Wielokrotnie wspominałem już o tym, że wszystko wokół nas staje się coraz bardziej zunifikowane. Z jednej strony piękne jest to, jak zgodnie wymienia się informacjami i pomysłowymi rozwiązaniami (technologiczno-stylistycznymi) Francuz z Niemcem, Japończyk z Francuzem, Niemiec ze Szwedem, z drugiej zaś wszystko powoli traci na swojej unikalności, a produkty stają coraz mniej oryginalne. Testowane dziś samochody są żywym dowodem na to, że żyjemy w coraz większej globalnej wiosce, gdzie znalezienie czegoś niepowtarzalnego zaczyna graniczyć z cudem.
Mitsubishi Outlander 2.2 DiD Intense Plus
Z zewnątrz
Jeżeli o mnie chodzi, zdecydowanie bardziej podobał mi się pierwszy Outlander. Drugi, choć może zyskał trochę na dynamice, wyglądał odrobinę tanio. Trzecia, odmłodzona wersja japońskiego SUVa dużo straciła ze swojej agresywnej stylistyki w stosunku do poprzednich generacji. Co prawda zmiany znacząco wpłynęły na poprawę aerodynamiki, ale poprzednicy wyglądali bardziej dynamicznie nawet wtedy, gdy tylko stali na parkingu. Nowy Outlander osiągnął średni wiek i przyszła pora się ustatkować. Owszem auto nadal prezentuje się znakomicie, po zmianach wydaje się większe (choć wcale tak nie jest), droższe ( przynajmniej na takie, które musiało kosztować minimum 100 tys. zł), niestety nie wzbudza już takich emocji, co poprzednie wydania. W trzeciej odsłonie japoński SUV to przede wszystkim wszechogarniająca spójność i gładkie linie. Próżno tu szukać potężnych przetłoczeń, ogromnego grilla, czy ostrych kantów. Auto jest takie, jak być powinno, ale jednak mając w pamięci agresywne aspiracje poprzedników, pozostaje pewien niedosyt.
Wnętrze
Modyfikacje nadwozia przyczyniły się do zwiększenia przestrzeni dla podróżujących. Na brak miejsca z przodu nie powinien narzekać nikt, z tyłu jest troszkę gorzej, ale tylko przy wyjątkowo pechowym zestawieniu – pasażer z ponad dwoma metrami wzrostu z przodu + pasażer z ponad dwoma metrami wzrostu z tyłu. Dodać trzeba, że nawet osoby siedzące w trzecim rzędzie nie powinny odczuwać dyskomfortu. Pod tym względem nie ma co narzekać, że poprzednik wyglądał lepiej. Większość czasu i tak spędzamy w naszych samochodach, a nie gapiąc się na nie – choć myślę, że znalazłoby się wielu takich. Samo wnętrze to połączenie praktyczności z nowoczesnością. Duży plus za naprawdę wygodne fotele. Kolejny plus za możliwości regulacji pozwalające na znalezienie idealnej pozycji, niezależnie od wzrostu i preferencji kierującego.
SUVy to samochody, w których najczęściej widuje się kobiety, dlatego ważna w tym wypadku jest również rewelacyjna widoczność z Outlandera, która w połączeniu z kamerą znacznie ułatwia parkowanie. Nie posądzajcie mnie o seksizm, czy inne tego typu uprzedzenia, niedaleko pracy mam luksusowy salon fryzjerski, pod którym codziennie widzę panie (w SUVach lub Mini Cooperach) zmagające się z parkowaniem, więc wiem co mówię. Wnętrze Outlandera ma jednak niestety kilka wad. Kolorystykę opartą na odcieniach czerni i szarości da się znieść, bo w końcu jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ale umiejscowienie niektórych (czasem ważnych) przycisków pozwalających na sterowanie ogrzewaniem foteli, czy też obsługę komputera ciężko znieść bez narzekania.
Właściwości jezdne
Testowanego SUVa napędzał dobrze znany z poprzedniego modelu, choć odrobinę zmodyfikowany silnik wysokoprężny o pojemności 2.2 l generujący 150 KM. Nie jest to dużo, jak na tak wielki samochód, ale dzięki sporemu momentowi obrotowemu na brak dynamiki nikt nie powinien narzekać. Auto dysponuje momentem wynoszącym 380 Nm dostępnym w bardzo szerokim zakresie obrotów 1750-2500 obr./min., co w połączeniu ze świetnie zestrojoną, 6-biegową przekładnią daje rewelacyjne efekty. Ciężki SUV przyśpiesza niezwykle lekko, co znacząco poprawia humor, gdy przyjdzie nam zmierzyć się z wyprzedzaniem kolumny ciężarówek, a brak konieczności częstej zmiany biegów znacznie poprawia komfort podróżowania.
Niewątpliwą zaletą jest również niskie spalanie. Jakby powiedział Mirek handlarz-przedsiębiorca, „Panie, paliwo to on tylko wącha”. Poruszając się w polskich realiach, z częstym przyśpieszaniem i doganianiem nawigacji, gdzie się da (oczywiście tylko na autostradach i drogach ekspresowych), auto zadowala się średnio 6,5 l paliwa na 100 km. Wszystko za sprawą modnych ostatnio asystentów ekonomicznej (ekologicznej powiedzą inni) jazdy, a także dzięki nowemu systemowi sterowania silnikiem.
Sama jazda nowym Outlanderem nie powinna być dla nikogo uciążliwa. Wraz z wygładzeniem stylistyki wygładzono właściwości jezdne. Bliżej mu teraz do rodzinnego kombi segmentu D, niż agresywnego SUVa. Wystarczy przejechać kilka kilometrów, by od razu wiedzieć, jak przez następne tysiąc będzie zachowywał się samochód. Napęd Multi-Select 4WD znakomicie radzi sobie zarówno na suchej, jak i mokrej, oblodzonej, dziurawej, gładkiej, krętej, czy prostej aż po horyzont drodze, dzięki czemu kierowca przed każdym wejściem w zakręt, czy najechaniem na nierówność zawsze wie, jak zachowa się jego samochód.
Honda CR-V 2.2 i-DTEC Executive Navi
Z zewnątrz
Tutaj niestety znowu jestem średnio zachwycony. Mam wrażenie, że projektanci coraz częściej idą na łatwiznę, a Japończycy jako wzór upatrzyli sobie szwedzkie samochody. W Mitsubishi kształt przodu przypomina Saaba 9-7, w Hondzie z kolei tył samochodu, jakby nie patrzeć, kojarzy się z Volvo (np. V60). Przód nowej CR-V sprawia wrażenie naprawdę dużego. Samochód ma potężne reflektory i ogromny zachodzący na nie grill, z umieszczonym centralnie znaczkiem Hondy. Bok z licznymi przetłoczniami, nakładkami na progi, i ostro zachodzącym do tyłu dachem dodaje dynamizmu sylwetce pojazdu. Auto, podobnie jak Outlander, dzięki sprytnym zabiegom stylistycznym wizualnie wydaje się większe niż jest w rzeczywistości.
Wnętrze
Materiały użyte do jego wykonania są na przekór wszystkim twarde, lecz bardzo dobrej jakości. Cały przedni panel zaprojektowano zaś tak, że nawet gdyby zamiast plastiku użyto betonu i tak nie narzekałbym na twarde materiały. Ważniejsze to, co widzi oko, a nie to, co stuka pod palcem. Czy naprawdę każdy kupując samochód próbuje wciskać wszystko palcem i patrzeć jak daleko ugnie się plastik (i po jakim czasie wróci na swoje miejsce)?
Nowa Honda CR-V miała być krokiem naprzód, podkreśleniem nowoczesno-sportowych zapędów marki i w kwestii stylistyki zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz trzeba przyznać, że zamiar ten udało się zrealizować. Choć powody do narzekania zawsze się znajdą… Jak widać Japończycy wybrali się nie tylko do Szwecji, musieli zahaczyć o Francję, matkę testowanego niedawno Citroena DS5. Nowoczesności nigdy za dużo, więc proszę bardzo mamy w samochodzie trzy wyświetlacze, to, że każdy z nich pokazuje ten sam komunikat jest bez znaczenia – są trzy, jest nowocześnie. Poczułem się naprawdę zaskoczony. W Citroenie tego typu rozwiązanie raczej nikogo nie dziwi (ba wręcz możemy się go spodziewać), ale w japońskim, do bólu przemyślanym pod kątem użyteczności samochodzie – szok! Plus należy się jednak za naprawdę dobrze zaprojektowaną i wykonaną kierownicę, fotele, które podobnie jak w Outlanderze odczuwalnie umilają podróż oraz za świetnie działającą i umieszczoną w idealnym wręcz miejscu dźwignię zmiany biegów.
Właściwości jezdne
Hondę napędzał silnik Diesla i-DTEC o pojemności 2.2 litra. Generuje on moc wynoszącą 150 KM i moment obrotowy na poziomie 350 Nm. Pozwala na sprawne przyśpieszanie i naprawdę dynamiczną jazdę, ze spalaniem, które jak na tego typu auto jest na bardzo przyzwoitym poziomie. W mieście CR-V powinien zadowolić się około 8 litrami na 100 kilometrów. W trasie zejść do poziomu nieco ponad 6,5 litra nie powinno być okupione wyrzeczeniami. Średnie spalanie zaś utrzymuje się na poziomie 7-7,5 litra, więc jest dobrze.
Nad ekonomiczną jazdą czuwa również kilka systemów: start-stop, wskaźnik ekonomicznej zmiany biegów, zmienne podświetlenie wskaźników (niebieskie – za ostro; zielone – w sam raz), oraz system ECON, który za pomocą elektroniki optymalizuje zużycie paliwa. Napęd, jak i zawieszenie nowej CR-V spisują się rewelacyjnie. Standardowo samochód ciągną do przodu dwa koła, kiedy jednak wystąpi choćby minimalny uślizg dołączane są pozostałe, pozwalając na uniknięcie konsekwencji popełnionego błędu. Znakomite zestrojenie układu kierowniczego i jezdnego pozwala na pewną i dynamiczną jazdę dającą dużo frajdy i przyjemnych wrażeń. Niestety odbija się to trochę na komforcie i w samochodzie znacznie mocniej odczuwa się nierówności, co zwolennikom majestatycznego toczenia raczej nie przypadnie do gustu.
Okiem przedsiębiorcy
Mitsubishi Outlander 2.2 DiD Intense Plus
Choć ceny nowego Outlandera zaczynają się od 98 990 zł, to jednak za topowy model, który mieliśmy przyjemność testować, trzeba zapłacić 166 990 zł. Co otrzymujemy w zamian? Wszystko. Naprawdę, nie ma ani jednego elementu wyposażenia, przy którym widniałby inny napis niż STANDARD. Lista wyposażenia jest bardzo długa, więc pozwolę sobie na pominięcie wielu jej elementów i wymienię najważniejsze. Widoczność i oświetlenie – czujnik deszczu, reflektory ksenonowe z szerokim kątem oświetlenia i autopoziomowaniem, system ostrzegania o nagłym hamowaniu. Bezpieczeństwo – adaptacyjny tempomat, kamera cofania, poduszki chroniące kolana, system unikania kolizji oraz ostrzegający o niezamierzonej zmianie pasa ruchu, kilka enigmatycznie brzmiących systemów (ASC, TCL, BAS, EBD, BOS, HSA). Wnętrze – wszystko w skórze, 9 głośników, podgrzewanie siedzeń. I wiele, wiele innych.
Honda CR-V 2.2 i-DTEC Executive Navi
96 200 zł to cena za podstawowy model, decydując się na opisywany w teście musimy być gotowi na wydatek rzędu 163 800 zł. Tutaj, podobnie jak w Outlanderze, przy każdej pozycji na liście wyposażenia widnieje napis STANDARD. Jedyną rzeczą jaką możemy zmienić jest kolor skórzanej tapicerki z czarnego na beżowy, ale producent wycenił taką zmianę na 0 zł, więc trudno raczej nazwać to opcją. Widoczność i oświetlenie – aktywne doświetlanie zakrętów, reflektory biksenonowe, samościemniające lusterko, odprowadzanie do domu. Bezpieczeństwo – tutaj, podobnie jak w Outlanderze, możemy spodziewać się kamery cofania i całej masy enigmatycznych, jakże ważnych w kwestii bezpieczeństwa skrótów: ABS z EBD, TSA, VSA, plus oczywiście komplet poduszek powietrznych. Wnętrze – dobrej jakości 6-głośnikowe audio wspomagane subwooferem, wejście USB/AUX kompatybilne z iPodem, fotel kierowcy regulowany w pozycjach, plus oczywiście wszystko w skórze.
Podsumowanie
Honda i Mitsubishi to z pewnością ciekawe propozycje dla osób myślących o zakupie dużego samochodu. Ceną nie odbiegają od typowych aut segmentu SUV, a właściwościami jezdnymi, oraz oferowaną przestrzenią znacznie je przewyższają. Trudno jednoznacznie określić, który z nich jest lepszy. Wszystko zależy od preferencji kierowcy. Jeżeli chcesz czerpać przyjemność z dynamicznej, pełnej ostrych zakrętów jazdy wybierz Hondę, jeżeli zaś ponad wszystko cenisz sobie komfort samochodu SUV, wybierz Outlandera, który pod tym względem jest znacznie bardziej „ucywilizowany”.
Dane techniczne Mitsubishi Outlander 2.2 DiD Intense Plus
- Pojemność: 2268 cm³
- Moc maksymalna: 150 KM (110 kW) przy 3500 obr./min.
- Maks. moment obrotowy: 380 Nm przy 1750-2500 obr./min.
- Skrzynia biegów: automatyczna, 6-biegowa
- Emisja CO2: 140 g/km
- Prędkość maksymalna: 190 km/h
- Przyśpieszenie 0-100 km/h: 11,2 s
- Cena wersji podstawowej 2.0 MIVEC Invite Plus: 98 990 zł
- Cena wersji testowej: 166 990 zł
- Cena modelu testowego: 166 990 zł
Dane techniczne Honda CR-V 2.2 i-DTEC Executive Navi
- Pojemność: 2199 cm³
- Moc maksymalna: 150 KM przy 4000 obr./min
- Maks. moment obrotowy: 350 Nm @ 2000 obr./min
- Skrzynia biegów: 6-biegowa, manualna
- Spalanie (miasto/trasa/średnie) 6,7/5,1/5,6 l
- Emisja CO2: 149 g/km
- Prędkość maksymalna: 190 km/h
- Przyśpieszenie 0-100 km/h: 9,7 s
- Cena wersji podstawowe: 96 200 zł (2.0 S 2WD)
- Cena wersji testowej: 163 800 zł
- Cena modelu testowego: 163 800 zł