Problem z ładowaniem w Corolli e12 D-4D

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam wszystkich,

mam problem z ładowaniem w Corolli e12 2003r, silnik D-4D 2.0, 90 km. Kilka dni temu kiedy jechałem podczas deszczu, po wjechaniu w kałużę zaświeciły mi się kontrolki ładowania i filtra paliwa jednocześnie, po chwili zgasły. Po wjechaniu w kolejną większą kałużę znów się zapaliły i zgasły, itd. Następnego dnia po uruchomieniu silnika kontrolki świeciły się od momentu uruchomienia silnika i nie gasły. Czasem przy dynamicznym ruszaniu i wkręcaniu na obroty 3-4 tys. kontrolki gasną, ale gdy obroty spadają zapalają się ponownie. Tu nagrałem krótki film jak to wygląda: http://www.youtube.com/watch?v=PzBH9aeUT44 . Sprawdziłem napięcie instalacji i oto wyniki: wyłączony silnik: 12,6 V, podczas jazdy przy świecących kontrolkach: 13,2-13,4 V, kiedy kontrolki gasną podczas jazdy jest ok. 14,1 V. Słychać też lekkie wycie podczas pracy silnika, szczególnie przy niższych obrotach. Po dołączeniu dodatkowej masy do alternatora nic się nie zmienia. Dałem auto do elektryka, twierdzi że rozebrał alternator i wszystko wygląda poprawnie a problemem jest najprawdopodobniej regulator napięcia który jest niedostępny, więc trzeba szukać używanego. Jednak tego też nie był pewien.
Miał ktoś może podobny problem i może podzielić się doświadczeniami lub wie w czym prawdopodobnie tkwi problem? Ewentulanie może ktoś poleci dobrego elektryka we Wrocławiu?

Pozdrawiam,
Łukasz
  
 
Cytat:
2011-04-08 21:31:19, lukaszbu pisze:
Witam wszystkich, mam problem z ładowaniem w Corolli e12 2003r, silnik D-4D 2.0, 90 km. Kilka dni temu kiedy jechałem podczas deszczu, po wjechaniu w kałużę zaświeciły mi się kontrolki ładowania i filtra paliwa jednocześnie, po chwili zgasły. Po wjechaniu w kolejną większą kałużę znów się zapaliły i zgasły, itd. Następnego dnia po uruchomieniu silnika kontrolki świeciły się od momentu uruchomienia silnika i nie gasły. Czasem przy dynamicznym ruszaniu i wkręcaniu na obroty 3-4 tys. kontrolki gasną, ale gdy obroty spadają zapalają się ponownie. Tu nagrałem krótki film jak to wygląda: http://www.youtube.com/watch?v=PzBH9aeUT44 . Sprawdziłem napięcie instalacji i oto wyniki: wyłączony silnik: 12,6 V, podczas jazdy przy świecących kontrolkach: 13,2-13,4 V, kiedy kontrolki gasną podczas jazdy jest ok. 14,1 V. Słychać też lekkie wycie podczas pracy silnika, szczególnie przy niższych obrotach. Po dołączeniu dodatkowej masy do alternatora nic się nie zmienia. Dałem auto do elektryka, twierdzi że rozebrał alternator i wszystko wygląda poprawnie a problemem jest najprawdopodobniej regulator napięcia który jest niedostępny, więc trzeba szukać używanego. Jednak tego też nie był pewien. Miał ktoś może podobny problem i może podzielić się doświadczeniami lub wie w czym prawdopodobnie tkwi problem? Ewentulanie może ktoś poleci dobrego elektryka we Wrocławiu? Pozdrawiam, Łukasz


dobra rada zmień tego konowała bo co to za elektryk co najpierw nie sprawdzi paska a grzebie głębiej objawy takie jak przy starym lub zle naciągnietym pasku
  
 
Usterka naprawiona. W znajomym warsztacie wyciągnęli alternator i okazało się, że do wymiany był stojan, mostek i regulator napięcia. Przy okazji przestrzegam przed warsztatem na Rakowej 6A, gdzie auto "diagnozowali" prawie dwa tygodnie i stwierdzili, że wyciągali alternator na stół, mierzyli i wszystko było OK po czym skasowali 100zł za diagnozę twierdząc, że prawdopodobnie uszkodzony jest regulator napięcia ale nie podejmują się wymiany bo nie mają pewności. Tak naprawdę alternatora nawet nie wyciągali...

Pozdrawiam,
Łukasz
  
 
Cytat:
2011-05-05 01:51:33, lukaszbu pisze:
Usterka naprawiona. W znajomym warsztacie wyciągnęli alternator i okazało się, że do wymiany był stojan, mostek i regulator napięcia. Przy okazji przestrzegam przed warsztatem na Rakowej 6A, gdzie auto "diagnozowali" prawie dwa tygodnie i stwierdzili, że wyciągali alternator na stół, mierzyli i wszystko było OK po czym skasowali 100zł za diagnozę twierdząc, że prawdopodobnie uszkodzony jest regulator napięcia ale nie podejmują się wymiany bo nie mają pewności. Tak naprawdę alternatora nawet nie wyciągali... Pozdrawiam, Łukasz


Zawsze mnie bawi jak ktos kasuje 100 zl za diagnostyke ktora niczego nie stwierdza,niby nic nie zarbil i niczego nie stwierdzil, ale jednak costam zarobil choc niczego nie wiedzial.
Diagnostyka ma tyle kosztowac ile wymaga czas poswiecony na wykonanie testow i pomiarow,ale na koncu trzeba wiedziec co jest do wymiany.
W przypadku alternatorow trzeba poczyscic klemy sprawdzic mase ,zrobic test akumulatora ,sprawdzic instalacje i kiedy na alternator dochodza wszystkie zasilania ,a on nie laduje tzn ze jest uszkodzony.
I niema co rozbierac i mierzyc jak sie nie jest warsztatem wyspecjalizowanym w alternatorach i niema sie zaplecza czesci i urzadzen,bo wtedy sprawna uzywka wychodzi taniej niz jakakolwiek z czesci.