[Części] - różni producenci - pytania.

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
właśnie czy warto zainwestowac i kupic drozsze fabryczne części zamienne,czy tez nieorginalne ???
proponuje podzielic sie z kolegami naszymi opiniami
moze ja zaczne wiec
tłumik - mój nieorginalny wytrzymał 1 rok - nastepny - musze wymienic - kupie juz aluminiowy
końcówki drążków kierowniczych - nieorginalne wymienione jakieś 3 m-ce temu (przejechane ok 8 tys.) zgroza -lewe koło ok.1 cm.luzu strach jezdzić -do wymiany .Do tego oczywiscie dochodzi ustawienie zbierznosci
Więc jak widzicie nie warto inwestować w nieorginalne części choc moze orginały tez sa nic nie warte ?


[ wiadomość edytowana przez: Koot dnia 2008-12-02 10:27:54 ]
[ powód edycji: modyfikowałem tytuł. ]
  
 
Raz w życiu kupiłem nieorginalną część był to korek od chłodnicy kosztowało mnie to 500 zł ponieważ korek był nieszczelny ( poszła uszczelka pod głowicą z powodu braku wody w chłodnicy )

NIGDY WIĘCEJ NIEORGINALNYCH CZĘŚCI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Pozdrawiam Robaczek
  
 
Zależy co sie kupuje. Ja zawsze pytam o org i rzemiosło, gość ze sklepu mówi co biorą warzsztatowcy i kompromis da sie wypracować...
  
 
Masz racje Olo, warto spytac co biora warsztatowcy zeby samemu nie wywazac otwartych drzwi A z rzemioslem to jest baardzo roznie, czasem trafi sie na czesc dosc dobra jakosciowo, a czasem - np. poduszka od silnika rozerwala sie gdy silnik byl jeszcze na podnosniku... Generalnie zalezy od tego co kto ma w danej chwli w kieszeni, jak wielkie sa roznice cenowe no i jak bardzo wazna jest to czesc. Nie polecam raczej wymiany skomplikowanych czesci na rzemioslo, bo potem efekty sa rozne.
  
 
moim zdaniem częsci najważniejszych ,odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ,elementów samochodu powinny być oryginalne ,dotyczy to również wszelkiego rodzaju uszczelek itp takie sprawy jak zatrzaski do tapicerki mogą być rzemieślnicze .
  
 
"Biedny traci dwa razy" - wydawałoby się że kupując tańszą rzecz oszczędzamy a to guzik prawda , bo okazuje się że za chwilę musimy kupić znowu bo ta nie wytrzymała, dlatego lepiej jest kupić drożej ale raz

zresztą ma to także przełożenie na wiele innych artykułów np. buty
  
 
Zdecydowanie tylko ORGINAL!!!Już się przejechałem na zamiennikach.
  
 
Napewno brążki kierownicze tylko i wyłącznie orginalne.
Co do układu qydechowego to jak kto chce ale słyszałem że mogą wystąpić problemy z dopasowaniem elementów.Więc skórka za wyprawkę.

Ja pozostanę przy orginalnych elementach.
Chyba że od zachodnich wozów będą pasowały jakieś podzespoły
  
 
Przy jakosci " rzemiosla ", biednego nie stac na tanie czesci. Kup oryginal bedziesz dluzej jezdzil. W tym czasie zuzylbys wiecej tanich czesci i na koniec wyjdzie drozej. Zaoszczedzone zlocisze mozna przeznaczyc np. na skladke klubowa - same korzysci

  
 
No dobra.
Ale jak wymusić na mechaniorze, żeby montował oryginalne części.
Przecież, jak nie wiem jak, to nie sprawdzę (np. końcówki drążków), a sam ich nie wymienię.
Wiem, wiem ... powiecie: rób u sprawdzonego mechaniora. Ale ... ufać to ponoć znaczy kontrolować.
To nie jest aż takie proste.
Nie zawsze jesteśmy na 100% pewni, co nam pakują. Przecież nie po to się płaci kupę kasy mechanikowi, żeby jeszcze nad nim stać.
Ale chyba zacznę zwracać na to większą uwagę.
Dzięki i pozdrawiam.
  
 
najlepiej chyba kupic samemu orginał i patrzeć sie na ręce,ja nie mam takiego problemu bo mam wójka z warsztatem .
Nie zedrze za duzo a zrobi jak sobie
  
 
Maarcin, dokładnie, KONTROLA NAJWYŻSZĄ FORMĄ ZAUFANIA

Ja kupiłem cylinderek hamulcowy do lucasa na tył za 27 zł i na razie trzyma (już 4 miesiące )
  
 
Jak widzę nie macie ciekawych doświadczeń z tkzw. rzemiosłem.
Ja wymieniam końcówki drążków na rzemiosło i tak samo przeguby. Nie narzekam zrobiłem do kolejnej wymiany jakieś 25 tyś. km i bylo OK!. Mam tylko zastrzeżenie co do jednego.

STAN POLSKICH DRÓG JEST OKROPNY.

i to jest problemem padających drążków i innych elementów zawieszenia.

Dobra rada jeśli ktoś z was wymienia przegub na jakiejś stronie to niech wymienia komplet wówczas przedłuży okres trwałości. Wymiana tylko jedego na stronie daje negatywny skótek, szybko powoduje zuzycie nie starego nie wymienionego bo on już ma jakieś tam deliktne luzy a właśnie nowego który jest sztywny i najwięcej będzie pracował.

Sprawa jest jasna. jeśli wymieniać jakiś element najbardziej zużyty należe sprawdzić czy inny element nie powodował jego zuzycia. Np. Na trwałość przegubów wpływa stan sinerbloków.

JAK ROBIĆ TO DOBRZE

A i np. co jakiś czas warto wcisnąć pod gumki drążków i przegubów troszkę smaru wymieszanego z olejem. lubi się w trych miejscach zbierać wilgoć a potem miejsca te korodują i sami wiecie!!!

Pozdrawiam

  
 
koncowki drazkow i przeguby warto kupic oryginalne pomimo ze 3X drozsze. Ja na oryginalnych przejechalem ok 80000 i dopiero pojawil sie luz i to nieduzy przy czym nie powiekszal sie zbytnio i kierownica caly czas chodzila lekko.
kiedys kupowalem rzemioslo i wytrzymywalo gora kilkanascie tysiecy ale poza tym po kilku tys. skrzypialo a kierownica chodzila wyraznie ciezej przez caly okres eksploatacji.
Natomiast jezdze na rzemieslniczym tlumiku i wogole wydechu i sobie chwale - tz mam srodkowy i ostatni tlumik rzemioslo - poczatek mam oryginal. Taki uklad wydechowy wytrzyma niewiele ponad rok ale oryginalny nie wytrzymuje wiecej niz troche ponad dwa lata. wydech rzemieslniczy jest tanszy do 5 X wiec sie oplaca. Ale gdybym mial troche wiecej kasy to kupilbym jakis tlumi aluminiowy ale rzemieslniczy - trzeba to sprawdzic. Klockow i wogole calego osprzetu zwiazanego z bezpieczenstwem jazdy nie kupujcie rzemieslniczego bo to niebezpieczne. Np tlumik co najwyzej sie urwie i auto bedzie glosno chodzilo a galka??? Rzemieslnicze maja to do siebie ze momentalnie robi sie kolosalny luz i galka wypada - oryginalu w dwoch czesciach jeszcze nie widzialem.
  
 
wiec kupiłem orginalne końcówki ale po prostu ręce rozłozyłem ze zdziwienia.
ale moze po kolei ..
końcówki orginały i co pojechałem na zbierzność są za dułgie!!!!
z tego co mi wiadomo są dwa rodzaje końcówek do wąskiego i szerokiego poloneza ,ja mam szerokiego i jakim cudem szerokie sa za szerokie?
po dułgim zastanowieniu i ogladaniu końcówek okazało sie ze łącznik jest za dułgi i jeśli gwint jest taki sam to wystarczy przełozyć ze starych ale czy tak będzie?
i widzicie nawet zapłacenie kupy kasy za orginały nic nie daje bo i tak nie pasuja
  
 
Po czym poznać, czy błotnik przedni do 125p jest fabryczny, czy rzemieślniczy? (oprócz metki ) Jest jakaś stuprocentowo pewna cecha?
  
 
Z tłumikami jest różnie, ojciec kiedyś kupił orginał i 6miesięcy był do wymiany, kupił rzemiosło i sie trzymał z 2 lata. Teraz mam KO i problem z głowy
Końcówki drążków to lepiej założyć orgnały, nie tylko dla pieniędzy tylko dla własnej wygody bo komu sie chce je zmieniać albo czekać w warsztacie co 30K ?
A jak jest z karoserią to nie mam pojęcia... Będe myślał na wiosne mam w planach małą lakierke i progi bo śa koszmarne...
  
 
Cytat:
2007-12-09 19:25:57, jacekes pisze:
Po czym poznać, czy błotnik przedni do 125p jest fabryczny, czy rzemieślniczy? (oprócz metki ) Jest jakaś stuprocentowo pewna cecha?


Pstryknij foty, a szczególnie tylnej krawędzi to Ci powiem.
  
 
Odświeżam wątek bo założyłem właśnie w Podku bak, który kupiłem swojego czasu do 94, ale w końcu tam nie wylądował. Wyjątkowo badziewne rzemiosło! Nie dość, że go musiałem malować jakby miał 10 lat, a nie był nowy - to w dodatku prawą stronę ma za płaską i pasek mocujący był luźny, a lewą za grubą i z wielkim trudem udało mi się go dokręcić,
  
 
Nie polecam - zarówno części rzemieślniczych, jak i wykonywania usług w tzw. "warsztatach".

Gdy wymieniałem w zawieszeniu dolne przeguby kulowe (na swoje nieszczęście w "warsztacie", a na szczęście moje - po raz pierwszy i ostatni mój samochód odwiedzał taki przybytek), to "fachowiec" wstawił mi rzemieślnicze, choć przyniósł je w oryginalnych pudełkach od Delphi (widać, gad miał już ten chwyt opanowany).
Pomijam sam fak techniki wymiany - stare sworznie zostały może i dobrze usunięte (śninanie nitów meslem), ale wyciągnie czopa przegubu z gniazda zwrotnicy - to już była profanacja, pan "zenek" walił w zwrotnicę wielkim młotem, zamiast poczynić to za pośrednictwem ściągacza śrugowego lub (jak ja to zastosowałem, sam wymieniając potem za pół roku przeguby górne - poprzez użycie łomu jako klina, wbijając go nie za mocno nawet pomiędzy górny korpus zwrotnicy a dolną powierzchnię wachacza górnego).

"Fachowiec", dokręcając sworzenie urwał śrubę w jednym z nich i nie raczył mnie nawet o tym powiadomić, przez co jeździłem pół roku ze sworzniem na dwóch zamiast trzech śrub. Co by się stało, gdyby dwie pozostałe popuściły - nie trudno byłoby przewidzieć, na pewno wypadek znalazłby się w gazetach i kurierze lokalnym.

Był to mój pierwszy i ostatni błąd z tego rodzaju. Dalej z samochodem dawałem sobie radę już całkowicie sam.

Największy defekt, jaki mnie spotkał - to padnięcie uszczelki pod głowicą w silniku, a w zasadzie nie samej uszczelki - co rozszczelnienie się tego połączenia, i to z racji czasu i przebiegu silnika (102 kkm miał wtedy) a nie przegrzania czy przeciążenia.
Naprawiłem to sam, oczywiście już, używając dobrego zamiennika uszczelki, firmy FAI (dałem za nią 160 PLN w hurtowni na Łopuszańskiej w Wawie, przepłaciłem nieco, ale nic).
Naprawiłem to całkowicie sam, pod domem, na chodniku, łacznie z ściąganiem głowicy, ręcznym jej docieraniu w domu, zakładaniu nowych tulejek w blok silnika, i odkręcaniu i dokręcaniu głowicy, które to zresztą przeprowadziłem po swojemu, nie patrząc na wg mnie, całkiem dziwne i wręcz szkodliwe zalecenia producenta silników - firmy Rover (tzw. instrukcje "RAVE).
Potem padł mi alternator - słynne przebicie diod w prostowniku (szajs Magneti - Marelli). Naprawiłem sam, znowu, oczywiście, prostownik 40 PLN , regulator 45 PLN w hurtowni na ul. Prymasa Tysiąclecia w Wawie. Reg stary niby był dobry, ale wymieniłem, 45 PLN na 10 lat nie zbędzie.
Potem padła mi cienka membrana w parowniku (Tomasetto AT). Wymieniłem, oczywiście, sam, zestaw naprawczy dość dobrej jakości dałem 56 PLN na Allegro. Naprawa trwała godzinkę.
Z ciekawości pojechałem do "macierzystej" gazowni, gdzie ją zakładałem, zaproponowano mi 360 PLN (!!!) za jak to określono "regenerację parownika". Nadmieniam, że taki nowy, z gwarancją i pocałowaniem w rękę kosztuje na Allegro do 180 PLN.
Oczywiście, po wypowiedzeniu stosownych zdań, co o tym myślę, jak i o "fachowcach" w tym "zakładzie" wycofałem Poloneza i naprawiłem to sam.

Tak patrząc na przestrzeni 4 lat użytkowania mego pojazdu (12 letni Polonez 1.4 MPI, przez ten okres zrobiłem mu już 73 kkm, czy to mało, czy dużo, każdemu już zostawiam do osobistej oceny), na "naprawach" w "warsztatach" zaoszczędziłem, jakby nie patrzeć co najmniej 1000 - 1500 PLN, co jest teraz, w zasadzie, równowartością mego uroczego pojazdu, o którego sprawność dbam całkowicie osobiście - i doskonale na tym wychodzę, zarówno pod względem sprawności naprawy jak i kosztów zabawy z likwidowaniem defektów.

Taką też metodę polecam wszystkim, zwłaszcza - właścicielom samochodów starszych i pogardzanych - czyli w większości - Polonezów.