Od czego zaczęliście - Strona 2

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Mój pierwszy rower to ....hmmm no własnie byłem tak mały ze nie pamiętam, ale napewno trójkołowiec to był! No a później to miałem troszke rowerków z których najlepiej wspominam to rower w stylu chopera ta kierownica i to siodło...
Teraz pomykam Giant Boulder 510 z całkowice odchudzonym sprzętem mieszanka LX/stx/alivio
  
 
ja zaczynalem od takiego ruskiego rowerka z kolami bodjrze 12 cali i baaardzo grubymi oponami..i na nim tez zaliczylem pierwszy crash wylatujac przez kierownice przy pomocy murka ktory stanal mi na drodze) mialem jakies 5 latek

potem byl rower slalom..16 calowe koleczka cos jak pelikan ale nie skladak..na nim tez wylecialem przez kierownice wjezdzajac na podjazd przy wejsciu do klatki od tego czasu rama miala ksztalt S

nastepnie byl rower komunijny..kupiony na chmielnej w warsztacie rowerowym..zielony metalik..20calowe koleczka taka mini kolarka peugeot..eh szalenstwo.. na nim nie wylecialem przez kiere bo mi go dosc szybko ukradli no ale jak sie zostawia rower przed bazarem rozyckiego hehe

potem byl sprint II tzw polkolarka..na niej znow wylecialem przez kiere..zjezdzajac z gorki wcisnalem przedni hamulec a ze srubka trzymajaca szczeke w widelcu byla slabo dokrecona to hamulec zacisnienty na obreczy dokonal z nia pelny obrot kola i zatrzymal sie na drugiej stronie widelca

no i wreszcie rower ktory mam do dzis..francuski robiony w chinach rama hi-ten ale niezwykle dobrze wywazona..pierwotnie na altusie c10..eh to byly czasy...teraz jest stx i piasta deore xt z tylu do tego slicki i przekladnia 48zebow z przodu..jezdzi juz ponad 10 lat i nie widze sensu zakupu nowego

aaa na nim tez wylecialem przez kiere na kepie potockiej nad kanalem jest taki mini tor przeszkod..wyskoczylem i wyladowalem na glowie..potem w szpitalu bielanskim doszywali mi naderwane ucho przez zausznik od okularow..od tego czasu mam kask

ale sie rozpisalem pozdrawiam wszystkich



[ wiadomość edytowana przez: qbaj dnia 2005-04-21 19:13:08 ]

[ wiadomość edytowana przez: qbaj dnia 2005-04-21 19:14:34 ]
  
 
Ja zacząłem od trojkołowca z wywrotką z tyłu, gustowny rowerek był. A następnie mój ukochany Cross, do dzisiaj mam do niego sentyment.
  
 
Ja też oczywiście zaczynałem od trójkołowca, taki ruski rowerek dla dzieci. Miałem wtedy ze trzy albo cztery lata. Następtnie przesiadłem się też na ruski rower, ale już dwukołowy, zaliczyłem na nim z resztą pierwsze poważne upadki. Potem był BMX, ale to raczej taki pseudo BMX, używałem go tylko do jazdy po osiedlu, a nie do akrobacji, bo miałem wtedy z 6 lat. Dwa albo trzy lata później był już górski, trzybiegowy, który dostałem od sąsiada. Potem był górski Romet, ale mi go ukradli i po tym przez dwa lata byłem bez roweru. Po dwóch latach kupiłem rower też górski, ale pech chciał, że było to nienaprawialne badziewie typu marketowego i miałem z nim wieczne problemy z nieprzełanczającymi się biegami. Po 1,5 roku go sprzedałem. Przez następtne pół roku znowu byłem bez roweru (oszczędzałem kasę na obecny rower). W końcu w kwietniu ubiegłego roku kupiłem sobie trekkingowy rower Unibike Luxor DX, z którego jestem bardzo zadowolony i którym jeżdżę do dziś i pewnie będę jeździł nim jeszcze co najmniej kilka lat.
  
 
Cytat:
2005-04-21 14:50:41, bart322 pisze:
Ja uczylem sie jezdzic na zoltym "reksiu" czy jakos tak.



Czy to taki mały rowerek z ramą i "ostrym kołem"...?
Bo ja takim zaczynałem i chyba nazywał się właśnie reksio.
Oczywiście - z obowiązkowym kijkiem włożonym za siedzeniem (tata trzymał pion ).
Potem składak na 20-tkach łyller, czy siakoś tak (w tamtym roku oddałem komuś z klubu espero - miał pływać jeszcze na łajbie ), a następnie jubilat (służy do tej pory). To były czasy...
Mama wracając z pracy w drzwiach krzyknęła: Tadek! (mój tata) bierz szybko pieniądze i leć do megasamu, rowery są!!!
Miał być wigry, ale zostały już tylko jubilaty i męczyłem się jeżdżąc na stojaka, bo nie sięgałem jeszcze do siodełka.
Z ciekawszych patentów tamtych czasów pamiętam jeszcze ukrainy, tudzież podobne sprzęty. W dzieciństwie jeździło się na nich "pod ramą" - do tej pory się dziwię, że się nie zabiłem....
Echhhh...!

A obecnie markietowiec, którego dostałem od Brata, bo zaczął się sypać. A właściwie to, co z niego zostało - bo niedługo "oryginalna markietowa", to zostanie tylko rama.
Wystarczy!
Pozdr. P.
  
 
jak wiekszos chyba pierwszym rowerkiem byl Reksio potem hmmhmmbyl jakis niebieski sajs ale nazwy nie pamietam noi oczywiscie "podkradalam" bratu BMX a obiecnie poczciwy OLPRAN
  
 
No ccoż.Ja miałem bardzo niewiele własnych rowerów za to były ekstremalnie wykorzystywane.!!Pierwszy był pelikan niebieski jazda non stop na krawędzi--> poszedł na żyletki zajeździłem go do granic możliwości pod koniec żywota nie miał już nawet gumek na kierownicy , bez błotników i z urwanym bagaznikiem bez lamp.PADŁO jednym słowem.Drugi rower był to góral romet który służy mi do dziś z oryginału pozostała mi tylko rama bo jest bardzo solidna! Po za tym rowerek jest klasa.mam jeszcze od tygodnia rowerek w spadku po siostrze (kupiła sobie nowy) scouta góral ale bardzo toporny i jakiegoś mam jeszcze turinga 2 --> rasowa terenowa! Nazywamy go z tata osiołek bo jest już kompletnie zajeżdżony ale służy dzielnie i to jeszcze jak hoho. Mamy jeszcze jakiegoś rusa z lat 50 ale to raczej do kompleksowego remontu.
Pozdrawiam.
  
 
Witam,

Zacząłem od trzykołowego Bobo, potem Reksio, potem śliczny błękitny Pelikan (eksportowy), potem Rometowski BMX, potem zajebisty góralek wloskiej firmy Colnago zakupiony w śp. sklepie Czesia Langa, a teraz jeżdżę SCOTTem Comp Racingiem z Bomberkiem Z3.

Rowery to moja pasja, niestety w tym roku brak czasu powoli zabija moją życiową pasję
  
 
Ja nauczylem sie jezdzic dosc pozno (tak jakos wyszlo), juz chodzilem do podstawowki.
zaczalem na jubilacie, potem byl drugi jubilat, ale tuningowany - z przerzutka.

Potem przyszly juz czasy wypasu. Pasat Lux - oj, zadawalo sie szpanu w 7. klasie

a potem - juz gorale:
piwerwszy byl scott, ktory skonczyl marnie, skasowany przez kolege, ktory wladowal sie nim pod auto.

po tym - wybralem z niego czesc osprzetu i...
kolejnego gorala zlozylem sam. Nabylem rame i pomalu wyposazalem w reszte. Moj obecny bicykl jest kolejnym juz stadium ewolucji... jakies EVO22 czy moze 23. Nie jest jakims wypasem, ale mnie wystarcza.
i przyznam sie bez bicia - w TYM roku jeszcze nie jezdzilem. czeka mnie maly remont.
  
 
a co bede wam gadał
jutro zrobie skana to wszytko wyjdzie
mialem zaje##### rowerek o ktory darłem sie na cala okolice jak mi siostra zabieraŁa
  
 
Ja zaczynałem od trójkołowego rowerka którym sterowało się siedząc na...kanapie (oczywiscie dostosowanej do warunków "rowera")
Potem przyszedł czas na cztero, a potem dwu kołowy rowerek produkcji radzieckiej na straaasznie grubych gumach, aż w '96 moja rodzina uległa modom i zanabyliśmy różowo-fioletowego BMX-a marki romet z takim tygrysem na ramie który służy do dziś, tyle, że mojemu młodszemu bratu. Pamiętam jak z kuzynem (on tez miał bmx-a tyle że zubożoną ale większą wersję) zdejmowaliśmy takie osłonki na rzepy albo jak naklejaliśmy plastelinę na kierownik żeby mieć komputer sterujący ach, co za czasy. Pamiętam,że moja nauka jazdy na dwóch kołach trwała 10 minut, taki wygodny był ten rower.
A jakie "zrywy" tzn ślady gumy na betonie/kostce zostawiałem, babcia potem sie na mnie darła,że jej chodnik brudzę

pooozdrowionka
  
 
Cytat:
2005-05-06 01:36:51, -JACO- pisze:
(...) niestety w tym roku brak czasu powoli zabija moją życiową pasję



Witaj w klubie...
Niedługo to chyba zapomnę, gdzie się biegi i sprzęgło w moich jednośladach...
P.
  
 
ja zacząłem od trójkołowca - na nim dorobiłem się pierwszej blizny (hamowałem na kaloryferze żeberkowym, takim żeliwnym, no i środkiem czoła przywaliłem w kant żeberka).

następnie był reksio z doczepianymi kółkami bocznymi. kółka zostały zdjęte po 2 dniach - szybkie pokonywanie zakrętów skończyło sie leżakowaniem w pokrzywach i od tamtej pory jeżdże na maxymalnie dwóch kołach

kolejnym sprzętem był pelikan - na nim nauczyłem się podrzucać cały rower lub z osobna koła przednie lub tylne

potem czasy szaleństw na flamingu - ojciec skracał mi błotniki bo krawężniki były za wysokie

przedostatnim sprzętem był MTB na takiej dość grubej ramie. linki hamulców urywały się jedna za drugą, moja największe osiągnięcie na nim to 3 miejsce w cyklotrialu (grupa wiekowa 11-16 lat) na zawodach orgazniowanych u mnie czyli w Świdniku (jeśli ktoś się interesuje tym sportem to wie, że stąd pochodzą bracia Serwinowie i kilku innych utalentowanych cyklotrialowców)

ostatnim, który mam do dnia dzisiejszego, jest Giant Rincon zakupiony w zeszłym roku za pieniądze z odszkodowania po wypadku samochodowym - moje cacuszko, o które dbam jak o żaden inny sprzęt a jednocześnie mocno daje mu popalić jak wybieram się do skateparku czy też na hopki, a największe testy wytrzymałościowe (rower i ja) przechodzimy w lasach

pzdr


[ wiadomość edytowana przez: scoodie dnia 2005-06-29 17:32:49 ]
  
 
1. reksio 1987- 1988
2. slalom 1989 - 1991
3. jubilat 1992 - 1994
4. hmm... chyba siostra zamierza coś kupić w te wakacje to wtedy dopiszę
  
 
Cytat:
2005-04-21 13:12:28, GDA pisze:
Od czego zaczęliście


najpierw zielony trój kołowiec potem pinokio z przednim hamulcem ,potem bmx,potem arkus,potem romet kadet potem wsk,potem sie pooooooooosypało ich wiele jednosladów oczywiscie;]
  
 
Mam nawet gdzieś fote, jak wozę na działce ziemię, takim zielonym trójkołowcem z wywrotką z tyłu. Nie pamiętam go za bardzo, ale pamiętam, że miałem frajdę worać to, co mi ojciec załadował łopatą.
Dexter.



[ wiadomość edytowana przez: adasco dnia 2005-08-14 23:21:13 ]
  
 
dex czekamy czekamy na to wspaniałe foto
  
 
pierwszy był to jakiś trójkołowiec
drugi jak miałem 4 lata, z doczepionymi kółkami po bokach
potem była komunia - kasa, a za nia kupiłem jubilata, piekny składak
ostatni który mam do dzisiaj, rower górski, firma jakas byle jaka, ale jeździ i to juz 10 lat
  
 
To chyba był "Reksio" takie małe cudeńko co kułka do niego boczne przyczepiali
  
 
na ile udało mi się pamięcia zerknąć w stecz to chyba
na początku mialem taki maly metalowy trojkolowy rowerek z napedem na przednie kolo, gdy on sie rozleciał z niewiadomych mi przyczyn, dostałem drugi podobny ale o solidniejszej konstrukcji jak uwazali chyba moi rodzice
ale ten rowniez się rozkraczył
wiec ja juz od najmłodszych lat złota rączka, czymstam je związałem, skręciłem i cos tam jeszcze, to do tej pory lezy gdzieś pod winogronem sprawny
pozniej to chyba byl zielony pelikan-losów jego niepamietam
następny wigry3 czerwony -tez cos sie w nim kilka razy rozlatywalo, po jakims czesie z braku części i ASO w okolicy zaczolem projektowac wlasny niezniszczalny dwukołowiec, zrobiony był z roweru Ukraina, pomalowany na czarny metalik "olejna ) z białymi szczegółami, z przodu widelec długości około 2m i przednie koło w/w wigruska i ... wiele wiele udoskonaleń
po drobnym wypadku w/w bikiem, kupiłem sobie rower trackingowy Author 28' zrobiłem nim tysiące kilometrów do poki miałem na to czas, (teraz praca, studia, ladzianka ),
jakies 3 lata temu po tym jak dojechalem ze znajomkami stopem do Holandii .... wróciłóem kupioną tam świętną kolarzówką, którą tam dojezdzalem do pracy,
... itd