Sortuj wg daty: rosnąco malejąco |
JanuszGnitecki OMEGA B FL COMBI Warszawa | 2002-12-01 20:10:34 Witam po "zlocie".
Pozytywne jest to, że nie dostałem zapalenia płuc, bo pogoda była zbójecka, ale to chyba niebo łkało nad zlotem, atmosfera była nietęga. Przyjechało trochę jeździdełek, cztery Omegi i Res jako osobna konkurencja. Zresztą Res ma jakąś dziwną zdolność do przekształcania wszystkiego czym przyjeżdża w Omesię . Ponieważ mistrzowie czterech kółek nie chcą osłabiać młodzieży Omesie i Res udali się po krótkiej chwili w kierunku Starówki wzbudzając respekt przechodniów basowym mruczeniem silników i szumem opon, a miejscowe dziewczęta przyprawiając o drżenie serc i rozpaczliwe próby zajeęcia miejsca obok władców Bestii. Daliśmy jednak tym zapędom stanowczy odpór i poświęciliśmy nieco czasu na rzucenie okiem jak też wygląda gród Kraka. Wcześniej jednak uczynione zostało spustoszenie w lokalu gasteronomicznym, gdyż niektórzy poczuli wilczy głód. Na zakończenie kawusia i kremóweczka w Jamie Michalikowej, czułe pożegnania (Bestie też płakały, że się rozstają) i pojechaliśmy na miejsce nocnego spoczynku. Ja niestety nie mogłem wspierać reszty w nocnych ekscesach, ale sercem byłem z nimi. Rano wyjazd do Wawy, po zatankowaniu E98 Omesia mrugnęła do mnie i dzielnie wiozła na miejsce wymykając się radarom. Stoi teraz, wspomina i myśli o następnej eskapadzie. Pozdr Janusz |
DrA eS ... | 2002-12-02 10:31:35 Piatek : Po przygodzie z " czyms czerwonym " i chwilowym przeksztalceniu maski mojej Bestii w mapnik, dotarlismy z Cleberem na miejsce z gory upatrzone. Kilka chwil pozniej dojechal do nas Res ( przegial z klepaniem i ze "spuchnietej" Omesia zrobila sie przykrotka i przywaska ). Imprezka trwala do 5 rano. Poleglismy z godnoscia.
Sobota : Juz na miejscu zlotu. Przywital nas deszcz i jakis tybylec zlomujacy swojego kaszlaka. Kluczac miedzy dziurami w nawierzchni ( czytaj : omijajac wieksze wpadalismy w mniejsze ) przejechalismy lotnisko i ustawilismy sie w rzadku klubowych samochodow. Pobyt byl krotki acz tresciwy. Po szybkim kursie tuningu Calibry na 400 koni... odpadlismy. Piec Omesi ( w tym jedna kompaktowa ) smignelo do centrum Krakowa, podziwiac to co tego warte. Wieczorem z zalem pozegnalismy Janusza ( nastepnym razem juz Cie nie puscimy w srodku imprezy !! ). Wieczor zakonczyl sie typowo... ciezko bylo rano wstac. Niedziela : Spakowani, pozegnalismy siebie i swoje Bestie obierajac azymut na Hacjendy !! Spacerowym tempem mignelismy na autostradzie ( skandal placic 10zl za 15minut jazdy ). Pogoda dopisala choc na czas poworotu. To na tyle relacji z ... III i pol LOB. Dramar |
Mlody_Omega HONOROWY WETERAN Lanser Pabianice | 2002-12-03 12:38:18 Już sam wyjazd na zlot był kozacki... do domu wróciłem w sobote o 7:20 rano... (gdzie byłem wcześniej i co robiłem to już moja prywatna sprawa) Po zmianie białej koszuli na sweter zabrałem się za śniadanko (jeden gryz i telefon... Potryk był już pod Pabianicami) Po kawce wyruszyliśmy po moją lepsiejszą połówkę i na trase... (była 8:30) Ok. 9:15 nastąpiło poznanie Sz.P. Macieja Różalskiego i ciąg dalszy trasy nastąpił... Panowie jadący przede mną Calibrą 4x4 nie mogli zrozumieć, że Bestia z napędem na tył przy prędkości 170km/h na mokrej nawierzchni ma problemy z poślizgami kół... ale po szybkiej modlitwie i pocieszeniu, które usłyszałem od mojej pasażerki, stwierdziłem, że trochę odpuścimi... Do piachu nam się nie śpieszy...
O godzinie 12:30 dotarliśmy na ową płytę lotniska (bodajrze dla helikopterów, gdyż nic innego by tam nie wylądowało...) Po rozmowach trwających 10min miałem wracać do domku... Gdyż rozczarowanie było tak wielkie, że szkoda gadać... (ci którzy byli kiedykolwiek na LOB wiedzą i co chodzi...) W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować : Marcinowi D. --> Dramarowi Robertowi B. --> Resowi Ryszardowi (?) -->Cleberowi oraz kuzynce Roberta za przenocowanie i nakarmienie dwóch osób (mnie i Marty) Weekend ten wspominamy wspaniale... szczególnie ww. ludzi... Po 10min zlotu OKP udaliśmy się na starówkę (po drodze nie obyło się oczywiście bez wkręcenie Bestii na obroty... PS. Janusz odcinasz ładnie ci chodzi ) Po 5 godzinach zwiedzania udaliśmy się po Bestie i pojechaliśmy do naszej noclegowni, gdzie po gruntownym odswieżeniu się i wypiciu kubasa herbatki doszedłem do siebie Po kolacji nastały (jak zwykle) wieczorne rozmowy braci LOB (Jesus... K... ja P...) ok. 24 udałem się na spoczynek do nagrzanego wcześniej łóżeczka Około godziny 10 w niedzielę usłyszałem słowa Roberta: "Wstawać tygrysy!!" (czyżby była to jakaś aluzja?? :roll Po obfitym śniadanku zaczeliśmy się zbierać do domków... Trasę z Krakowa do Mysłowic (60km) pokonałem razem z Dramarem i Cleberem... nie wiedzieć czemu jak tylko mój prędkościomierz pokazywał 200km/h i już miałem wyprzedzać Dramara on nagle oddalał się ode mnie na znaczną odległość Musze dodać, że pogoda była wspaniała!! sucho i dość ciepło... Śląsk opuściłem z słońcu , które opuściło mnie dopiero za Częstochową... PS. Podczas tego pędzenia na zlot za Junixem (czarna Cali 4x4) rozwaliłem wydech (urwałem wspornik ) naszczęście wczoraj wszystko zostało naprawione Pozdrawiam Piotr N --> Młody_Omega |
DrA eS ... | 2002-12-04 00:17:05 Bo 255 to najwieksza osiagnieta ... ten cholerny odcinacz ...
Pozdrowionka PS. Nie jechalismy za szybko bo Cleber bal sie " CZERWONYCH " . Ale 220 w porywach bylo... |
robert_kraków vectra b KRAKÓW | 2002-12-04 17:04:52 witam.
na wstępie jeszcze raz przepraszam wszystkich których zawiodłem nie stawiając się na zlocie /w szczególności Piotrka - obiecuję odbrobię/ trochę miałem zamieszania w prywatnym ogródku i jeszcze się do końca nie pozbierałem, dlatego na forum bywam sporadycznie. mam też zaległe zdjęcia do przesłania ze zlotu LOB jednak brak czasu uniemożliwia ich obrobienie i przesłanie. pozdrawiam wszystkich. myslami jestem już na kolejnym zlocie LOB |