2008-04-05 08:49:43
wczoraj niefajna przygoda esperaka :/
rano w drodze do roboty nierówno pracował, tak jakby nie chodził jeden baniak, chwilami nieźle zamulony. w ciągu dnia jechałem do miasta (może ze dwa km), silnik chodził równo i normalnie, ale po zaparkowaniu postanowiłem zajrzeć mu pod maskę. Najpierw idę na tył, patrzę - spaliny ostro białe (ale bez jakichś zasłon dymnych, w czasie jazdy też było ok), ale czuję że spaliny inaczej śmierdzą (był akurat na lpg). Otwieram maskę - a tam leje się na plastikową osłonę na dole jak z kranu (gdzieś zza osłony paska), zbiorniczek pusty
oczywiście od razu zgasiłem, temp była ok. Koleś mnie zaholował do znajomego mechaniora na podwórko, zobaczymy w poniedziałek... może się okazać że będzie do kupienia 2.0 na części
i teraz - ze wszystkich wątków o uszczelce jakie przeczytałem (jeśli oczywiście trafnie diagnozuję) wynika że jest to proces znacznie mniej gwałtowny - miał ktoś podobną traumę?
pozdr