Ogolnie chodzi o to ze nie chce zapalic, czyli jak w temacie.
To ja moze zaczne od poczatku...
W sobote smigalem po miescie escorte (1.8D) bez rzadnych problemow (fakt mam problemy z odpalaniem i dlugo trzeba krecic, czasem nawet 2 razy, ale zapalal, a jak cieply to bez problemu) 1/4 paliwa w zbiorniku (tankuje na Lukoilu, ale do tej pory nie mialem problemow - jezdze juz pol roku essim, a i benzynke do cinkusia tam tankowalem) i wieczorkiem jak wracalem zaczal mi sie dusic, ale przygazowalem go i przeszlo, niestety tylko na chwile bo dojechalem do swiatel i zdechl i juz nie chcial zapalic (rozrusznik kreci, ale brzmi tak jak by paliwa nie dostawal) mysle sobie ze pewnie koncowka paliwa, moze jaka woda, parafina czy inne cholerstwo, zepchnalem z krzyzowki, otworzylem maske popatrzylem, mysle sprubuje - odpalil bez problemow. No to jade do domu ostroznie zeby paliwem nie chustac bo na zakretach mi go przyduszalo. W niedziele wsiadam, pokrecilem i odpalil, do kosciola (tak po drodze na stacje benzynowa - pomodlic sie zebym dojechal na tankowanie
) wsiadlem odpalil, na stacje zalalem do pelna, odpalil, ale zaraz jak wyjechalem ze stacji znowu cos mu przerywa, przygazowalem i bylo juz ok. Pojechalem do sklepu, polazilem godzine, autko na parkingu podziemnym, wrocilem, zapalilem, wsteczny cofam, za malo gazu i zgasl i juz nie chcial zapalic. No to przeciez nie bede w nim siedzial caly dzien i pilnowal, wiec zawinalem sie do domu. Po jakichs 4-5 godzinach, wrocilem krece, chwile to trwalo ale zapalil, przyjechalem do domu bez wiekszych problemow. Zgasilem, zapalilem jeszcze raz i tez bez problemow. Stwierdzilem, ze moze pociagnal jakas wode jeszcze zanim zalalem go paliwem, czy cos takiego, wiec pojde do sklepu po jakis dodatek co by to spalic. Dolalem specyfika i juz mi nie chcial zapali. Na sluch to nawet paliwa nie ciagnal...
I autko zostalo na noc. Nadeszla fala mrozow wiec darowalem sobie pruby uruchomienia. W miedzyczasie naladowalem aku (nowy - ma moze z miesiac i normalnie jak sie juz rozrusza olej w silniku to kreci jak szalony). Dzisiaj wreszcie mialem troche czasu to podpialem aku i krece - najpierw opornie, ale z czasem sie rozkrecal (rozruszniik robiony miesiac temu, zaraz po kupnie filtry, olej i plyny wymienione) juz smigal sobie tak jak jeszcze tydzien temu (z tylu na sniegu czarna plama - wiec jakies paliwo spala), tylko wlasnie wtedy odpalal, a dzisiaj nagle jak by przestal dostawac paliwo, kreci sie rozrusznik, a silnik cisza. Dodam ze odkrecilem korek wlewu paliwa jak dzisiaj prubowalem, bo myslalem ze moze sie podcisnienie w baku robi, dlatego kreci jak by nie mial paliwa.
Troche sie opisalem, ale to zeby nie dopowiadac pozniej, ze to juz zrobione, a to jeszcze.
Piszcie jak macie jakies pomysly co i jak.
A na dodatek dzisiaj mi sie przeglad konczy
Escort 1.8D, 93r.