Sporo lat minęło, zanim Mercedes zdecydował się w końcu wypuścić kompaktowe auto z krwi i kości. Dotychczasowe dwie generacje A-klasy nie przyciągały do siebie młodych klientów, czemu nie można się dziwić. Wysoka bryła nadwozia i mało sportowy charakter auta mijały się z ambicjami takich ludzi, a sam wygląd nie przyciągał do siebie praktycznie niczym. Nadszedł jednak moment, w którym konkurencja z Monachium i Ingolstadt przestaje spać spokojnie, bo na rynek wkroczyła niedawno zupełnie nowa odsłona najmniejszego z Mercedesów. BMW serii 1 i Audi A3 zyskują tym samym groźnego, pełnoprawnego rywala, będącego klasycznym kompaktem klasy premium.
Wow!
Już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że projektanci wykonali kawał solidnej roboty. Przyznam szczerze, że żaden kompakt nie zrobił na mnie jeszcze takiego wrażenia w kwestii stylistyki nadwozia. Samochód zwraca na siebie uwagę właściwie wszystkim, co można przyporządkować do hasła „wygląd zewnętrzny”. Przedni pas kipi nowoczesnością płynącą z kloszy lamp, a jednocześnie budzi respekt, posługując się długą maską oraz wielkim grillem z wyraźną gwiazdą na środku. Tył natomiast zaprojektowano w lekkim, nieco sportowym stylu, nie tracąc przy tym świeżości. Testowany egzemplarz wyróżnia się ponadto dwukolorowymi, 18-calowymi felgami aluminiowymi, stylizacją pakietu AMG, dwoma końcówkami układu wydechowego oraz lotką wystającą z dachu.
Wszystko to wzbogacono niebieskim lakierem o wysokim stopniu nasycenia, dzięki czemu samochód łatwo wpada w oko właściwie niezależnie do tego, gdzie się znajduje. Co ciekawe, robi to jeszcze lepiej od krwistoczerwonej Astry GTC czwartej generacji, która też potrafi ukraść wiele spojrzeń przypadkowych przechodniów. W mojej subiektywnej opinii nie to się jednak liczy najbardziej. Cieszę się, że wreszcie Mercedes wypuścił na rynek klasyczne auto segmentu C, a przy okazji zrobił to w dobrym stylu. Pamiętajmy jednak, że podstawowe odmiany pozbawione ksenonów, pakietu AMG czy dużych obręczy kół nie robią już takiego wrażenia. Musimy jednak odnotować, że konkurencja klasy premium wcale nie wygląda pod tym względem lepiej – nie od dziś wiadomo, że za stylistyczne dodatki trzeba słono płacić.
Po raz drugi
Sporo polotu znajdziemy także we wnętrzu A-klasy. W centrum uwagi wydają się być trzy okrągłe osłony nawiewów umieszczone na konsoli centralnej – gdyby nie ten środkowy, moglibyśmy się poczuć niemal jak w modelach zaczynających się na „SL”. Tuż nad nimi „wisi” kolorowy ekran wyświetlający większość przydatnych informacji, uznany jednak przez niektórych za najsłabsze ogniwo stylistyki wnętrza. Osobiście uważam, że taki patent jak najbardziej pasuje do reszty i wcale nie jest tam umieszczony na siłę. Deska rozdzielcza, mimo bardzo wyrazistego designu, jest dobrze zaplanowana, a z odnalezieniem poszczególnych funkcji pod przyciskami nie miałem najmniejszego problemu. Wspomniany przed chwilą wyświetlacz, choć nie jest dotykowy, nie sprawia żadnych kłopotów w obsłudze. Po menu poruszamy się za pomocą pokrętła-wybieraka umieszczonego w wygodnym miejscu na tunelu środkowym, tuż przy naszej prawej nodze. Co ważne, możemy go obsługiwać nie odrywając ręki od podłokietnika.
W kwestii wykonania testowany Mercedes zasługuje na pochwały. Sporą część deski rozdzielczej wykończono w skórze, jednak nie zapominajmy, że takiego widoku nie zaznamy w standardzie. Podobnie jest ze skórzaną tapicerką siedzeń, która jest miła w dotyku. Spasowanie mogę natomiast obiektywnie ocenić nawet mając do dyspozycji tak bogato wyposażony egzemplarz, po prostu nie mając do niego zastrzeżeń.
Wygodnie i wystarczająco funkcjonalnie… z przodu
Zasiadając w przednim fotelu możemy naprawdę odpłynąć. Dobrze wyprofilowane oparcie ze zintegrowanym zagłówkiem w bardzo przyjemny sposób otula nas, zapewniając dobry komfort podczas podróży. Mało tego, zarówno przednie, jak i tylne siedzenia, bardzo dobrze wyglądają. Tym pierwszym mógłbym zarzucić nieco zbyt słabe trzymanie boczne, tylko po co miałbym utrudniać sobie zajmowanie pozycji, skoro pod maską pracuje ekonomiczny diesel o niezbyt sportowych aspiracjach?
Samej przestrzeni we wnętrzu nie ma nieskończenie dużo, a jej wrażenie pomniejszają wspomniane fotele z zespolonymi zagłówkami oraz czarna podsufitka. Jeśli tylko nie bronimy się przed takimi rozwiązaniami, możemy polubić taki klimat wnętrza, dość specyficzny jak na zwykłe auto segmentu C. Wracając do samej przestronności – mogłoby być nieco więcej miejsca nad głowami. Średniego wzrostu pasażerowie na tylnej kanapie nie powinni narzekać na ilość przestrzeni na nogi, pod warunkiem, że z przodu również nie zasiądą wysokie osoby.
Dzięki przeniesieniu dźwigni zmiany biegów na kolumnę kierowniczą (co po przyzwyczajeniu okazuje się wygodnym rozwiązaniem) oraz zastosowaniu elektrycznego hamulca postojowego, mamy pod ręką trzy schowki, do których spokojnie możemy wrzucić telefon, a kolejny gości pod naszym łokciem. Oprócz tego, dostajemy oczywiście do dyspozycji standardowe wnęki w drzwiach oraz wypełnioną miękkim materiałem skrytkę przed fotelem pasażera.
O funkcjonalności możemy jednak zapomnieć w przypadku przestrzeni bagażowej. Choć wartości przed i po złożeniu siedzeń nie wyróżniają się w sposób szczególnie negatywny (kolejno: 341 i 1157 litrów), w zapakowaniu większych przedmiotów zdecydowanie będzie przeszkadzać malutki otwór załadunkowy oraz jego wysoki próg. Nie ma jednak co oszukiwać – A-klasa ani nie ma być praktycznym samochodem, ani nie próbuje go udawać.
Jak po szynach
Układ kierowniczy i przeniesienie napędu zasługują na pochwałę. Samochód nie jest zbytnio podsterowny i w ostrych zakrętach bardzo pewnie trzyma się określonego toru jazdy, choć trzeba pamiętać, że pod maską gości jedynie 109-konny diesel. Prowadzenie A-klasy sprawia dużą frajdę. Wspomaganie kierownicy nie pozbawia kierowcy możliwości użycia większej siły – jest dość niewielkie, a więc do skrętu musimy użyć nieco więcej siły niż choćby w Audi A3. W moim przypadku nie stanowiło to problemu, a raczej było kwestią przyzwyczajenia. Po tygodniu użytkowania samochodu zapewne zapomnimy, o czym była mowa.
Zawieszenie jest sztywno zestrojone, dzięki czemu możemy się poczuć pewnie w zakrętach. Nie ma się co dziwić – jeśli Mercedes chciał zerwać z nudnym wizerunkiem samochodu nienacechowanego sportowo, musiał tak postąpić. Na pierwszy plan poszły wrażenia, dopiero w drugiej kolejności liczy się komfort, choć i z tym nie jest najgorzej. A-klasa jest dość twarda, ale większość nierówności tłumi w sposób przyzwoity. Pamiętajmy, że testowany egzemplarz stoi na 18-calowych felgach.
Oszczędnie do celu
W osiągnięciu dobrego wyniku spalania przeszkodził w znacznym stopniu miejski charakter większości pokonanych kilometrów. Mogę jednak zapewnić, że samochód nie zużywa dużych ilości paliwa, a automatyczna skrzynia (szybko reagująca na nasze polecenia zadane zarówno prawą nogą, jak i palcami obu rąk), jeśli tylko zaczniemy dobrze wyczuwać jej zamiary, zachęci nas do oszczędzania swoją płynnością. Zaraz, zaraz… wspominałem coś wcześniej o sportowych emocjach za kierownicą A-klasy? Zgadza się. Niestety wysokoprężny motor wystarcza co najwyżej do sprawnego przemieszczania się po mieście. Kto wymaga więcej niż przyzwoitej dynamiki, musi sięgnąć po jeden z pięciu mocniejszych wariantów silnikowych (dwóch diesli i trzech benzynowych) lub szósty, zarezerwowany już naprawdę dla nielicznej grupy ludzi (A45 AMG). Prezentowana jednostka napędowa nie grzeszy także kulturą pracy, choć kabina jest dobrze wyciszona.
Okiem przedsiębiorcy
Prezentowany egzemplarz to wydatek niespełna 180 tysięcy złotych. Co ciekawe, opisywana A-klasa nie jest wyposażona w mocny silnik, który podbiłby jeszcze nieco tę sześciocyfrową kwotę. Swoje jednak kosztuje automatyczna przekładnia 7G-DCT, skórzane wykończenie wnętrza, cały zestaw uatrakcyjniający nadwozie oraz kilka innych pakietów. Przypomnę jednak jeszcze raz, że bez niektórych z tych elementów A-klasa w pewnych kwestiach traci swój urok i wygląda bardziej zwyczajnie od tej, którą pokazałem na zdjęciach. Tak czy inaczej, A-klasa nawet w podstawowej wersji swoje kosztuje (91 200 zł, A180 benz., 122 KM), a z najtańszym dieslem (A160 CDI, 90 KM) otrzymamy ją za kwotę nie mniejszą niż 97 800zł.
Jeśli zechcemy sobie pomóc w sfinansowaniu naszego wymarzonego Mercedesa klasy A, na pomoc przychodzi nam szeroka oferta kredytów oraz leasingu. Pierwsza z form oferuje programy Flexi Kredyt oraz Easy Kredyt i może trwać od 12 do 72 miesięcy, przy czym reszta warunków jest ustalana indywidualnie. Drugi z rodzajów finansowania daje nam do wyboru cztery rozwiązania: Lease&Drive, Lease&Drive Basic, klasyczny leasing ustalany na okres od 24 do 60 miesięcy oraz uproszczony Easy Leasing.
W skrócie – powiew świeżości
Mercedes klasy A zaskoczył mnie swoja stylistyką zarówno z zewnątrz, jak i w klimatycznym, na sportowo wystrojonym wnętrzu. Kompakt wreszcie jest kompaktem, a w środku drzemie młody duch. Szkoda tylko, że dieslowski silnik nie idzie w parze z prowadzeniem i zestrojeniem zawieszenia. Nie przystoi mu też głośno klekotać pod tak dobrze wyglądającą karoserią, jednak kto wybiera jednego ze słabszych diesli, ten dokładnie wie, czego od niego oczekuje. A w kwestii spalania A180 CDI może zaskoczyć tylko pozytywnie.
Dane techniczne Mercedes A180 CDI BlueEFFICIENCY 7G-DCT
- Pojemność: 1796 cm³
- Moc maksymalna: 110 KM (przy 400 obr/min)
- Maks. moment obrotowy: 260 Nm (od 1750 obr/min)
- Skrzynia biegów: 7G-DCT, automatyczna
- Spalanie (miasto/trasa/średnie): 5,1 / 4,4 / 4,8 l (średnie z testu: 6,2 l)
- Emisja CO2: 130 g/km
- Prędkość maksymalna: 190 km/h
- Przyśpieszenie 0-100 km/h: 11,3 s
- Cena wersji podstawowej A180: 91 200 zł
- Cena wersji testowej: 110 200 zł
- Cena modelu testowego ok.: 180 000 zł