Witam!
Przed chwilą miałem taką sytuację:
Podjechałem padliniuszem na bezdotykową myjnię w Warszawie na ul. Górczewskiej na przeciwko Wola Parku.
Zacząłem myć silnik. Po dwóch, trzech minutach przyszedł jakiś gość z petem w ustach mówiąc, że silników nie wolno myć. Zbaraniałem trochę, ale pokazał znaczek naklejony, że faktycznie tak jest. Powiedziałem, że nie wiedziałem i przestałem myć silnik a zacząłem myć auto. Gość cały czas stał i się gapił paląc peta.
Po skończonej czynności chcę wsiadać, a koleżka do mnie mówi - "Co robimy???"
- Ja ponownie zbaraniałem i mówię, że nie kapuję o co chodzi. A on do mnie, że za mycie silnika płaci się 50 PLN. Ja pytam się -"Ale jak to?", a on, że to opłata za czyszczenie separatora*.
Po krótkiej wymianie zdań pytam się czy wystawi mi fakturę na te 50 PLN. On mówi, że nie. Ja na to: -"Jak tak można?"
, a on, że to opłata za -"zniknięcie tego wydarzenia z kasety na którą nagrywa się teren myjni". Ja: -To łapówka? - Gość -"Nooo... Tak!
Powiedział, że jak nie zapłacę, ich firma przyśle mi rachunek z ubezpieczalni, za czyszczenie wyżej wymienionego juz separatora i rachunek ten będzie duzo wyższy.
Skończyło się tak, że gość usłyszawszy, że żadna kara nie widnieje w zasadach mycia wypisanych na ścianie, powiedział, że nie będzie dyskutował i poszedł sobie.
Co zrobić w tej sytuacji? Zgłosic to gdzieś?
* separator - W każdym wypadku instalacji myjni musi towarzyszyć separator ropopochodnych produktów. Inaczej ściek.