Witam wreszcie moge pisac post wiec zaczne od swojego problemu kilka dni temu przesiadlem sie z mondeo na escorta kombi 1,3 z 96 roku i na wstepie a wlasciwie po jakis 200 km zaczely sie schody bo jak dojezdzam do skrzyzowania to obroty mi skacza do 3500 i dopiero jak zachamuje to spadaj ale tez nie sa stabilne 750 do 1100.
Doczytalem tu na forum ze moze to byc ten niby silniczek skokowy tak nazywany chociaz jak jeden z kolegow zauwazyl to to do silniczka nie jest podobne no i oki nie mailem czasu tego wyczyscic wiec wymontowalem kumplowi taki sam bo ma autko na kolkach ale silnik mial bez zazutow no i zamontowalem u siebie (5minut roboty) i wszystko fajnie , dzialal cuuudownie ale po przejechaniu znowu 200 km zaczelo sie dziac to samo hmmmmmm dziwne bo jesli to by nie byla jego wina to czemu przez 200 km dziala idealnie ? tak se mysle: 1. mam pecha i ten od kumpla tez byl juz na wyczerpaniu i sie zepsul
2. jakas uszkodzona czesc psuje mi to ustrojstwo
powiedzcie co o tym myslicie .
AAAAAAAaa a jeszcze do tego jak juz sie zaczynaja te jajka z obrotami to mi auto jak kangur jedzie (czasami) ale to denerwuje.
Jutro biore sie za czyszczenie wg zamiesczonej na tut forum instrukcji i napisze czy cos to dalo ale dopiero w nocy bo tak z roboty wracam a za ten czas czekam na pomysly o co tu chodzi .
Moze sonda Lambda cos ma do tego ? - takie przemyslenie.