2014-09-20 21:37:48
Witam!
Podczas jazdy przydarzyła mi się taka sytuacja, przy dojeździe do skrzyżowania wpadł mi pedał sprzęgła, samochód zgasł, myślę sobie linka... Maska do góry i zdziwienie, linka OK... Myślę sobie, docisk - łożysko wpadło w słonecznik - 70kkm miało prawo. Telefon do mechanika, wóz na podnośnik, skrzynia na glebę i... znów zdziwko!
Pękło ucho na łożysku wyciskowym! Mechanik stwierdził, że takiego czegoś jeszcze nie widział. Na szczęście miałem łożysko od poprzedniego zestawu sprzęgła (bo wymieniałem komplet ale cienka była tarcza - łożysko było ok). Wszystko było spoko ale kiedy dziś jechałem zauważyłem mały niepokojący problem, a mianowicie przy przyśpieszaniu ślizgnęło mi się sprzęgło i tak już było za każdym razem gdy mocniej wcisnąłem gaz
Po powrocie do garażu nie miałem niestety czasu żeby zerknąć co i jak i teraz siedzę sobie i rozmyślam nad tym co się stało.
Wcześniej zanim pękło mi to łożysko sprzęgło było w jak najlepszym porządku nie ślizgało się, chodziło lekko. Docisku nie odkręcałem bo uznałem, że skoro padło łożysko to reszta będzie OK i tak też było przez 3 dni. Przeglądam internet i wnioskuję że słynny półksiężyc to w moim wypadku samo-regulator.
Pytanie:
Czy przy awarii łożyska gdy pedał wpadł mi w podłogę linka się naciągnęła - czy to możliwe?
I drugie pytanie:
Czy po wymianie łożyska powinienem zluzować w jakiś sposób linkę tak by dać jej szansę "doregulowania" się do nowego układu łożysko - docisk?
Jutro oblookam wszystko co i jak ale póki co proszę o sugestię.