Polski FIAT 125p 1500 - rocznik 1980

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Auto zostało zarejestrowane po raz pierwszy 28 lutego 1980 roku. Po sygnaturach na szybach domniemywam, że z taśmy zjechło w styczniu, jednak jest to już "środkowy '80", bez okrągłych lampek ostrzegawczych w drzwiach. Oryginalnie fiat był koloru zielonego L-76, miał brązową skajową tapicerkę, obrotomierz i radioodbiornik Safari 5.
Pierwszym właścicielem auta był pewien starszy pan, który używał go bardzo niewiele. Drugim właścicelem był jego syn, jeździł fiatem dużo i raczej agresywnie. Gdzieś w drugiej połowie lat 80-tych mial miejsce remont blacharski, podczas którego autko zostało ogołocone z listew drzwiowych, progowych i licencji oraz przemalowane z paskudnego zielonego na pomarańczowy L-84. Zaspawany i zaszpachlowany został charakterystyczny dla 125p z lat 1978-82 dołek w klapie bagażnika.
Około Wielkanocy w 1993 roku doszczętnie spłonęła bękitna Nysa 521 Mikrobus moich rodziców. Początkowo nie planowali oni zakupu jakiegokolwiek auta, ale późną wiosną znajomy ojca, mechanik samochodowy z zawodu, poinformował nas, że jego znajomy ma pomarańczowego fiata na sprzedaż, ponieważ wygrał "zieloną kartę" i wyprowadza się do USA.
Ponieważ ojciec był na wyjeździe służbowym na drugim końcu Polski, auto kupiła moja matka, a ojciec po raz pierwszy zobaczyl go około 2 tygodnie później, po powrocie z delegacji.
Ojciec długo nie mógł się przyzwyczaić do jazdy samochodem tak nowoczesnym, jakim w porównaniu z nysą był fiacik oraz ogarnąć gąszczu przełączników, gałek i suwaków we wnętrzu.
2 fotki mniej-więcej z tamtego okresu:




Krótko po tym, jak kupiliśmy fiata prawo jazdy kategorii B zdobyła moja siostra, i muszę powiedzieć, że radziła sobie wtedy z tym samochodem całkiem nieźle jak na kobietę .
Wiosną 1995 roku zleicliśmy człowiekowi, który nam polecił to auto, zrobienie zaprawek oraz lakierowanie auta.
Żeby było taniej pod lakier nie położono podkładu, a żeby bylo łatwiej i szybciej lakierowanie odbyło się bez wyjęcia szyb, demontażu wnęrza, elementy, które nie mialy być pomalowane zostały oklejone gazetą. Mimo tych mało znaczących niedopatrzeń auto po remncie prezentowało się świetnie, a pomyłkowo wybrany odcień L-61 wyglądał dużo lepiej od ciemniejszego i mniej jaskrawego L-84.
Nie mam żadnych zdjęć z tamtych czasów, bo nikt nie uważał wtedy, aby DF był czymś wartym fotografowania.
Tak bez większych perturbacji (pomijając pęknięcie opony zakończone lądowaniem w rowie) fiacik dojechał do listopada 1999 roku.

[c. d. n.]


-----------------
Szczyt oszukiwania samego siebie?
"Mój opel nie rdzewieje."

[ wiadomość edytowana przez: jacekes dnia 2006-06-20 01:18:05 ]
  
 
"Oryginalnie fiat był koloru zielonego L-76 ... przemalowane z paskudnego zielonego..."
  
 
Jacek, zapodaj troche aktualnych fotek, są warte oglądniecia
  
 
Aktualne fotki będą jak dopiszę dalszy ciąg .

-----------------
Szczyt oszukiwania samego siebie?
"Mój opel nie rdzewieje."
  
 
fiat fajny i z opisu wynika ze po przejsciach
  
 
Strugar, to był dopiero początek przejść...

W poprzednim odcinku zapomniałem dodać, że około roku 1994, przy przebiegu około 90kkm wymienione zostały pierścienie i panewki (bez szlifu).
Ale wróćmy do listopada 1999. Na ośnieżonej drodze auto wypadło z zakrętu i uderzyło centralnie w drzewo. W tym miejscu miał nastąpić kres historii tego egzemplarza. Załatwialiśmy już pierwsze formalności związane z zakupem na raty nowego poloneza plusa, ale ktoś dostatecznie wcześnie stuknął się w głowę i zrezygnował z tego pomysłu. Zakupione zostały elementy blacharskie (błotniki przednie, wzmocnienie czołowe, pas przedni rzemieślnicze, maska używana, granatowa) i auto zostało na szybko i byle taniej odbudowane i polakierowane w podupadającym warsztacie mechaniczno-blacharsko-lakierniczym. Mam wszelkie podstawy sądzić, że człowiek, który naprawiał auto nie dotknął go po trzeźwemu - efekt jest taki, że wzmocnienie czołowe jest krzywo wspawane, a co za tym idzie maski nie da się ustawić prosto, a żeby na dziurach nie wyskakiwała z zamka trzeba było się postarać. Błotniki są oczywiście kiepsko spasowane z drzwiami. To, że pod lakierem na nowych elementach jest podkład nie przeszkadza mu odpadać. Maska nie została pomalowana podkładem, więc miejscami spod pomarańczy wyłazi granat. Ale co to za różnica, przecież to tylko duży fiat.
Po remoncie fiacik bez żadnych znaczących wydarzeń dokulał się do połowy 2002 roku, kiedy to ja się nim zająłem zrobiwszy prawo jazdy.

Zaczął się czas różnorakich rzeźb, modyfikacji, nie wszystkie były przemyślane, większość była nieestetyczna... Kombinacje z radiem i jego montażem w desce rozdzielczej, różne koncepcje na stylizacje wnętrza, znak od cinquecento na atrapie, okrągłe zegary z przypadkowymi białymi tarczami, masakryczny zestaw dodatkowych niepotrzebnych wskaźników, ogólnie mówiąc mizeria...

Ale były też pozytywne zmiany.
Fiat dostał komplet chromowanych dekielków od niemickiej przyczepy campingowej na koła, na atrapie pojawiły się ramki ze srebrnego taśmeksu, pomysł bezczelnie zerżnięty z Kaowego kąąąbi.


W międzyczasie dostałem do rozbiórki siwego fiata z 1986, dzięki któremu zabezpieczyłem sobie odrobinę zapasowych elementów wnętrza, idealny tylny zderzak z piękną (zero wżerów!) lampką oświetlenia tablicy oraz nauczyłem się, że nawet z ładnie wyglądającego auta może wypaść ćwiartka podłogi. Przy okazji łatania i konserwacji podłogi w pomarańczowym przełożyłem z siwego tylną kanapę, wykładzinę wnętrza i kilka elementów plastikowych, które były w lepszym stanie. Zamocowałem też na odpowiednio dorobionych blaszkach skrzynkę bezpieczników, której mocowania od czasu interwencji jakiegoś elektryka wyrwane były z nadwozia. W sylwestra w 2003 zamontowałem przednie siedzenia pochodzące z bliżej nieznanego mi modelu auta, mimo że kompletnie nie pasują stylistycznie do fiata, jestem z nich zadowolony, są wygodne, dobrze trzymają w zakrętach, siedzi się fajnie wysoko.


Wydarzenia w ostatnich kilku akapitach są opisane niekoniecznie chronologicznie, ale myślę, że nie ma to aż tak dużego znaczenia, poza tym poniekąd oddaje chaos, jaki panował wtedy w mojej głowie.
We wrześniu 2004 roku fiat zawiózł mnie z gratami do akademika w Poznaniu, po czym wrócił do garażu na Pomorze. Chaos się skończył, bo miałem dużo więcej czasu na przemyślenie modyfikacji przed jej dokonaniem. Częste wizyty na złomie w sąsiedniej miejscowości oraz pomoc jaką uzyskałem od ludzi dobrej woli zaowocowały zebraniem detali, które pozwoliły na powolne wdrożenie kolejnej, tym razem chyba trochę bardziej przemyślanej koncepcji na to auto. Deska rozdzielcza została przywrócona do oryginału - no, prawie...


Fiacik dostał komplet oryginalnych listew drzwiowych ze stali nierdzewnej, dekielki typowe dla MR75, czarną tapicerkę drzwi z 1980 roku, parę ładnych lusterek, a jeszcze wiele wczesnoeMeRowych detali czeka na montaż. Wszelkie modyfikacje postaram się relacjonować w miarę możliwości na bieżąco w tym wątku.
W sierpniu 2005 pojechałem fiatem na mój pierwszy zlot – do Torunia na nasz IX Ogólnopolski:


Ostatnio bylem na spocie w Borsku:

W ubiegły piątek, 16 czerwca fiat zawitał po raz pierwszy na regionalny spot w Poznaniu, niestety nie mam żadnego zdjęcia aby to udokumentować.
Obecnie samochód jest cały w czerwone łatki, bo trzeba było zabezpieczyć miejsca, w których zaczęła o sobie dawać znać korozja.



-----------------
Szczyt oszukiwania samego siebie?
"Mój opel nie rdzewieje."
  
 
Dodam jeszcze, że trochę o rzeźbach w pomarańczu napisałem w tym temacie.

-----------------
Szczyt oszukiwania samego siebie?
"Mój opel nie rdzewieje."
  
 
Zdjęcia z dzisiaj:


-----------------
Szczyt oszukiwania samego siebie?
"Mój opel nie rdzewieje."
  
 
albo ja mam jakies zwidy albo moje L-84jest jasniejsze!


[ wiadomość edytowana przez: GDA dnia 2006-06-28 12:45:51 ]
[ powód edycji: OT ]
  
 
A Twój L-84 jest jaśniejszy, bo mój to spłowiałe L-61.


-----------------
Szczyt oszukiwania samego siebie?
"Mój opel nie rdzewieje."

[ wiadomość edytowana przez: GDA dnia 2006-06-28 12:45:51 ]
[ powód edycji: OT ]
  
 
You are so beautiful...
  
 
Lampki w drzwiach sa super. Kiedys trafilem komplet drzwi z tymi nie w tapicerce, a w tylnej blasze, ale niestety byly zamalowane kompletnie i uszkodzone Ogolnie przesliczny fiacik
  
 
piekny
  
 
Ot, takie dwie fotki:




-----------------
Szczyt oszukiwania samego siebie?
"Mój opel nie rdzewieje."
  
 
Nie próżnujesz.
  
 
Miał być ortodoks, a robi rajdówkę
  
 
Rajdówkę, hłe hłe hłe...

Dwa trochę konketniejsze zdjęcia, mniej więcej tak teraz wygląda pomarańcza (jeśli tatuś pod moją nieobecność czegoś nie zmodyfikował )




Listewkę, której brakuje na drugim zdjęciu zgubiłem w lipcu, a dzisiaj kupiłem "nową" na Strażackiej.

W najbliższych dniach połatam dziury w dachu (przy rynienkach), brunox już czeka, oj będzie się działo. Dół tylnej części nadwozia wkrótce będzie przemalowany na pomarańczowo.

-----------------
Szczyt oszukiwania samego siebie?
"Mój opel nie rdzewieje."
  
 
nooooooooooooooo widze ze sie dzieje i to calkiem calkiem!
wyglada jakos tak dziwnie znajomo ciekawe dlaczego?
a tak opoza tym to pomaranczowy to najladniejsze kolor w palecie FSO
aha i wedlug mnie halogeny lepiej sie prezentuja w poprzednim miejscu tzn na a nie pod!


[ wiadomość edytowana przez: STRUGAR dnia 2006-08-28 18:25:56 ]
  
 
zawsze w skrytości podziwiałem i zazdrościłem twojego Fiata. Może kiedyś mój bedzie choć w połowie, taki śliczny.
  
 
Witam!!

Fajna fiacina, mój dziadek miał bahama z 73 roku i dopłacał za atrapke chrom

Wole jak te halogeny są na dole zderzaka