Pierwsze ciekawe przygody za kółkiem i motoryzacyjne

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Chciałbym Wam zaproponować sentymentalną, dla jednych odleglejszą w czasie dla drugich tak świerzą że prawie jeszcze się dziejącą przed oczami podróż do poczatku swojej przygody z samochodami.

Czy pamiętacie uczucie gdy odbieraliscie prawko i pierwszy raz ruszyli na podbój szos?

Albo pierwsze posiedzenie za kółkiem, pierwsze odpalenie silnika?

A może ktoś miał jakies extra przeżycie podczas pierwszych kilometrów, jakąś niesamowitą inicjację kierowcy?

Jak wspominacie wasz 1szy samochód?

Jak wspominacie pierwsze Espero?

Ach.. wspomnień czar
  
 
moje pierwsze odpalenie...

był to fiat 125 p taty..... odpaliłem ale nie miałem pojęcia w ogóle o jeździe autem i w efekcie po odpaleniu sam ruszył...... zatrzymnałem się przed płotem sąsiada

moja pierwsza jazda samochodem to jazda lanosem z ASO na bogucickiej.... (ojciec mi dał.. bo w jkońcu to nie nasze auto było )

a pierwsze MOJE auto to właśnie espero....

wcześniej jeździłem nubirą od ojca
  
 
Ja miałem taką inicjację że do dziś mam wrażenie że los prosił mnie "nie jeździj"

W pierwszy dzień na pierwszą jazdę wsiadam do auta z ojcem (pusty parking hipermarketowy) i zaczynam powoli cofać.

Nagle huk - z nikąd z tyły pojawił się dziadek (ojciec też go nie widział????) i zaczoł walić laską w tył auta, wrzeszczac że chce go przejechać ( był dobry metr od samochodu)

Na drugi dzień (druga jazda w życiu) jadę (też z ojcem) przez dąbrówkę (standard, pusta droga, piękna pogoda) nagle z nieba 20 metrów dokładnie przed samochodem ląduje biały gołąb i patrzy mi prosto w oczy (ani drgnie) i niknie pod autem (ja po chamulcach)
Słyszę "dup" i widzę jak biała kulka pór leci jak kula wystrzelona z armaty i po trajektorii satelity ląduje w grządkach jednego z przydrożnych domków

Trzeci dzień, pierwsza jazda do pracy w bytomiu godź 21.20 (powrót) trasa bytom-chorzów, nagle gasna wszystkie swiatła na tej drodze (podawali w radio kierowców nawet o tej awarii) i do katowic jadę "o własnych światłach" (niestety esperowych...)

Czwarty dzień niezawodne dotąd espero i padre za kołem, po kilku kilometrach awaria (padł zawór recyrkulacji spalin)

Piaty dzień, na skrzyżowaniu w bytomiu (tam gdzie mc donalds) padła sygnalizacja....

I co wy na to?

  
 
Cytat:
2006-04-02 23:19:47, Padre_cornelone pisze:
Ja miałem taką inicjację [...]




Dobry materiał na napisanie książki...
  
 
gdy ja 1 raz ruszyłem esperem to byłem PRZERAZONY wielkoscia tegoniepotrafiłem go wyczuc co chwile mi gasnał a gdy prubowałem zaparkowac to miałem albo zaduzo albo zamało miejsca(a teraz mi to wychodzi bez problemu i ciesze sie ze nie zwatpilem w ten wspanialy samochodzik
  
 
ja tam nie pamietam swoich pierwszych jazd..to bylo z 10 lat temu..ale jesli chodzi o przygody to dzis polozylem skuter na jezdni przed xsara picasso...na szczescie zyje choc chyba jutro przeswietle sobie reke bo musze pisac lewa chwilowo no i od jutra boj z PZU jednak mimo calego uroku jazdy skuterem espero jest bezpieczniejsze jutro jade samochodem do pracy..no chyba ze biegow nie dam rady zmieniac to wtedy do szpitala
  
 
Mój pierwszy raz...
to był Esperak, patrzyłem ciągle w zewnętrzne lusterka na zakrętach, jejku jaki on był długi . Czułem się, jakbym przyczepę od tira miał za sobą. Teraz jak wsiadam do czegoś mniejszego, to się czuje jak w puszce.

[ wiadomość edytowana przez: AsterixGal dnia 2006-04-03 07:11:13 ]
  
 
Ciekawe przygody hmm,temat rzeka,ale.........
Miałem motocykl,Jawę.Jak młody gniewny myślałem,że jestem nieśmiertelny i pomykałem małymi uliczkami żoliborza (bo nie miałem prawa jazdy).W mniemaniu o swojej doskonałości przywaliłem w tył mercedesa beczki stojącego na skrzyżowaniu.Przeleciałem nad mercem,spadłem przed niego na asfalt i leżę zakrwawiony,ale żywy! i przytomny.Gościu wyszedł,najpiew flegmatyczne podreptał na tył merca,białą szmatką (chyba chusteczką) starł lakier mojej Jawy ze swojego zderzaka,po czym podszedł do mnie i mówi: Widzisz chłopaczku,krzywdę byś sobie zrobił.I nie przejmuj się,samochód jest cały
Jawa oczywiście poszła na złom.
  
 
Ja zaczełem jedzic w wieku 12 lat Ś.p. Dziadek mnie uczył jedzić, własnie samochodem, który jest miom pierwszym (biały Viper 126p). Póżniej w wakacje te w które robiłem prawko, jedziłem pod Poznaniem cały lipiec Esperakiem.... długi i szybki Jak w sierpniu wrociłem do Bąka, było ciasni i niewygodnie, ale 3 dni i sie przyzwyczajiłem, zwłaszcza ze na kurs na prawko sobie nie dojerzałem (wiecej osob tak robiło- niechodziłem w P-ń, tylko pod bo siedziałem u ciotki :lol. Później zniechęcienie do tego kursu przyszło po śmierci mojego Dziadka (nie tego od samochodu, tylko drugie), który namiawiał mojego padre na zgode na prawo w koncu przy 17 było to potrzebne... Ale ciągnełem kurs dalej: na kursie jedziłem czym sie dało naet dostawałem Uniacza bez przegladu, bez "L" na dachu bo instruktor zapomniał pozniej Punciak nówka to było dobrze wrescie 26.10 zdałem egzamin za pierwszym razem...
prawko powędrowało na pare miechów na połkę zima była śliska... i pierwszy powrot po przerwie wracaliśmy od dziadków z wielkanocy i km przed domem wjechał mi jakiś pijak w lewe lusterko eperaka wiec znowu przerwa była w jedzie ale tylko na 3 dni az ojcu pr zeszło pozniej proba praktyczna ulewa.. wycieracz predkości max nie wyrabiaja sie a ojciec gaz do dechy licznik w prawo 90... 100...120...130..140...160km/h przez 2 km tak jechałem i ojciec mówi no to test zdany nie zabiłeś nas (4 osoby na pokładzie). Pozniej juz było z górki jedziłem coraz cześciej czy esperakiem czy viperem ale do 2002 kiedy miałem viperem stuczkę. wjechała w nas baba BMW bo sie bawiała komóra i wine zwalil na mnie ale bączka narawiliśmy i śmiga nadal, jak dobrze wyreguluje to 130km/h pojdzie
Esperak tak przy 170km/h musiałem hamować bo niebiescy z tyłu migali
  
 
Ja pamietam dokladnie ten dzien - zadzwonili z Urzedu Miasta ze moje prawko jest, pojechalem z ojcem odebrac, pokazalem mu i sie przesiadl w miliczeniu, odwiozlem ojca do domu wzialem samochod i mnie nie widzial do bardzo poznej nocy.., wyjzedzilem od razu caly bak LPG zarabiscie od poczatku czulem to autko, tak jakby bylo czescia mnie, moja reka, moja noga..... i do tej pory mi dzielnie sluzy
  
 
Stary jestem. Pierwsze ćwiczenia na odbywałem na wygranej na książeczkę samochodową przez ojca Syrenie 105L (wersja lux). Potem ćwiczyłem na kredensie, no i pierwszych poważniejszych jazd dokonywałem kredensem (na wiejskich trasach do rodziny) którym jazdy też mi się dostały jak otrzymałem PJ.
A na lekcjach z jazdy na kursie PJ bardzo często jeździłem w stanie mocno wskazującym na spożycie alkoholu, bowiem często miałem jazdy w niedziele o 9 rano, a z sobotniej popijawy zwykle wracałem w niedzielę o 6 rano.
  
 
Jechałem kiedyś syrenką.

Po wyboistej wiejskiej drodze, nagle wypadły kluczyki od stacyjki pod fotel a samochód dalej jechał !
  
 
Prawko zrobiłem w sierpniu 1998 roku i sporadycznie jeździłem kumpla brzeszczotem ( kaszlem jak kto woli ).
W marcu 2000 roku kupiłem sobie Ładę Samarę 1500 ( 80 koni na 915 kg masy - przelotowy wydech, który dał te magiczne 3 konie ). W 2003 roku też w marcu kupiwszy sobie Espero , którym jeździłem aż do września 2005 od kiedy to ujeżdżam swój czarny jak noc gangstawagon
Łącznie zrobiłem nimi ponad 65 tysi Legą narazie 6500 km
Żadnych ( tfu tfu ) wpadek. Trzykrotnie wymigałem się od mandatu za przekroczenie prędkości - opowiadałem niesamowite historie oczywiście nieprawdziwe, ale zadziałały.
Jeden mandat za przejazd na czerwonym świetle i jeden za olanie nakazu skrętu ( od strażników teksasu, albo raczej sztruksu ). Ten ostatni do dzisiaj nie zapłacony, ale dawno się przedawnił . I jeszcze jeden bez bloczka za nocne ( żywej duszy na ulicy bo to 3:30 w nocy ) nie zatrzymanie się przed sygnalizatorem przy skręcie w prawo - 30 PLN - chopoki chyba na flaszkie zbierali....


Teraz niech mi ktoś napisze, że urzekła go moja historia
  
 
Urzekła to może nie... nie wszyscy są tak mili jak Amissu

Ale zaciekawiła, zwłaszcza te chipnotyzujace smerfy bajki!.

Też miałem ładę samarę , faktycznie ponadprzeciętnie dynamiczne auto, i całkiem niezłe tylko ma specyficzną duszę.

Raz zapaliły się (DOSŁOWNIE) tylne reflektry - po długim hamowaniu zapłonęła "płytka" (oscar dla WAZa za to rozwiązanie żeby takie coś wymyślić trzeba byc co najmniej L.Da Vinci) i stopiły się od wewnątrz.

Stopiło się też gniazdko bezpiecznika (bezpiecznik był dalej dobry).

Poza tym w upalne lato często same włączały się wycieraczki i nie dało się ich wyłączyć

A to podobno alfa romeo ma duszę
  
 
ja w drugi dzien jak prawko dostalem to scigalem sie z kumplem (fiesta) esperakiem po lesie po dircie po sciezce rowerowej hehe, jaja byly. w sensie bylo to bezpieczne dla samochodu, tylko taka lesna przygoda

w ten sam dzien lecialem juz 150km/h po wsiach scigajac sie z owym kumplem.

Ale powiem Wam z perspektywy czasu ze:

1. esperak ciagnie do 100 i wyzej tez dalej chce jechac a fiesta do 70 to moze i targala ale pozniej to to sie juz tylko rozkreca na zasadzie -z gorki-, wiecej ryku niz przyspieszenia...
2. to bylo glupie

niedlugo pozniej trzepali mnie po amerykansku bo stalem na parkingu (palilismy bynajmniej nie papierosy z kumplem) - jaja byly niezle, a gliniarze to nam sie tacy trafili ze chuck norris wysiada (maczo to malo powiedziane). Do dzis dziwie sie jak tacy faceci z tak duzymi kokones potrafia sie przemieszczac po swiecie.

W skrocie - najnizsi stopniem najwyzsi "ynytylygencja", pokazac sie chcieli.

Niedlugo po tej akcji tez dostalem mandat 5pkt karnych i 50zl za postoj na zakazie w bytomiu na rynku (mam zezwolenie od 17.00 do 21.00 i od 9.00 do 11.00 a bylem tam cos 16.40...), zatrzymal mnie straznik miejski na dodatek i na poczatek chcial 500zl z tymi 5pkt. uhandlowalem 450zl

a teraz to juz nudy za kierownica
  
 
Cwikus

Nudy?

Popatrz na te dziury i na co poniektórych kierowców!

Jak to śpiewali guns and roses


-------WELCOME TO THE JUNGLE!!!!!!------------

A że espero wcale nie jest takie mułowate jak to niektórzy mówią .....
  
 
Parę lat wstecz.
Młody gniewny (ja oczywiście) za kółkiem Astry II Kombi 1.6 105KM benzyna.
2:30 w nocy, trasa łazienkowska w wawie, rondo lotnika (chyba tak sie ono nazywa - to to przy pomniku lotnika). Trafiłem na nocne wyscigi

Ustawiłem się na światłach, obok mnie Focus kombi. Ja na lewym pasie on na prawym. Światła się zmieniły. Ruszylismy.
Lecielismy praktycznie jak sklejeni bokami. Jednoczesne zmiany biegów, tak samo długo ciagneliśmy obroty. Po chwili juz było 170km, 180km. Bujamy samochody dalej. Niewiele więcej juz mogą , przybywa im na liczniku powoli o jeszcze pare km.

Nasze prędkości były chyba dla pozostałych śmiesznie małe bo w lusterku zobaczyłem jak w bardzo szybkim tempie dochodzi do mnie z tyłu jakis ciemny Audik (miał 240 -250km).

Przez chwilę jedziemy w trójkę : ja na lewym pasie , Focus równiutko ze mną na prawym, Audi za mną siedząc mi na samym zderzaku.

Trasa łazienkowska w kierunku mostu jest w miarę prosta ,ale zbudowana jest tak że przechodzi pod kilkoma duzymi ulicami (puławska, niepodległosci itp) , tak że jedzie się co chwilę w górę i później znów w dół.

Po wyskoczeniu znad takiej jednej górki jak mieliśmy jechać w dół okazało się że na moim pasie jedzie sobie wolniutko STAR myjący drogi. Star jedzie około 10-15km/h, my w trójke mamy 185-190 km/h.

Ruszyłem delikatnie hamulec żeby Audik zszedł mi ze zderzaka.

Focus przeskoczył na na trzeci pas który tam akurat był, nie zwalniając po chwili wrócił spowrotem na ten którym jechał (ten trzeci miał wjeżdzać na górę).

Audik przeskoczył na środkowy pas i poszedł jak burza do przodu (focus był wtedy na prawym).

Ja dałem z całej siły po hamulcach ( prawy pas był jeszcze zajety - przejeżdzał właśnie koło mnie Audik), i jak tylko Audik mnie wyprzedził z predkością jeszcze około 100km/h , w odległości mniejszej niż pół metra między moim lusterkiem a starem przeskoczyłem na sasiedni pas.

Audik, Focus i ja zjechalismy się , podziekowalismy sobie światłami i każdy pojechał w swoją stronę.

Po powrocie do domu jeszcze przez pół nocy miałem baaardzo wysoki poziom adrenaliny
  
 
Cytat:
2006-04-04 09:54:04, slawekk pisze:
Parę lat wstecz. Młody gniewny (ja oczywiście) za kółkiem Astry II Kombi 1.6 105KM benzyna. 2:30 w nocy,
[ciach]




A to w której części Need for Speed'a jest takie coś?
  
 
Astra II 1.6 = 100 KM...
P.
  
 
Cytat:
2006-04-04 14:10:25, Michal-500 pisze:
A to w której części Need for Speed'a jest takie coś?




W Need for Speed jest o tyle lepiej ,że przywalisz w ciężarówkę, przestawisz ją i jedziesz dalej.
Ja bym wolał nie sprawdząc czy w "realu" też sie tak da

Po roku takiej mojej wściekłej jazdy i po 50 tys km Astra NIEOBITY miała tylko lewy bok.