Igrzyska wielkich prędkości na torze Nardo

Igrzyska wielkich prędkości na torze Nardo09.08.2007
Nardo to miejscowość we Włoszech, w żyznym regionie Apulia. Małe miasteczko z górującą nad nim wieżą kościoła na Plazza Salandra zamieszkuje kilka tysięcy osób. Wystarczy wdrapać się na wieżę, aby zobaczyć leżący nieopodal legendarny tor Nardo.

To jedno z niewielu miejsc w Europie, gdzie bez obaw można osiągać prędkości powyżej 300 km/h. Długość toru wynosi 12,5 kilometra. Jest on pochylony i idealnie okrągły, co powoduje, że przy wysokich prędkościach kierowcy nie używają praktycznie w ogóle kierownicy, gdyż samochód poddaje się prawom fizyki i niemal sam utrzymuje kierunek jazdy. Jedynie super-samochody wymagają korygowania toru jazdy przez minimalne ruchy kierownicą. Kilka takich bolidów przywiozła na włoski tor redakcja niemieckiego Auto Motor und Sport. Cel? Osiągnąć przynajmniej 300 km/h i być może pobić rekord należący do Brabusa Rocket, który pomknął po betonowym okręgu 365,7 km/h.

Teoretycznie każde z sześciu aut jest w stanie bez trudu rozpędzić się do zakładanych 300 km/h. Na początek Mercedes SLR w limitowanej wersji oznaczonej 722. Bolid powstały przy współpracy z Mc Larenem ma pod maską silnik V8, który przy akompaniamencie dwóch kompresorów generuje moc 650 KM. Prędkościomierz tej luksusowej rakiety już na drugim okrążeniu wskazuje 340 km/h, ale tutaj prędkość mierzy ultradokładny system GPS Garmin zamontowany w każdym aucie. Jego wynik to 328 km/h. Nawet kolejne próby nie są w stanie poprawić tego wyniku. Za to z pewnością obsługa toru będzie miała dużo pracy z usunięciem długich śladów po spalonych gumach SLR-a, który przy każdym mocniejszym wciśnięciu gazu pozostawia za sobą czarne szerokie pasy, przy przenikliwym ryku dobywającym się z dwóch umieszczonych po jego bokach wydechów.

Może lepiej pójdzie lekkiej Corvette Z06. Poprzednio uzyskała na tym torze prędkość 315 km/h – o 5 wolniej niż obiecuje producent. Pierwsze okrążenie i amerykański huragan nabiera prędkości. Wał korbowy kręci się z prędkością 7 tysięcy obrotów na minutę. W kabinie jest niewyobrażalnie głośno. Kierowca ma wrażenie jakby prowadził wielkiego Jumbo Jeta i trafił na turbulencje. Zbudowane z epoksydów nadwozie Corvette waży niemal tyle co jej potężny siedmiolitrowy silnik V8 o mocy 512 KM. Na piątym biegu licznik wskazuje ponad 330 km/h, ale to zbyt optymistyczne dane. GPS bezwzględnie koryguje ten wynik. Prędkość maksymalna Corvette to dokładnie 314,4 km/h. To wszystko za 86 150 euro w Niemczech – prawdziwa okazja.

Niewiele lepiej poradziło sobie Lamborghini Superleggera broniące honoru gospodarza imprezy. Szalony byk z Santa Agata w odchudzonej wersji Superleggera waży o 137 kg mniej od „seryjnego” Gallardo i ma o 10 KM więcej. Umieszczony centralnie silnik V-10 dostarcza niezapomnianych wrażeń akustycznych. Tak jak w Corvette licznik wspina się do liczby 330 km/h i podobnie jak w amerykańskim macho jest skłonny do przekłamań. Lamborghini nie jest w stanie przekroczyć 315 km/h. Za to Lamborghini najszybciej z całej stawki pokonało jedno okrążenie.

Czas na Porsche GT3. Z mocą 415 KM uzyskiwaną przez 6-cylindrowego boxera 3,6 litra, ma spore szanse wygrać pojedynek z Lamborghini. Z okrążenia na okrążenie GT3 jedzie coraz szybciej. Chrapliwy dźwięk sześciocylindrowego silnika jest niczym kokaina najwyższej jakości. Kiedy spróbujesz, nie możesz przestać i chcesz więcej. W ciasnej kabinie jest jeszcze głośniej, niż w Corvette i nie tak luksusowo jak w SLR, ale siedząc kilka centymetrów nad nawierzchnią i widząc nienaturalnie szybko uciekający krajobraz jesteś w siódmym niebie. Przez parę kilometrów licznik stabilizuje się na 310 km/h, by w końcowej fazie wskazać 316 km/h. To jedyne auto w teście w którym wskazania licznika zgodne są niemal w 100% ze wskazaniami satelitarnego systemu GPS. Porsche zjeżdża do boksów, a do startu szykuje się już BMW M6.

W szybkim coupe z Bawarii seryjnie montowany jest ogranicznik prędkości, ale nie jest żadną tajemnicą, że elektroniczne cugle można dezaktywować. Wynik M6 to „zaledwie” 294 km/h. Godzinę potem temperatura spada o 4 stopnie w dół i zespół AMS daje BMW M6 jeszcze jedną szansę. Już po pierwszym okrążeniu komfortowa M6 może zapisać się do klubu "300 km/h". Jej wynik to 309 km/h. Mało? Pamiętajmy, że to GT może mknąć z taką prędkością nawet przy czterech osobach na pokładzie i na dodatek ma bagażnik w którym zmieści się coś więcej, niż tylko karta kredytowa. Poza tym w sprincie do 100 km/h jest nawet szybsza od wściekłego Porsche GT3!

Czas na faworyta jakim jest Ruf RT 12. To nie jest "zwykłe" Porsche 911, choć wygląda niemal tak samo, jak Carrera na dużych kołach, oblepiona spoilerami. Zmodyfikowany silnik boxer o zwiększonej do 3,8 pojemności dysponuje mocą 615 KM. Swoim maksymalnym momentem obrotowym Ruf RT 12 mógłby obdzielić kilka aut. Niemal 870 Nm, to wartość rzadko spotykana nawet w ciężarówkach startujących na torach wyścigowych. Ruf jest tak szybki, ze podczas jednego z okrążeń obudowa prawego kierunkowskazu nie wytrzymała walki z naporem wiatru i znalazła się na torze, gdzie siła tarcia zmieliła plastik w drobny granulat! Nadchodzi już noc, ale mimo to temperatura nie spada poniżej 20 stopni. To idealna pora na ostateczny sprawdzian dla diabelsko szybkiego Rufa w kolorze „DDR blau”. Jasna wiązka światła z biksenonowych lamp zmienia dzień w noc i zwiastuje najeżdżające Porsche, które z niesamowitym świstem kompresora przemyka obok boksów. Czas na pomiary GPS. Ruf RT 12 osiągnął zawrotną prędkość 361 km/h! To najszybsze auto w teście i równocześnie jedno z najszybszych aut na świecie. Kosztuje 284 tysiące euro, ale to i tak taniej od absurdalnie drogiego i tak samo mało praktycznego na co dzień Mercedesa SLR, za którego trzeba zapłacić niemal pół miliona euro! Porsche GT3 kosztujące 113 tysięcy jest natomiast w miarę rozsądną propozycją, zważywszy na jego nieokiełznany temperament i cenę BMW M6, które jest tylko o tysiąc euro tańsze.

Źródło: AMS, fot: AMS, informacja Moto Target