pierdziec" podczas akceleracji, serwis
nie mial wyrobionego zdania na ten temat, sam wiec
go wymienilem i problem zniknal.
Niestety przy 120 tys. nagle zaczelo sie cos dziac z elektronika
i komp wywalal kod p o300 czyli wypadanie zaplonow, byl to
blad tylko okresowy ale autko dostawalo od czasu do czasu
takich obrotow na biegu jalowym ze ludziska zadzierali
glowy, autko takze potrafilo sie zupelnie zatrzymac na drodze.
Warsztat byl bezsilny i dal mi wskazowke aby
zmienic cewke. Jak juz cewke zmienilem problem byl taki sam.
Wymienilem wiec dwa czujniki polozenia silnika, nastepnie
cala skrzynke z bezpiecznikami i nic.
Ktoregos dnia kiedy mi zatrzymal sie na drodze, stwierdzilem
ze 2 wtryskiwacze nie dostaja sygnalu i nie klikaja.
Po sprawdzeniu okablowania wydalem werdykt ze to musi
byc komputer, wiec go zakupilem.
Problem zostal rozwiazany tylko w polowie, gdyz autko juz
na drodze nie zatrzymuje sie ale dalej zachowuje sie jak
poprzednio i wyrzuca ten sam kod po to, aby po jakims
czasie go skasowac. Cisnienie paliwa mierzylem kilka razy
i bylo okej czyli 3,5 bara.
Cisnienie sprezania tez bylo wysokie okolo 14 barow.
Zaczalem skolei podejrzewac ze to moze sie zawory zacinaja
w prowadnicach, ale w takim razie dlaczego po wymianie
kompa problem sie zmniejszyl???
Jeszcze zadne autko tak mi po dupie nie dalo jak 307.
Zaczalem nienwidziec Francuzow jako narod.