Przejście na 10W-40 po 15W-40

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam,

Chciałbym się dowiedzieć co o tym myślicie ?

Auto ma 199.500 km przejechane diesel, corolla z 1999 roku. Po sprowadzeniu (chciałem 10W-40 Mobila) a zalali mi 15W-40 Valvoline co dopiero zauważyłem. Wcześniej auto nie jeździło u nas i nie wiem co było lane.

Olej przez pierwsze 8000 tyś km był dokładnie na tym samym poziomie - nic nie ubyło. Po tym dość szybko zeszło jakieś 0,5litra co uzupełniłem już 10W-40 mobila. Następne 4000 km to ubytek w okolicach 250ml (na oko). Być może to subiektywne odczucia ale auto jakby lepiej chodziło po dolewce. Olej musiał się spalić bo auto nic nie plami.

Czy jest szansa na mniejsze spalanie po przejściu na lżejszy 10W-40? Co sądzicie o tej operacji w takiej sytuacji?
Pcham się niepotrzebnie w kłopoty czy też powinno się udać bez konsekwencji?
  
 
Cytat:
Czy jest szansa na mniejsze spalanie po przejściu na lżejszy 10W-40? Co sądzicie o tej operacji w takiej sytuacji? Pcham się niepotrzebnie w kłopoty czy też powinno się udać bez konsekwencji?


Skoro gęstszego oleju (15w40) trochę już teraz spala, to po wlaniu rzadszego ubytek będzie prawdopodobnie większy.

Jeśli zależy Ci głównie na ograniczeniu spalania oleju to proponowałbym raczej nie zmieniać oleju na rzedszy a ewentualnie wlać przy kolejnej wymianie zamiast Valvoline Mobila (ale też 15w40) - kiedy miałem corollę to na Mobilu było mniejsze zużycie niż na valvoline (moze u Ciebie też tak poskutkuje). Wypadałoby też może pomierzyć kompresję na cylindrach.

Trochę mnie dziwi że zmieszałeś ze sobą oleje różnych klas, z tego co się orientuję to nie powinno się tak robić, no ale niektórzy twierdzą że od kilkunastu lat nie zmieniają oleju w aucie więc kto wie

  
 
Na rok jazdy jak dolałem te troszkę oleju to nie problem.

Jeśli po zmianie jest szansa że silnik będzie lepiej chodzić i trochę bardziej żwawy i co najważniejsze przy mniejszych oporach mniej palić ropy to chętnie bym to sprawdził.

Tylko na ile te rozszczelnienie silnika to realny problem? Aktualnie silnik nic nie plami, pracuje cicho równo jak w zegarku. Te modele podobno do 500 tyś km to bez zaglądania chodzą. Skoro są tak dobre to czy taka zmiana może im w czymś zaszkodzić ?
  
 
A to trochę nie zrozumiałem bo mi chodziło bardziej o 'spalanie' w sensie zużycie oleju silnikowego

Piszesz że chciałbyś żeby silnik lepiej chodził po czym po chwili że pracuje cicho i równo jak w zegarku, cos tu nie pasuje

Odnośnie tych silników to poza tym że są trwałe to słyszałem właśnie że są mułowate więc coś za coś. Potencjalne koszty rozszczelnienia mogą być spore... no i jest takie stare powiedzenie żeby nie ruszać ... póki nie śmierdzi...
Jakie masz spalanie że tak chciałbyś je obniżyć?
  
 
Zima w zasadzie tylko miasto 7,5 litra.
Lato miasto 65% / trasa 35% 6,8 litra jak się postaram i nie cisnę.
W trasie 6,5 litra - czasami cisnę zdrowo.

Zaraz po sprowadzeniu co ciekawe spalanie miałem na poziomie 5,6 litra po mieście (lato). Po pierwszym przeglądzie i wymianie wszystkich płynów, filtrów, etc. spalanie trzyma stały poziom jak podałem na początku posta.

Jak by palił z litr mniej byłby super

Jeśli chodzi o tzw. "lepsze chodzenie silnika" to oczywiście obecnie jest z nim wszystko ok, ale jeśli silnik nie potrzebuje minerala to po co go takim ciężkim olejem katować?. Dolewka w ciągu całego roku do 1 litra łącznie oleju to dla mnie nie problem jeśli tylko będzie to zdrowsze dla silnika (mniejsze zużycie, opory, łatwiejszy rozruch, mniejsze spalanie?, szybsze optymalne smarowanie zwłaszcza w zimie).

Podsumowując w temacie mechaniki jestem zielony dlatego zbieram opinie i zastanawiam się czy warto czy też nie warto na tym polu (olej silnikowy) kombinować. Pigletto odnośnie starej zasady którą przytaczasz "nie ruszać .. " zaczynam się skłaniać do nie kombinowania aczkolwiek jeszcze nie jestem przekonany.

[ wiadomość edytowana przez: GFR dnia 2008-07-15 09:21:53 ]