2005-03-18 19:37:24
No to jestem po drugiej reanimacji przełącznika:
poszło już łatwiej niż za pierwszym razem (połowa zatrzasków jest juz połamana
)
Jeździ sie teraz super - kierunki odbijają jak w normalnym samochodzie, długie się nie załączają same i co najważniejsze nie ma zwarcia (jeden przewód od świateł stracił całkowicie izolacją, co dawało zwarcie i efekt już opisywany - brak świateł, podświetlenia deski, kierunków no i u mnie jeszcze wskazówka obrotomierza w dół, a temp. w górę).
Bilans zysków i strat:
- mam sprawny przełącznik
- dwa wieczory w plecy
- dwa bezpieczniki w plecy (wtykanie przewodów od kierunków po ciemku i bez odłączania klem)
- wbiłem sobie śrubokręt w palec
- oczywiście wystrzeliły mi zatrzaski od pokrętła swiateł, ale znalazłem je
Migacze naprawiłem na poxipol, bo opaska zaciskowa wytrzymała tylko 1 (słownie jeden) obrót kierownicą. Nie udało mi sie całkowicie skasować luzu na długich i przy ich wyłączaniu czasem zamrugają. Za to nowe odboje na obu dźwigniach z wentylka zamiast stożków oryginalnych które sie rozpadły - super.
Pozdrowienia dla wszystkich którzy walczą z tym badziewiem! Niech moc będzi z wami! A temu co ten syf zaprojektował, wykonał i włożył w escorty niech pryszcze na plecach wyrosną.
Ale trzecim razem już chyba będę musiła kupić nowy $$$ chyba że ten wytrzyma długo, to może z wdzięczności pomyśle żeby zostac Driverem