Mowa oczywiście o studium Lexus LF-LC, które spotkało się z bardzo dobrym przyjęciem ze strony prasy motoryzacyjnej i fanów marki. Jego przyjemne dla oka, futurystyczne kształty połączone z typowymi elementami wzornictwa japońskiego producenta najwyraźniej spodobały się na tyle, by Lexus w dalszym ciągu rozwijał ten projekt. A pracy było mnóstwo, ponieważ Lexus LF-LC w pierwszej odsłonie był jedynie designerskim studium i nie miał w ogóle silnika.
Najwyraźniej Lexus odrobił jednak zadanie domowe, ponieważ przedstawiciele firmy zapowiedzieli, że w dniach 19-28 października podczas salonu motoryzacyjnego w australijskim Sydney pokażą kolejną wersję konceptu LF-LC.
Na razie wiadomo niewiele na temat jednostki napędowej, jaką otrzyma LF-LC. Lexus zapowiedział jedynie, że będzie odznaczać się mocą około 370 kW, czyli mniej więcej 500 koni mechanicznych. Ponieważ już w styczniu japoński producent zapowiadał, że główną atrakcją konceptu LF-LC będzie zaawansowany napęd hybrydowy, a wiemy także, że moc będzie przekazywana na wszystkie koła, to możemy zaryzykować stwierdzenie, że LF-LC może stać się odpowiednikiem „Godzilli” Nissana, czyli modelu GT-R, tylko o bardziej ekologicznym charakterze.
Czteroosobowe sportowe coupe ma także nieco zmienić wygląd, co zapowiada pierwszy „teaser” opublikowany przez producenta. Przedstawia on fragment tylnych świateł o delikatnie zmodyfikowanym stylu i kolorach w porównaniu z konceptem zaprezentowanym w Detroit.
Tony Cram, dyrektor wykonawczy australijskiego oddziału Lexusa tak wypowiedział się na temat nowej odsłony LF-LC: Koncept ten to absolutnie oszałamiający pojazd, który na pewno będzie jedną z największych atrakcji show w Sydney (…) Studium podkreśla wyjątkowość designu Lexusa i naszej specjalistycznej wiedzy inżynierskiej – łącząc piękne wzornictwo z funkcjonalnością i pozwala na rzut oka w przyszłość supersamochodów.