Cześć, jestem Przemek i mówią na mnie Przemek. Od dłuższego czasu śledzę forum i w końcu postanowiłem pochwalić się moją historią z Ładą. Samochód znalazł się u mnie w sumie przez przypadek. Był rok 2009 miałem akurat wtedy swoją pierwszą miłość na Śląsku w Tychach i tak jeździłem do niej autobusem z Ostrołęki. Jej rodzice mieli Ładę po dziadku, ale jako trzeci samochód w rodzinie to było trochę za dużo więc postanowili się jej pozbyć. Mieli ją oddać na złom z racji jej złego stanu blacharskiego, ale że akurat stałem się świeżo upieczonym posiadaczem uprawnień do kierowania pojazdami osobowymi to padł pomysł, że może ja ją kupię więc kupiłem ją za symboliczną cenę 200 zł. Ładą bujałem się całe technikum. Codziennie robiła 30 km, bo do szkoły miałem 15. Technicznie była sprawna super, ale niestety rdza żarła ją masakrycznie szybko. Jak nią jeździłem to ludzie się śmieli z politowaniem, ale miałem wywalone woziła mnie wszędzie i niezawodnie, kilka razy na Śląsk, codziennie do szkoły, weekendowe wypady gdzieś, często do Olsztyna. Nigdy nie bałem się w nią wsiąść i jechać gdziekolwiek. Wyglądała tak:
Potem niestety szkoła się skończyła i zaczęło dorosłe życie. Poszedłem do pracy, która wymagała ode mnie wiecznych delegacji i Łada stała w garażu i rdzewiała. Kiedy ją kupiłem obiecaliśmy sobie z moją ówczesną dziewczyną, że ją odremontujemy i pojedziemy nią do ślubu. Z dziewczyną się rozeszło ale plan jazdy do ślubu pozostał. Po poznaniu mojej obecnej żony i wiadomości, że syn jest w drodze trzeba było szybko działać bo wesele miało być wkrótce więc remont nie trwał dłużej niż pół roku. Teraz wiem, że to za szybko, bo części poszły wszystkie nowe, a wiadomo jak jest teraz z ich jakością. Jedyne czego nie robiłem przy niej sam to blacharka, bo jakoś do tego typu rzeczy nie mam ręki. Z tym też wyszły jaja, bo kolor miał być jak w oryginale, ale z lakiernikiem było ustalane mailowo i telefonicznie i coś się nie dogadaliśmy z kolorem więc nie uwierzycie jakie było moje zdziwienie kiedy pojechałem po odbiór.
Samochód wyglądał tak:
Co tu robić? Ale że lakiernik wykonał świetną robotę to szkoda było już jej męczyć więc machnąłem ręką i tak zostało.
Potem składanie na szybkości na przemian z pracą i planowaniem wesela.
Jak już była gotowa to pasowałoby się najpierw przed ślubem zaręczyć
więc romantyczny wypad do Warszawy, bo akurat żona tam studiowała.
Potem był ślub
Potem na świat przyszedł syn
No i w tamtym roku jakoś tak przypadkowo nawet nie wiem skąd padł pomysł żeby jechać na zlot w Czechach. Żona dała mi zielone światło więc pojechaliśmy razem z emde i jego kolegą. Tam poznałem Wadima, Grześka i Marka z forum.
Oczywiście podróż nie obyła się bez przygód. Ginące ładowanie. Całe szczęście, że na pokładzie był doświadczony Ładziarz emde i za jego radą po powrocie wymieniłem palec i kopułkę i problem zniknął
Łada wygląda teraz tak i niestety znowu stoi w garażu.
Trafiła nawet do kalendarza dzięki bardzo miłemu człowiekowi
Tak jak widać Łada ma u mnie dożywocie.
Życzę zarówno sobie jak i jej abym miał więcej czasu na jeżdżenie nią
Pozdrawiam
Przemek
[ wiadomość edytowana przez: SzokoLada dnia 2018-10-21 19:33:16 ]