Sortuj wg daty: rosnąco malejąco |
Gigant22 125p człuchów | 2002-10-10 13:33:09 cześć
Kupiłem prawie włożyłem.......ale!! Poszedłem do urzędu spytać co musze zrobić by mócc spokojnie jeżdzić z nowym silnikiem. pani powiedział mi ze musze mieć umowe kupna sprzedarzy silnikai takie tam..... . Tak tyko że ja kupiłem silnik od gościa który kupił fiata132 bo mu był most potrzebny( reszta szła na złom) No i on kupił go bez umowy... wził tylko do€d rejestescyjny. Więc dzwonie do goscia który jest na wymieniony na dowaodzie jako właściciel i i mówie mu ze potzrebna mi jest umowa ......... on na to że on sprzedawał samochód i spisywał umowe więc nie jest już właścicielem..... . Poszedłem do urzędu by całą sprawe wyjaśnić i tam dowiedziałem się że jeste jeszcze jeden facet!!! I że to znim powinienem podpisać ........ Spoatałem się z nim i dowiedziałem się że on umowy nie popisywał i niczego w urzędzie skarbowym nie opłacał...... . I nie przerejestrowywał go bo po miesiącu przestał jeździć . I co teraz??? Czy istnieje możliwość zarejestrowania takiego silnika??? POmóżcie !!! Może troche to nie jasne ale się spiesze..... może jeszcze dopisze |
GDA Miłośnik FSO 3city | 2002-10-10 13:53:14 Chyba tylko w polsce jest ten durny przepis o numerze silnika, przeciez to powinno być traktowane jako część zamienna.
niestety nie umiem pomóc |
Grzech Miłośnik FSO Polonezy dwa i pół. :) Nieporęt | 2002-10-10 14:00:11 To nie szkodzi, że poprzedni właściciel nie miał umowy. To urzędu nie interesuje. Musisz z nim podpisać umowę na kupno silnika, podbić w urz.skarbowym i będziesz legalnym właścicielem. Z umową idziesz na przegląd techn. i tam zapisują zmianę w dow. rejestracyjnym. |
Gigant22 125p człuchów | 2002-10-10 14:05:34 a gdzie urząd komuniakacji??? To tam dowiedziałem sie ze potrzebne są dwie umowy...... 1 Ja kupuje 2 On kupował
Ale jaki jest sens tego???? A jak ktoś zgubił umowe? |
Grzech Miłośnik FSO Polonezy dwa i pół. :) Nieporęt | 2002-10-10 14:29:59 Jescze nigdy nie domagali się ode mnie w wydz. komunikacji umowy poprzedniego właściciela z jeszcze wcześniejszym. Niby z jakiej racji? To jakiś dziwny pomysł. Podjadę jutro do urzędu (dziś już za późno - oni tu bardzo krótko urzędują) tu w Nieporęcie i się dowiem jak to dokładnie wygląda. |
Gigant22 125p człuchów | 2002-10-10 14:35:57 fajnie byłoby ....... Gdybys zapytał u Ciebie podejżewam że usłuszysz cos całkiem innego...
|
Gigant22 125p człuchów | 2002-10-10 15:01:04 § 14. 1. W przypadku zawiadomienia o zmianie danych zamieszczonych w dowodzie rejestracyjnym, wynikających z wymiany nadwozia/podwozia lub silnika w pojeździe zarejestrowanym do zawiadomienia dołącza się:
dowód własności, dowód odprawy celnej przywozowej, jeżeli nadwozie/podwozie lub silnik zostało sprowadzone z zagranicy oraz dowód rejestracyjny pojazdu albo dokument potwierdzający zarejestrowanie albo wyrejestrowanie pojazdu, jeżeli nadwozie/podwozie pochodzi z pojazdu zarejestrowanego za granicą, dowód rejestracyjny pojazdu lub kopię dowodu rejestracyjnego pojazdu uwierzytelnioną przez organ rejestrujący, który go wydał, jeżeli nadwozie/podwozie lub silnik pochodzi z pojazdu zarejestrowanego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Przepisy § 2 stosuje się odpowiednio. 2. W przypadku zawiadomienia o zmianie innych danych technicznych pojazdu zamieszczonych w dowodzie rejestracyjnym do zawiadomienia dołącza się dokument (dokumenty) potwierdzający, że dokonane zmiany są zgodne z przepisami określającymi warunki techniczne pojazdów. nie ma słowa o umowie!!!!! http://www.mi.gov.pl/source.php?plik=5rozporz |
Mrozek Miłośnik FSO 2 x PN i pare innych ... blisko Wrocka ;) | 2002-10-10 21:57:20 „Dowód własności” to nic innego jak właśnie umowa.
Posłuchaj. Sprawa wygląda tak: kiepsko. Jak Ty żeś kupił te silnik??? Tak o „na gębę”??? Gdzieś ty miał głowę? Ale postaram się pomóc. Po pierwsze: Musisz mieć wszystkie umowy w linii od ostatniego właściciela widniejącego w dowodzie rejestracyjnym (a ten mam nadzieję, ze masz, bo jak nie to już zupełnie byś sobie pogrzebał) do Ciebie. Czyli jak zrozumiałem: właściciel na dowodzie – ten „jeszcze jeden facet” ten „jeszcze jeden facet” – gość który kupił fiata tylko dla mostu gość który kupił fiata tylko dla mostu – TY I teraz tak – napisałeś, że „gość który kupił fiata tylko dla mostu” miał dowód rejestracyjny – jeśli tak to musi (a przynajmniej powinien) mieć umowę kupna sprzedaży samochodu. I jeśli go kupił tylko dla mostu, to nie musi go wcale rejestrować – wytłumacz mu to. Co innego kwestia własności pojazdu a co innego sprawa jego rejestracji. Po prostu kupił samochód i go nie zarejestrował – i tak może zrobić – nie ma przymusu rejestracji samochodu. Jak nie chcesz to nie musisz – tyle, że nie będziesz mógł takim samochodem jeździć po drogach publicznych. Pojazd musi być zarejestrowany tylko wtedy; gdy porusza się (lub znajduje się – co jest równoznaczne z parkowaniem na chodniku) na drodze publicznej. Jeśli stoi sobie na prywatnym podwórku lub garażu – to od niego wara. I opłat skarbowych żadnych się nie ponosi jeśli wartość przedmiotu kupna sprzedaży, czyli samochodu lub części, jest do 1000 zł. Nawet nie ma żadnej potrzeby chodzić z tą umową do urzędu skarbowego – po prostu wpisana wartość (poniżej 1000 zł) na umowie kupna sprzedaży automatycznie zwalnia z jakiegokolwiek obowiązku podatkowego. Poza tym skarbówka nie „stempluje” umów – wydział komunikacji sprawdza tylko dowód zapłaty podatku od czynności cywilno-prawnych (a do nich należy omawiana umowa kupna-sprzedaży) – oczywiście jeśli ten powinien być. Więc wytłumacz gościowi, i poproś żeby jednak się przyznał, że ma tą umowę ( i niech ci ją da – w oryginale, bo jemu przecież nie będzie już potrzebna – ale Tobie owszem) i może z tobą spokojnie spisać kolejną – nic mu nie zrobią. Chyba, że na umowie jest więcej niż 1000 PLN. Wtedy do zapłaty będzie podatek w wysokości 2% od wpisanej wartości. I wtedy też nie wszystko stracone – możesz się z nim umówić, że zapłacisz chłopinie ten zakichany podatek – policz sobie: od 1500 PLN to będzie marne 30 zila – przeżyjesz. Nawet sam możesz go zapłacić – tzn. na siebie. Zresztą i tak by właśnie tobie kazali (tzn. urząd) ten podatek zapłacić. Jeśli klient będzie uparcie twierdził, że umowy nie ma to spytaj się go jakim cudem był w posiadaniu dowodu rejestracyjnego? Jeśli nic nie wskórasz (lub faktycznie kolo ot tak sobie wziął autko i dowód ... bo może się kiedyś przyda) to powiedz mu, żeby spisał umowę z poprzednim właścicielem, wpisał na umowie np. 100 PLN (lub nawet mniej, jeśli się boi – ale nie bądźcie śmieszni – min to 50 PLN – bo dowalą wam podatek od darowizny) i dał tą umowę Tobie oraz sporządził z Tobą ostatnią finalną umowę. Nic więcej. Jak to się nie uda to postrasz gościa, że zrobisz donos i narobisz mu bałaganu. Możesz spróbować też innej drogi – z pominięciem tego buraka od którego kupiłeś silnik. Czyli ostatni przed min to ten „jeszcze jeden facet” – jeśli według właściciela z dowodu spisał on umowę to i ten gość musi ją posiadać – jeśli „zgubił” to niech ją odnajdzie lub „odtworzy”, kij jak to zrobi musi znaleźć. I też wytłumacz mu, że nic mu nie grozi (jeśli spełni twoje naprawdę skromne żądania), jeśli na umowie jest mniej niż 1000 zetka, i też nie musiał samochodu rejestrować. Więc ładnie poproś go o tą umowę. Jeśli będzie oporny, to postrasz go – jak będzie chłopina „niepiśmienny”, że nie dopełnił obowiązku zgłoszenia faktu kupna pojazdu (to oczywiście pic) i dowalą mu karę - przecież właściciel z dowodu zgłosił sprzedaż, więc ustalić to będzie łatwo. I na koniec to nim spisz umowę kupna sprzedaży silnika lub nawet całego samochodu, jeśli tak gość sobie będzie życzył. Postaraj się polubownie – zaproponuj flaszkę, pokaż dowód rejestracyjny – na dowód, ze ty jesteś właścicielem i bardzo, ale to bardzo byś prosił o pomoc, bo chciałbyś tym silnikiem trochę pojeździć. Tym bardziej, że go to nic nie będzie kosztowało i wodeczki się napije. Za dowód własności może być uznane wszystko, co stwierdzi Twoją niezaprzeczalną własność silnika. Więc nawet zwykłe oświadczenie poprzednich właścicieli w stylu : Oświadczamy, że kolo taki a taki sprzedał gostkowi takiemu a takiemu samochód (silnik) za cenę ... zł, a ten z kolei odsprzedał do panu takiemu i takiemu za cenę .... I tu podpisy wszystkich. Nawet takie coś musi być (ale pewnie urzędnicy zrobią TAAAAKIE oczy) uznane za dowód własności. I tyle w sumie wystarczy. Jak już to uzyskasz to wal w dym do wydziału komunikacji. Napisz podanie o skierowanie na badanie techniczne pojazdu związku z wymianą silnika (będzie to kosztowało) i z tym skierowaniem na okręgową stację kontroli pojazdów. Auto musi być sprawne – będzie klasyczne badanie techniczne i przy okazji sprawdzą Ci dokładnie numery. Jak to przejdziesz to ze świstkiem (za który też trochę zapłacisz) od tej stacji znów do wydziału komunikacji. Wydadzą Ci nowy dowód rejestracyjny i już możesz sobie hulać. Aha – ostatnio wymagane jest zaświadczenie o jakiejś legalności pochodzenia silnika, czy jakoś tak. Trochę to dziwne, bo ten przepis miał wejść dopiero od 01.01.2003, ale może to przyspieszyli. W każdym razie polega to na tym , że takie zaświadczenie wydaje wydział komunikacji, w którym ostatnio był zarejestrowany samochód. Nazwę tego urzędu masz na starym dowodzie rejestracyjnym – który chyba posiadasz. I to już wszystko cały ten urzędniczy debilizm. Nie chcę się chwalić, ale dla mnie ta sprawa jest do załatwienia – nawet gdyby miało to trwać ponad rok i miałby mieszać się do tego sąd. Ale w życiu nie chciało by mi się tyle czekać – i to jest kolejny kretynizm polskiego systemu prawa – nawet jeśli masz rację to i tak czekasz. Powodzenia. Napisz jak sobie poradziłeś. [ wiadomość edytowana przez: Mrozek dnia 2002-12-24 01:07:36 ] |
Gigant22 125p człuchów | 2002-10-11 09:12:02 Wow!! Dużo tego !! chyba sobie jakoś poradze... dzięki )
wspomiałeś o oswiadczeniu....... Czy gdybym zdobył takie oświadczenie załatwiłoby to naprawde wszytkie moje problemy? |
danielek77 Miłośnik FSO fso 125pME+LPG & Ka ... Łuków | 2002-10-11 10:00:32 Nie chce straszyc ale z tego co ja sie dowiadywałem-we właściwych organach(dobry znajomy)to sprawa wygląda troszke inaczej-załużmy że kupuje jakiś wozik na części-niestety muszę go zarejestrować na siebie następnie pojechać na shrot który ma uprawnienia do kasacji i bryke skasowac a potem od shrotu odkupic silnik z papierem juz jako część.Mozna dogadac sie z właścicielem bryki co do kasacji to ominiemy koszty rejstracji ale reszta zabiegów musi tak wygladac-Z TEGO CO ŚIE DOWIEDZIAŁEM!!!MOŻE LEPIEJ POSZUKAC SILNICZKA PO SHROTACH I Z PAPIEREM PO KASACJI!!! |
Gigant22 125p człuchów | 2002-10-11 10:30:57 A można skasować samochód którego już nie ma ?
|
danielek77 Miłośnik FSO fso 125pME+LPG & Ka ... Łuków | 2002-10-11 10:46:03 jak masz tabliczki znamionowe i blachy to pewnie by sie dało!!! |
Mrozek Miłośnik FSO 2 x PN i pare innych ... blisko Wrocka ;) | 2002-10-11 21:42:21 Posłuchajcie Panowie - istnieje coś takiego jak luka prawna. A właśnie tu ją wam ukazałem. Bo to:
jest nieprawdą. Kupić samochód, potem go "skasować" i odkupić ze szrotowni swój silnik??? Jaki byłby tego sens logiczno-prawny - żaden. A luka polega na tym, że po kupieniu pojazdu mam teoretyczny obowiązek jego zarejestrowania w ciągu 30 dni. Ale ten "obowiazek" istnieje tylko wtdy, gdy samochód ma być używany w ruchu publicznym. Więc taki "obowiązek" staje się PRAWEM właściela pojazdu, a nie jego OBOWIĄZKIEM. To właściciel pojazdu ma prawo do dopuszczenia pojazdu do ruchu publicznego poprzez fakt jego zarejestrowania. A nie odwrotnie. Wiem o tym dobrze, bo właśnie o tego typu sprawę się procesowałem z wydziałem komunikacji. Dowiodłem, tym urzędasom, że nie mogą mnie do niczego zmusić - jeśli nie chcę i nie będę używał samochodu w ruchu publicznym to nie muszę go rejestrować. I oczywiscie wygrałem. Żeby nie być gołosłowym - kończę studiować prawo. I mam na temat paragrafów zielone pojęcie. Jeszcze raz powtarzam - nie ma przymusu rejestracji. Nieco wyjaśnień Owa luka jest wykorzystywana przez cwaniaków ogłaszających się typu: "Przyjmę samochód w zamian za wyrejestrowanie". Na czym to polega. Już wyjaśniam. Pewnie wiecie, żeby wyrejestrować samochód należy uzyskać kwit dowodzący jego skasowanie. To pierwszy taki przypadek kiedy wyrejestrowujecie samochód. Drugi następuje w momencie gdy sprzedajecie swoją brykę - co prawda nie można tego nazwać wyrejstrowaniem, bo w sumie zgłaszacie tylko fakt zbycia swojego pojazdu, ale ma to dla was taki sam skutek prawny - pozbywacie się samochodu (czyli także zbędnego balastu). I macie kłopot zgłowy. A koleś, który od was "kupił" (czyli "przyjął w zamian za wyrejestrowanie") ten wóz (mam na myśli szrota), ani myśli go zarejestrować. Bo po pierwsze: nie musi (co już wcześniej napisałem), po drugie: urzędu nie interesuje co się stanie z samochodem (tzn. urzędu właściwego dla sprzedajacego, w którym pojazd był do chwili zgłoszenia sprzedaży zarejestrowany), który został sprzedany (nie informują o tym nikogo, chyba, że inny urząd będzie chciał się dowiedzieć - o tym dalej) i po trzecie nikt niczego nie sprawdza (bo nie ma takich przepisów, które by to nakazywały robić). Żeby uprzedzić niektórych (na posty typu :Mrozek nie masz racji - jak to urzędy nie wyminiają się informacjami???), wymiana informacji pomiędzy urzędami następuje na lini: wydział komunikacji, do którego zgłosił się nabywca pojazdu wysyła monit o potwierdzenie danych i faktu jego nabycia przez kupującego do wydziału komunikacji sprzedającego - czynność owa następuje w po fakcie zdania starego dowodu rejestracyjnego przez kupującego (dostaje wtedy tzw. czasówki - tablice czerwone). Bo na starym dowodzie widnieje nazwa wydziału komunikacji, w którym pojazd był poprzednio ujęty w ewidencji. Ten z kolei odpisuje, że wsio jest w porząsiu - i wtedy możecie dostać tablice białe. Natomiast nie dzieje się to w odwrotnej lini, tzn. wydział komunikacji sprzedającego nie "spieszy się" żeby poinformować wydział komunikacji kupującego - bo nie wiedzą, który to urząd jest właściwy, a z samej umowy ciężko na podstawie jakiegoś np. Aniołowa wywnioskować, który wydział komunikacji jest właściwy dla kupującego (chodzi o właściwość urzędu ze względu na miejsce zamieszkania kupujacego). Poza tym, przecież, "urzędnicy" są bardzo "przepracowani" i nie mają na to czasu. I nie ma przepisów które by im to nakazywały. Dalej: czyli kupiłem samochód, ale "doszłem do wniosku" (bo np. naprawa byłaby nieopłacalna, lub po prostu nie miałem kaski na jego naprawę), że nie będę nim jeżdził - to go nie rejestruję i mam całą resztę gdzieś . I mogę sobie z niego wyjąć silnik, założyć do innego samochodu - przedłożę tylko dowód rejestracyjny na którym ujęty jest ten silnik - zostanie on wykreślony i wpisany do dowodu rejestracyjnego w którym silniczek znalazł swoje miejsce. Także mogę sobie wyjąć most, zawieszenie, wypatroszyć wnętrze, wyjąć drzwi itd. A w dlaszym ciągu posiadam samochód bez silnika (czyli nadwozie, ale wg prawa to jest jeszcze cały samochód, tyle, ze bez motoru) z papierami, który mogę sprzedać - prawda? Do którego ktoś inny włoży sobie ów barkujacy silniczek. Czekam tylko długo na kupca . I pewnie się nie doczekam, a buda się spokojnie zutylizuje . A samego nadwozia przecież nie zarejestruję - no nie? Ale oficjalnie pojazd nie został wyrejstrowany, bo nie został skasowany. I w dalszym ciągu można go zarejestrować - bo termin 30 dni NIE jest terminem zawitym - tzn. takim, ze po jego upływie nie można już zarejestrować. Można i to jak najbardziej - kolejna luka prawna - bo niedotrzymanie tego terminu jest pozbawione sankcji i niczym nie grozi (sam osobiście dokonywałem rejestracji po upływie 30 dni - i co? I oczywiście nic, bo nic nie mogli mi nic zrobić, a zarejestrować musieli, czy chcieli czy nie chcieli). A poza tym np. mogłem się nie zmieścić w terminie, bo brakowało mi pieniędzy na samą rejestrację (a tego potrzeba, bagatelka - ok. 200 PLN), albo np. nie zdołałem samochodu naprawić (a np. kończył się przegląd i już go nie uzyskałem) - przyczyn jest mnóstwo i każda jest dobra. Oto cała prawna fikcja. I jak najbardziej legalna. I tak interes się kręci. A to co mi urzędnik powie, mam daleko i głęboko w d. Z dość bogatego doświadczenia wiem, że to niedouczone głąby (z całym szacunkiem dla Waszych znajomych). Dość powiedzieć - 2/3 spraw odwoławczych jest wygrywana przez petentów. A ja osobiście wygrałem już pięc spraw (o jeszcze parę innych rzeczy ), więc możecie mi wierzyć, że w tym przypadku mam rację.
Moja siła przekonywania i argumenty poparte paragrafami (wtedy urzędole nabierają wody w usta i nie wiedzą co powiedzieć) sprawiły by, że załatwiło by to wszystkie problemy. Cały problem polega na tym, że dla zakutej pały urzędnika dowodem własności jest tylko umowa lub faktura. A, jak napisałem wcześniej, na widok takiego oświadczenia zrobią pewnie WIELKIE oczy i powiedzą, ze tego nie przyjmą, bo nie wiedzą jak to zakwalifikować. A to wtedy należy im wyjaśnić, ze umowa to nic innego jak oświadczenie woli dwóch (lub więcej) stron: kupującego i sprzedajacego, któzy zdodnie oświadczają , że sprzedający zobowiazuje się kupującemu wydać rzecz za umówiną cenę, a kupujący na obowiazek ową rzecz odebrać i cenę zapłacić. I należy dalej urzędnikom wyjaśniać, że żaden przepis prawa dla ważności umowy kupna-sprzedaży samochodu, NIE wymaga formy pisemnej - czyli ważna jest też umowa ustna. Jak urzędnik powie Wam, że musi, to wy mu na to: proszę mi podać odpowiedni przepis, który o tym mówi. Ręczę, że nie poda - bo takiego nie ma. Przepis wymaga, przedłożenia "dowodu właśności" pojazdu, co nie oznacza, ze musi być tym tylko umowa. Moze być tym też OŚWIADCZENIE, w którym, strony wcześniej zawartej umowy ustnie (a taka w Twoim przypadku miała miejsce), potwierdzają (OŚWIADCZAJĄ, czyli że poświadczają wcześniej wyrażoną w formie ustnej wolę), że taka ustna umowa miała miejsce (bądź następujące po sobie kolejne umowy kupna-sprzedaży). A strony tej (tych) umów robią to dla celów dowodowych, wymagających udowodnienia niezaprzeczalnej właśności pojazdu ostatniego nabywcy, czyli przedłożenia "dowodu własności pojazdu". A "dowodem, może być wszysko" (cytat z Kodeksu Postępowania Administarcyjnego, który reguluje wszelkie sprawy postępowania przed urzędami), co stwierdzi Twoją własność, czyli także takie OŚWIADCZENIE spełni wymogi takiego dowodu. Tyle urzędniczej papki - sorki, ze tak górnolotnie napisane, ale jak się tego w tej "mądrej" formie nauczysz to powinienieś sobie poradzić . Tylko, że takie oświadczenie poza nazwą prawie nie będzie się różniło od formy umowy kupna-sprzedaży: OŚWIADCZENIE Oświadczamy, że Nazwisko Imię leg. się dow. os. serii ......., zamieszkały ............ sprzedał dnia ................ Nazwisko Imię leg. się dow. os. serii ......., zamieszkały ............ samochód (silnik) marki......... rok prod......... nr. nadwozia.......... nr. podwozia.............. nr rejestracyjny............... poj. silnika................. za cenę ... zł, a ten z kolei odsprzedał ww. samochód (silnik) dnia ...................... Nazwisko Imię leg. się dow. os. serii ......., zamieszkały ............ za cenę .... zł. itd - jeśli tych osób jest więcej [Tu podpisy wszystkich] W sumie lepiej (bo bez kłopotów) byłoby mieć te wszystkie umowy po kolei. Jeśli któraś z cen przekracza 1000 PLN to przy fakcie rejestracji należy przedłożyć odcinek wpłaty potwierdzający dokonanie opłaty od czynności cywilno-prawnej (czyli umowy) - od każdej tzn. przekraczajacej 1000 PLN ceny. Tak praktykuą wszystkie urzędy, ale i tu nie mają racji - bo prawidłowo mają prawo wymagać tylko kwitka od MOJEJ umowy kupna-sprzedaży (jeśli oczywiście przekracza wartość 1000 PLN), a nie od pozostałych wszystkich, bo do zapłaty tamtych zobowiązani są tamci i do nich należy właśność kwitka opłaty, którego nie mają mi w obowiązku pożyczyć, bo stanowi to ich wyłączny dowód, że takiej opłaty dokonali. Tak samo nie jest zgodne z prawem nakazywanie uiszczenia tej opłaty (w przypadku jej nie uiszczenia przez poprzednich właścieli) ostatniemu finalnemu nabywcy. Ale chcąc to udowodnić, trzeba się procesować (ja jeszcze nie musiałem ) - bo te tępe pały tego nie rozumieją, lub nie chcą zrozumieć - więc gra nie warta świeczki. Jeśli jednak wszystkie tzn. każda z osobna, kwot nie przekracza tej sumy to nic nie potrzeba. To by było chyba dość wyjaśnień. I jeszcze raz sorki, za obrażalskie wypowiedzi określające urzedników, ale właśnie byłem w wydziale komunikacji, i też sie dzisiaj napieniłem. O głupstwo jak zwykle - nie miałem ze sobą dowodu osobistego (zostawiłem w domu), a znają mnie tam na pamięć (takiej twarzy jak moja się już nie zapomina, tym bardziej po procesowych wałkach) - a dla tych urzędasów mianujące do rangi sprawy najwyższej wagi państwowej. I jak zwyke musieli być "urzędniczo" uprzejmi. Że aż mnie krew zalewała.
Hehe.... no krótkie to one nie były
No to się pakuję i walę jak w dym [ wiadomość edytowana przez: Mrozek dnia 2002-10-14 19:22:19 ] |
Mrozek Miłośnik FSO 2 x PN i pare innych ... blisko Wrocka ;) | 2002-10-13 12:20:19 Aha - i napisz jeszcze jak poradziełeś sobie z tym nadłamanym tłokiem.
Jak nie odpiszesz to masz u mnie przechlapane . Chyba za takie "wypracowanie", na to mógłbyś się postarać. |
Dzierzan Polonez Caro 1,6 GLE ... Warszawa | 2002-10-13 20:13:41 Gigant napiszę ci jak ja zarejestrowałem taki silnik :
- napisz sobie umowę z właścicielem który jest w dowodzie rejestracyjnym. -zrób kopię dowodu rejestracyjnego - jedź do urzędu w którym był zarejestrowany ostatnio ten wóz z którego masz silnik. - niech ci na xerokopi dowodu wstęplują autentyczność silnika. - jedziesz z tym do urzędu skarbowego i tam płacisz podatek - z tym wszystkim jedziesz do swojego wydziału komunikacji i bez problemów wpiszą ci w dowód nowy silniczek. Pozdrawiam |
Gigant22 125p człuchów | 2002-10-14 15:18:45 nadłamamny tłok........ . Wsadziłem go i już. A to dla tego że nie jestem do końca pewien czy silnik np nie bierze oleju?? I po co robic cos przy tłokach narazać sie na koszty jak się moze okazać że trzeba zronbić szlif i wtedy tłoki mozna sobie ......... . Narazie mam nadzieje że wytrzyma jak bedzie ok to wyjmne wszystkie i je poskracam........
....... a i jeszcze raz dziękuje za wyczerpujące wskazówki |
Mrozek Miłośnik FSO 2 x PN i pare innych ... blisko Wrocka ;) | 2002-10-14 19:25:08 Aha - zapomniałem o datach na oświadczeniu - jeśli zamierzasz iść w tym kierunku. Poprawki wprowadzone.
Czekamy (wszyscy ) na wieści. |
Gigant22 125p człuchów | 2002-10-14 20:01:47 Oki przyjołem do wiadomości
|