MotoNews.pl

Sebastien Loeb w Peugeocie 208 T16 Pikes Peak ustanawia nowy rekord Pikes Peak!

03 lipca 2013

Kategoria | Sport
Marka, model | ,
Peugeot 4

Po długich miesiącach oczekiwania Sébastien Loeb wystartował w wyścigu Pikes Peak International Hill Climb i pobił dotychczasowy rekord z niesamowitym wynikiem 8.13,878. Mknąc Peugeotem 208 T16 Pikes Peak, Francuz pokonał 156 zakrętów 20-kilometrowej trasy ze średnią prędkością 145 km/h. Loeb znacznie poprawił poprzedni rekord od 2012 roku należący do Rhysa Millena (9.46,164), a w jego ślady poszli również dwaj pozostali kierowcy z czołowej trójki.

„Dla mnie to był start roku”, powiedział Loeb na mecie położonej w sercu Gór Skalistych na wysokości 4300 m n.p.m. Na początku czułem ogromną presję wynikającą z miesięcy przygotowań i świadomości jak wiele Peugeot i jego partnerzy zainwestowali w to przedsięwzięcie. Wszystko było w moich rękach i musiałem sprostać temu wyzwaniu”.

Loeb pojechał jako pierwszy w klasie Unlimited. Jego 875-konna maszyna mknęła po trasie, gdy zjechali już z niej zawodnicy na jednośladach. Jednak start przedłużał się i członkowie zespołu mieli obawy co do pogody, która na tej wysokości lubi płatać figle.

„Stojąc na linii startu widziałem chmury kłębiące się na szczycie”, zdradza Loeb. „Pamiętam jak pomyślałem, że musimy szybko wystartować, albo będą kłopoty”.

W praktyce okazało się, że Loeb pokonał trasę w chmurach za sterami Peugeota 208 T16 Pikes Peak w czasie szybszym niż komputer Peugeot Sport uznał za możliwy. W teorii idealny czas przejazdu wyliczony na podstawie treningów Loeba na trasie Pikes Peak wyniósł 8 minut i 15 sekund. Jakimś cudem dziewięciokrotny mistrz WTC zdołał jeszcze z tego urwać dwie sekundy.

„Jestem naprawdę szczęśliwy, bo to był bardzo dobry występ”, powiedział Loeb. „Nie przypuszczałem, że 8.15 jest do pobicia, więc zejście do 8.13 to fantastyczny rezultat. Przed startem nie wiedziałem czy zaryzykować i jechać „na maksa” czy trzymać tempo dające poczucie pełnej kontroli, żeby nie stracić zwycięstwa na skutek błędu. W końcu zdecydowałem się jechać „po bandzie” i to się opłaciło”.

Loeb odniósł spektakularne zwycięstwo i dołączył do panteonu zwycięzców Pikes Peak. A wszystko to w niecały rok po tym, jak po raz pierwszy podbił Amerykę, wygrywając finał X-Games 1 lipca 2012 roku. Mimo ciągłej jazdy „na pełnym gazie”, mistrz nie zgłaszał żadnych kłopotów czy usterek, a jego Peugeot w ciągu całego miesiąca spędzonego w Ameryce spisywał się bez zarzutu.

„Wszystko poszło zgodnie z planem. Pełna kontrola od startu po finisz”, podsumował Loeb. „Poza ryzykiem związanym ze zmianą pogody, nie napotkaliśmy żadnych trudności”.

Drugie miejsce w 91 edycji „Wyścigu do chmur” zajął dotychczasowy posiadacz rekordu, Rhys Millen, w nowym Hyundaiu RMR PM580-T. Millen uzyskał o 49 sekund gorszy czas od Loeba (9.02,192). Mimo przegranej Nowozelandczyk pobił swój własny rekord i deklaruje zejście poniżej 9 minut w kolejnej odsłonie wyścigu.

„Można powiedzieć, że prawdziwa walka rozegrała się o drugie miejsce”, zauważa Millen. „Pierwsze było poza zasięgiem, a Romain Dumas i ja mieliśmy bardzo zbliżone czasy podczas przejazdów próbnych. Potem okazało się, że Romain miał na starcie awarię silnika, więc mogłem pojechać bez ryzyka, bo wiedziałem, ze czasu Sebastiena i tak nie pobiję. Trzeba to przyznać Loebowi i firmie Peugeot Sport: w tym roku byli nie do pokonania. Czas, który uzyskali jest niewiarygodny. Kiedy ktoś poprawi ten rekord? Może nigdy…”

Zdjęcia: Peugeot