Troszke dlugie ale warto przeczytac do konca
Gdy ktoś mnie pyta , jakie jest moje ulubione zajęcia , odpowiadam bez wahania : długie spacery na świeżym powietrzu , trochę sportu i wysiłku , by utrzymać się w dobrej formie , wypoczynek z wartościową książką , a jeśli telewizja , to tylko doskonałe programy dokumentalne na Discavery .Bardzo chcę siebie takim widzieć i nie znoszę , kiedy coś mnie z tego wytraca . Na przykład historia , która zdarzyła się w zeszłym tygodniu .
PONIEDZIAŁEK Zadzwonił Roszko . Był jakiś dziwny . W końcu zapytał , czy będziemy w domu w piątek . Powiedziałem mu , że w piątek może ruszymy w miasto powdychać świeże powietrze , korzystając z ostatnich chwil złotej polskiej jesieni . Mruknął coś niewyraźnie , co brzmiało nieprzyzwoicie i odnosiło się do jesieni . Nalegał żebyśmy nigdzie nie wyjeżdżali , bo koniecznie musi do nas wpaść .
WTOREK To ciekawe . Zadzwonił Kazik i zapytał o to samo . Co robimy w piątek . Wyjaśniłem mu że wpada Roszko , więc nie pojadę wdychać świeżego powietrza , ale za to zamierzam obejrzeć wartościowy film o zachowaniach godowych małp sumatrzańskich . Mruknął cos cicho , chyba o tych małpach , i zapowiedział się razem z narzeczoną .
ŚRODA To jakaś epidemia . Zadzwonił Edzio , więc bez pytania powiedziałem mu , że możemy razem obejrzeć ten wartościowy film o małpach . Powiedział że chętnie wpadnie , a jeśli chodzi o małpy to dziękuje.
CZWARTEK Najlepsza z żon przeczytała w gazecie , że w piątek otwiera się koło nas wielkie centrum handlowe . Zaproponowała rozsądnie , że w takim razie odwołamy spotkanie . Pewnie będą korki . Ci ludzie to na prawdę zachowują się jak małpy . Zupełnie jakby nie było innych centrów handlowych , zawsze złażą do tego najnowszego .
PIĄTEK A nie mówiłem ? Są korki . Za oknem widzę dzikie tłumy , czego Ci ludzie tam szukają ? Aż mnie to z naukowego punkt widzenia wzięło i pomyślałem , żeby sprawdzić , no ale przecież maja przyjść nasi przyjaciele . Pogadamy , co słychać , o problemach w pracy , napijemy się wina , podtrzymamy więzi towarzyskie i może posłuchamy ambitnej muzyczki . Właśnie szykowałem sałatkę , kiedy zadzwonił Edzio . Pytał , czy mógłbym wpaść mu pomóc coś przenieść. Powiedziałem , że przecież szykuje kolację , a on mówi , że jest u mnie pod domem . Zszedłem i zobaczyłem Edzia z wózkiem wyładowanym cukrem . Na oko ze sto kilogramów . – nie wyobrażasz sobie , jakie tu macie promocje – powiedział Edzio – Zaoszczędziłem górę kasy .
Najlepsza z żon wypytała Edzia o promocje i zdecydowała , że na chwilkę wyskoczymy i może coś dostaniemy . Powiedziałem , że przecież czekamy na gości , ale tylko machnęła ręką i mruknęła , że przecież nie uciekną . Zanim jeszcze weszliśmy do tego centrum , to daję słowo spotkałem dwa dwumetrowe kurczaki i trzy wielkie błękitne króliki , które wrzeszczały przez megafon o jakiejś promocji , a tłum ludzi karnie zdążał do sklepów . Powariowali czy co . Zobacz , zobacz , najlepsza z żon złapała mnie za rękaw – SA te garnki o których myśleliśmy , tańsze o 20 % Westchnąłem ciężko , bo od garnków dzielił nas tłum gotowych na wszystko klientów , klientów których wielu dzierżyło przed sobą małe dzieci , którymi torowali sobie drogę , krzycząc „ przejście dla rodzica z dzieckiem „ Jeden facet niósł nawet na oko wyrośniętego dwunastolatka , ale padł pod gruba kobieta krzyczącą że oszukuje bo ona ma niemowlę , któremu do prawidłowego rozwoju potrzebne jest DVD.
Ej zobacz , tańsze kino domowe – szurnąłem najlepsza z żon , ale , niestety , to nie była ona , ale jakaś staruszka z torbą wypchana płytami CD . Najlepsza z żon zniknęła gdzieś unoszona w tłumie , więc złapałem bajecznie tanie kasety do kamery wideo . W końcu kiedyś sobie ja kupię , a kasety już będą czekać . Kolejka była długa , Roszkowie już pewnie czekają pod drzwiami – myślałem smętnie . Ale przecież nie mogłem zostawić tych kaset . Na szczęście znalazła się najlepsza z żon , triumfalnie pchając przed sobą zgrzewkę szamponów , które prawie nic nie kosztowały . Roszkowie zrozumieją , machnęła ręką najlepsza z żon .
W tym momencie zobaczyłem Roszków . On pchał wózek wyładowany asortymentem małego sklepu , a ona ciągnęła go z przodu , by nie wpadał na ludzi . Wylądowaliśmy na kawie w małym bistro , a po kwadransie znaleźli się Kazikowie . Cos tam tłumaczyli , ze to okazja nie do ominięcia , i pytali , czy możemy im przechować do jutra pięć skrzynek piwa i ze 20 kilo kosmetyków . Wszyscy uznali , że impreza była bardzo udana , tylko że znowu nie udało nam się obejrzeć żadnego wartościowego filmu o zachowaniu małp .
KONIEC