OC za nieużywane auto - Strona 3

  szukane wyrażenia:   historyczny  -  ufg
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Cytat:
2005-04-18 17:15:51, Grzech pisze:
Nie tylko możliwe , ale i pewne niestety. Wprowadzili to po cichu w styczniu 2004 roku. Ale nie za każdy miesiąc tylko ogólnie za brak OC.



od stycznia 2004r. wszedł wżycie cały pakiet ustaw ubezpieczeniowych który cofnął nas o 50 lat. Wprowadziła to banda maczająca swoje brudne paluchy w pzu, rządzie, BH. itd.

Kara w wysokości 500 Euro jest za brak polisy OC na wszystko co nie zostało wyrejestrowane w wydz. komunikacji w T.U.
Odbywa się po cichu rzeź niewiniątek bo jak pamiętacie stały wraki bez tablic na osiedlach mieszkaniowych a na wioskach służyło to za kurniki lub klatki na króliki. Teraz doliczono się że ponad 1mln samochodów nie płaci w Polsce OC więc sukcesywnie wyciąga się stare dokumenty i wlepia kolejnym osobom po 500 E + nakaz kupna polisy z odsetkami za ostatnie 3 lata.

To obowiązkiem obywatela jest udowodnić że nie jest wielbłądem.
Jeśli nie masz odpowiedniego zaświadczenia to płacisz w skrajnych przypadkach łączna kara przekracza 10.000,- zł
  
 
Szoda, widzę, że nie ma nadziei . A czy w takim razie możnaby wziąć samochód ze złomu, bo w końcu często się zdarza, że całkiem sprawne samochody idą na złom. Jeżeli trudno jest z samochodu z papierami zrobić samochód bez papierów, to może warto się od razu w taki zaopatrzyć? Czy myślicie, że za pewną kwotę oddaliby sprawny samochód czy ich (złomiarzy) z tego jakoś rozliczają?
  
 
witam
auto ze złomu odkupisz po cenie złomowej DF za jakieś 400PLN
  
 
Cytat:
2005-04-18 17:06:57, Jarek104 pisze:
... A tak zupełnie serio, to nie ma teraz opcji : Mam auto, a nie placę za nie OC.. No chyba, że na żółtych blachach autko stoi, to wtedy jest inna bajka..



Nic bardziej błędnego!!! Tylko , oczywiście ani ubezpieczycielom, ani UFG nie zależy na tym, zęby ktoś się o tym wiedział, póki nie wczyta się w ustawę...
Istnieje możliwość legalnego nie płacenia oc za pojazd zabytkowy, który stoi w garażu, a który wcale nie musi mieć 'żółtych blach', pod warunkiem, zę ma przyunajmniej 25 lat.
A więc:
Ustawa z dnia 22.05.2003 o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych....
Na początek ustalamy co to jest pojazd historyczny w rozumieniu w/w ustawy:
o tym mówi art.2 pkt 11, gdzie pojazdem takim zwie ustawodawca nie tylko ten który ma 'żółte tablice' [ ppkt 'a' ; w rozumieniu prawa o ruchu drogowym, art.2,pkt 39:"pojazd zabytkowy" - pojazd, który na podstawie odrębnych przepisów został wpisany do rejestru lub wpisany w centralnej ewidencji dóbr kultury], nie tylko ten który jest obiektem muzealnym [ppkt 'b'], ale również"
c/ mający powyżej 40 lat, i..
d/ mający powyżej 25 lat i posiadający opinię uprawnionego rzecoznawcy wartości pojazdu waznej dla dokumentacji rozwoju motoryzacji itd..
Przy czym mowa tu o pojazdach zarejestrowanych na zwykłe tablice, które formalnie uzyskują status pojazdu historycznego wraz z uzyskaniem opinii [ppkt 'd'] lub po przekroczeniu 40 lat [ppkt 'c']- tu opinia nie jest konieczna.
/W przypadku aut wycofanych z ruchu to już zupełnie inna sprawa i tutaj zupełnie nie mamy obowiązków związanych z opisywaną ustawą do momentu ponownej rejestracji/
Idźmy dalej:
atr.4 pkt 1 opisuje co to jest obowiązkowe ubezpieczenie oc, art.23,pkt 2 mówi m.in., że posiadacz auta historycznego i kierujący autem historycznym ma obowiązek posiadania oc od chwili wprowadzenia do ruchu.
O tym co to jest 'ubezpieczenie krótkoterminowe oc' i kto ma prawo do jego wykupu, a więc i pojazd historyczny, mówi art.27, zwłaszcza pkt 5.
Jednak 'wprowadzenie do ruchu' nie oznacza rejestracji auta w urzędzie, ale jazdę z uruchomionym silniku. /Tu dotyczy to nie tylko dróg publicznych, ale wszystkich, bo - jak oczywiście tłumaczą - 'auto musi mieć ubezpieczenie nawet od nieszczęscia, które stanie się na drodze prywatnej'. O tym że auto historyczne powinno mieć oc przed wprowadzeniem do ruchu, mówi art. 29,pkt 2. Więc to nieprawda, jak kilkakrotnie słyszałem, że trzeba krótkoerminowe oc wykupić przynajmniej na miesąc w roku, ale na minimum 30 dni za każdym razem, jak mamy potrzebę czy ochotę pojeździć. Nawet co 5 lat.

Z pozostałych istotniejszych spraw:
1. Kierownik działu informacji UFG nie mógł się powołać na konkretne przepisy odnośnie tego jakie uprawnienia ma mieć rzeczoznawca. Stwierdził, że przepisy precyzujące uprawnienia rzeczoznawcy, na podstawie opinii którego wojewódzki konserwator zabytków wpisuje do rejestru, nie upowazniają ich do powoływanie się na nie, więc oni ze swojej strony są zobowiązani za uprawnionego rzeczoznawcę uznać również biegłego sądowego, zarejestrowanego w Ministerstwie Infrastruktury.
2. Oczywiście zawsze trzeba będzie się posługiwać opinią tego rzeczoznawcy chcąc ubezpieczyć krótkoterminowo auto. Ważne by opinia napisana została zgodnie z obowiązującą terminologią [bardzo często rzeczoznawcy posługują się swoją, bardziej związaną z transportem - tu do końca nie potrafię tego wyjaśnić, ale myślę że każdy rzeczoznawca będzie wiedział o co chodzi].
A i tak trzeba się będzie nawalczyć z każdym agentem ubezpieczeniowym czy nawet kierownikiem oddziału ubezpieczeniowego dowodząc że ma się racje. O tym nawet w ostatnim 'Automobiliście pisał pan Kossowski. :-] Pisał też o 'niedouczeniu ' agentów ubezpieczeniowych, więc trzeba być przygotowanym i mieć ustawę w ręce jak się idzie i próbuje coś takiego załatwiać.
3. Nie wiem też jak sie mają sprawy dochodzenia czy wypłat dla poszkodowanego z naszej polisy, jeżeli mówimy o takim przypadku, ale przyznam że w ten temat się nie zagłębiałem.

Chyba o niczym nie zapomniałem.

Ja już skorzystałem z tych przepisów, innym poddaję je pod rozwagę i dogłębne przestudiowanie. Bo myślę, ze jeśli ktoś ma auto starsze niż 25 lat, gra jest warta świeczki, bo taka opinia kosztuje ok. 100 - 150 zł, a ubezpieczenie.. no cóż...
  
 
Cytat:
2005-04-20 23:45:10, AdrianK pisze:
Jednak 'wprowadzenie do ruchu' nie oznacza rejestracji auta w urzędzie, ale jazdę z uruchomionym silniku. /Tu dotyczy to nie tylko dróg publicznych, ale wszystkich, bo - jak oczywiście tłumaczą - 'auto musi mieć ubezpieczenie nawet od nieszczęscia, które stanie się na drodze prywatnej'.


Cholera... hwd ubezpieczycielom. Można się takim tłumaczeniem zastawiać, ale myślę, że to jednak kwestia dyskusyjna.

Art. 23. 1. Posiadacz pojazdu mechanicznego jest obowiązany zawrzeć umowę obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody powstałe w związku z ruchem posiadanego przez niego pojazdu.
2. Przepisy dotyczące obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych stosuje się także do posiadacza lub kierującego pojazdem mechanicznym, przed jego rejestracją, jak również do posiadacza lub kierującego pojazdem zarejestrowanym za granicą, niedopuszczonym do ruchu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz do posiadacza lub kierującego pojazdem historycznym, od chwili wprowadzenia tych pojazdów do ruchu.


Sęk w tym, że ustawa nie precyzuje co nalezy uznać za ruch pojazdu i co oznacza wprowadzenie pojazdu do ruchu. Jednak bez wątpliwości można się zgodzić ze stwierdzeniem, że wprowadzenie do ruchu pojazdu historycznego nie jest równoznaczne z jego rejestracją (bo już jest lub może być przecież zarejestrowany).
Powyższe zagdnienie ma dla mnie znaczenie w innej słusznej kwestii i możliwości obrony stanowiska, że przepisy piszące o ruchu mają na myśli ruch po drogach publicznych a nie na terenie prywatnym. Ale to już na później. Póki co zabezpieczyć się można w inny skuteczny sposób
  
 
Obowiazek posiadania OC niezaleznie od uzytkowania auta istnieje od dawna, ale kiedys dalo sie go ominac w prosty sposob (tak jak opisano powyzej), sprzedajac znajomemu ktory nie rejestrowal na siebie (kiedy chcielismy auto "wyrejestrowac" zeby rozebrac na czesci) lub nie od razu rejestrujac na siebie i po kupieniu (jesli np.chcielismy auto najpierw wyremontowac).

Obecnie ten numer juz nie przejdzie, bo kupujac auto przejmujemy automatycznie OC po poprzednim wlascicielu. W ciagu 30 dni musimy albo przepisac polise na siebie (dostajemy wtedy zwrot lub musimy doplacic, jesli mamy inne znizki niz poprzedni wlasciciel), albo z niej zrezygnowac (jesli chcemy zmienic ubezpieczyciela). W tym drugim przypadku ubezpieczyciel z ktorego uslug rezygnujemy, zawiadamia Fundusz Gwarancyjny. Kazdy inny ubezpieczyciel u ktorego chcielibysmy wykupic nowa polise rowniez zawiadamia o tym FG. Jesli Fundusz dostanie informacje od starego ubezpieczyciela ze wypowiedzielismy umowe, a nie dostanie informacji od innego ze zawarlismy nowa (lub daty sie nie zgadzaja, czyli auto chociazby jeden dzien nie mialo OC), to automatycznie zostajemy ukarani za brak OC.

Natomiast jesli siedzimy cicho i nie kontaktujemy sie z ubezpieczalnia poprzedniego wlasciciela, to po 30 dniach jego polisa przechodzi na nas i efekt jest taki jakbysmy podpisali umowe, a co za tym idzie, ubezpieczalnia domaga sie oplacania skladek.

Tak wiec, o ile "wyrejestrowanie" auta celem rozbiorki na czesci, zrobienia z niego kurnika lub innego uzytkowania poza drogami publicznymi jest wykonalne - sprzedac Zdziskowi, ktorym moze byc a) tzw. menel za jakis napoj b) osoba fikcyjna (i niech go sobie scigaja), o tyle opoznienie w rejestracji i ubezpieczeniu nabytego samochodu raczej nie przejdzie...

Nie widze powodu do nie mowienia o tych wszystkich metodach w sposob otwarty, gdyz w konflikt z prawem wchodzi dopiero ktora lamie jakis przepis, a nie ta ktora mowi jak mozna go zlamac, poza tym w/w dzialania polegaja raczej na znajdowaniu luk w prawie a nie jego lamaniu. Niestety, zyjemy w chorym panstwie, ktore wszelkimi silami stara sie nas okrasc i zniewolic, wiec mamy prawo sie temu przeciwstawiac
  
 
Te przepisy o oC to jeszcze byłyby do zakceptowania gdyby u nas było jak w Niemczech. Można tam wyrejestrować auto i postawić na ogródku i nie płaci się OC. Tak było u nas kiedyś i nie było problemu. Ktoś kupował auto nie do jeżdżenia to szedł do wydzialu komunikacji, wyrejestrowywał, rozbierał na części, a eresztę odwoził na złom i po krzyku. A teraz koniecznie trzeba do autokasacji oddawać jeszcze za to płacąc. Przepisy są nie dla ludzi.
  
 
Wielkie dzięki Kobzacz - pomysł ze Zdzisiem bardzo mi się podoba . Ale to potraktuję jako ostatnią deskę ratunku, póki co poszukam samochodu bez papierów, ale wiem że o to nie łatwo.
Swoją drogą to jest dziwne - motocyykli/motorowerów bez papierów to mamy po uszy, a czemu samochodów nie?