2009-04-16 18:52:36
Każdy mi mówi, że często mi się zdarzają dziwne akcje.
Napiszę raz jeszcze i na spokojnie. Wcześniej pisałem w pracy.
Środa godzina 19.
Podjeżdżam na stację benzynową BP.
Brak miejsca pod dystrybutorem. Wolne jest tylko jedno ale nie z tej strony co mam wlew paliwa.
Wycofałem i podjechałem tyłem.
Za tankowałem. Udałem się opłacić rachunek.
Przed wejściem mijam 3 kolesi. Jednego motocyklistę i dwóch z Qłada.
Rozmawiają, śmieją się. W ręku piwo mieli tylko Ci z Qłada.
Wyszedłem ze stacji i udałem się do samochodu. Musiałem zawinąć aby wyjechać właściwym wyjazdem ze stacji.
W tym momencie podjechał Qład. Koleś krzyknął do mnie _ Kręć mocniej tą kierownicą frajerze...
Odpowiedziałem, że bardziej już skręcić nie mogłem i chciałem cofnąć.
Nie spodobało się Im to, że w ogóle coś powiedziałem. Nie widziałem, że za mną jadą. Ustawiłem się do wyjazdu za Fiatem Uno i w tym momencie podjechali i zajechali mi drogę tak bym nie mógł do przodu ruszyć.
Kolo zszedł z pojazdu i ruszył w moją stronę grożąc mi.
Nie wiele myśląc wrzuciłem wsteczny bieg.
Cofając zauważyłem motocyklistę, który stanął blokując mi drogę ucieczki.
Musiałem Go jakoś ominąć i wpadłem na krawężnik i trawę prawą stroną samochodu.
Jechałem tak tyłem z jakieś 50 do 80 metrów.
Koleś, który mi groził biegł za mną.
Na kolejnym łuku drogi ( jeden już minąłem ) za rzuciło mi samochodem i ściągnęło mnie na ścianę stacji i o mały włos w nią nie uderzyłem. Zauważyłem, że koleś leci dalej z łapami. Wrzuciłem 1 i wjechałem na krawężnik i trawnik i tak przemknąłem między różnymi reklamami reklamującymi towar na stacji benzynowej.
Dojechałem do uliczki, którą wjeżdżało się na stację. Dobrze, że nie jechał żaden samochód. Wyjechałem na główną ulicę wprost pod nadjeżdżające samochody mało nie powodując wypadku. Minąłem sygnalizator świetlny pokazujący już czerwone. Stanąłem na zakazie i chciałem zawrócić.
Wtedy podjechał kolo na motorze i powiedział, ze jedzie na Policję. Ja odpowiedziałem, że miałem taki zamiar za nim On jeszcze o tym pomyślał. Ruszyliśmy i koleś, który biegł za mną staną na środku 6 pasmowej ulicy ( 3 w jedną i 3 w druga stronę ), i próbował mnie zatrzymać. Minąłem Go i zdążył tylko kopnąć w samochód. Na komisarjacie złożyłem odpowiednie zawiadomienie.
Koleś z motoru mówił, że chciałem Go zabić cofając. P czym policjant kazał czekać na przyjazd załogi, która miała sprawę rozwikłać.
Koleś udał, że poczeka na zewnątrz i wsiadł na motor i odjechał ja zdążyłem za pisać numery.
Przyjechała załoga, którą już ktoś wezwał na stacje, przez numer 112, że kradną Fiata Pandę ( Samochód jakim ja jechałem ), i świadek podał numer rejestracyjny mojego samochodu.
Załoga przyjechał na komendę i zpisaliśmy wstępne zeznania po czym skierowali mnie na inną komendę w celu złożenia zawiadomienia o uszkodzenie samochodu. Natomiast ta załoga pojechała jeszcze raz na stację aby zabezpieczyć materiał filmowy z kamer.
Dziś dowiedziałem się, że ludzie, którzy mnie gonili byli znajomymi mojego kolegi z pracy. Tego samego dnia pojechali do Niego i pytali kto jeździ niebieską Pandą ( Samochód jest oklejony nakleją firmową ).
Kolega uratował mi jakby tyłek, bo przecież mogli przyjechać do firmy i mnie wynieść...
Teraz czekam na wieści z Policji w tej sprawie.
-----------------
[ wiadomość edytowana przez: Ikarus260 dnia 2009-04-16 18:59:00 ]