2012-05-24 18:04:43
Dzisiaj wyciagnałem przepływkę umyłem dokładnie izopropylenem i założyłem na nowo. Po uruchomieniu zaraz zgasł, ale po kolejnym po dodaniu gazu z rury wystrzelił kłab czarnego dymu i sadz (na samochód stojący z tyłu) tak jakby był zapchany katalizator, po tym wszystko chodziło elegancko. Pojechałem w miasto aby sprawdzic czy jest juz ok. Jechałem w korkach gdzies około 50 kilometrów i dopiero na prostej jak dałem mu w rure to zaczął przerywac ale po chwili szarpania jakby sie przepchał i dalej dobrze, jednak po stanieciu na swiatłach zdechł. Wysiadłem wyłaczyłem zapłon zapaliłem peta, i dawaj znowu uruchomiłem go i juz do samego domu około 20 kilometrów bez problemu ale max jechałem do 100 km/h i do 2,500 obrotów. I co wy na to? Zna ktos naprawde dobrego mechanika z Gdyni i okolic, który nie bedzie mi ściemniał tylko zbada i naprawi?
-----------------
Frustra vivit, qui nemini prodest