Amorki od SACHSA

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
witam
chcialem podzielic sie spostrzezeniami dotyczacymi uzytkowania amorow sachsa. mam je od 4 miesiecy najpierw wymienilem tyl, teraz 2 tg temu przod. Jezdzi sie naprawde dobrze, sa duzo lepsze od tych gownianych delphi, ktorych wymienilem juz dwa komplety, oczywiscie ciut drozsze (zwlaszcza te do caravana do tylu) ale tym ktorzy planuja POLECAM
  
 
a ja odradzam zdecydowanie
  
 
Boogie-odradzasz ze względu na sportową jazdę czy ogólnie shit.
Ja stawiam na komforcik, jak wypadają w tej kwestii?

Pozdrawiam
  
 
ja mam billsteiny i jest miodzio ale monrołów dla matołów nie polecam
  
 
ze sportowa jazda to sachs ma niewiele wspolnego, przynajmniej te ktore ja mam, no ale bolidem to sie nie rozbijam (2.0 16v) wiec i to mnie nie za bardzo dotyczy. jakbym chcial czuc kazda dziure i studzienke, tudziez koleiny, to bym nie wybral Omegi, a jezeli juz to jakas usportowiona wersje (oj!)
  
 
czytajcie

Sachs w Poslce to firma o dupe potłuc, się rządzą jak nie wiem co i w ogóle qrwa syf....

Teraz mam Kayaby, mialem kupic Bilsteina ale nie podobal mis ie sposob ich sprzedazy i ewentualne reklamacje jakby co.....
  
 
Cytat:
2004-09-03 10:19:05, boogie pisze:
Teraz mam Kayaby,



Full profi .
  
 
Sachs sie nadaje dopiero jak mu sie bebechy zmieni...

  
 
a jeździ ktoś na bilsteinie B8 sprint ??

1050 za komplet na przód wydaje się bardzo kuszącą ceną

a amory full profi
  
 
P.S. w autoryzowanym serwisie za B6 krzyczą 1040 za sztukę !!!



  
 
Cytat:
2004-09-03 11:42:49, PiotrS pisze:
Cytat:
2004-09-03 10:19:05, boogie pisze:
Teraz mam Kayaby,



Full profi .



KYB vs Sachs ??


Jakieś przesłanki ku temu?? różnią się konstrukcyjnie (zasadniczo) ???

oglądaliście jakieś testy czy coś ??

czy naczytaliście sie boogiego problemów z serwisem ??

zakładam, że dyskusja się toczy na płaszczyźnie KYB standard kontra Sachs standard

Jak się kupuje wersję komfort bo jest najtańsza to trudno od niej oczekiwać super tłumienia bo nie do tego została stworzona

boogie - jak mi się urwał delphi na gwarancji to mi zaproponowano takie rozwiązanie jak tobie czyli na czas reklamacji ja daję kasę na nowe amory i wtedy je zakładam a po rozpatrzeniu reklamacji sklep oddaje mi kasę za te stare...

No niestety sorry wodzu ale nie kupiłeś ich u autoryzowanego dealera gdzie zapłacił byś 2x tyle, tylko w najtańszym możliwym miejscu gdzie sprzedawca zarobił na nich 15% a nie 100% marży

Więc qrwa nie oczekuj, że teraz sprzedawca wywali z własnej kieszeni kilkaset złotych na TWOJE amory a po 2 tygodniach się okaże, że reklamacja nieuzasadniona a Ty mu powiesz, że Ciebie to nie interesuje i nie oddasz mu amorów

Zastanów się troszeczkę zanim znowu zaczniesz robić ze sklepu wielbłąda i oddawać sprawy do sądu
  
 
pamięc zawodna jest... naprawdę nikt nie jeździ na tych bilsteinach...

mam jakieś sprzeczne informacje odnośnie twardości B6 vs B8
  
 
Jeżeli ktoś ma dostęp do KYB i Sachs jednocześnie, to niech łaskawie oglądnie je z bliska, porówna, zerwie jedną czy drugą nalepeczkę, ...

Jakieś wnioski?

  
 
Wnioski:
- oba amory wyglądają na full proffi,
  
 
hehe - jest wielce prawdopodobne, że z tej samej fabryki w chinlandii wychodzą

nie zdziwię się też, jak za kilka lat mercedesy będą schodziły z taśm bmw w Singapurze
  
 
Cytat:
2004-09-04 12:50:04, dARTi pisze:
KYB vs Sachs ??
Jakieś przesłanki ku temu?? różnią się konstrukcyjnie (zasadniczo) ???

Jak się kupuje wersję komfort bo jest najtańsza to trudno od niej oczekiwać super tłumienia bo nie do tego została stworzona

boogie - jak mi się urwał delphi na gwarancji to mi zaproponowano takie rozwiązanie jak tobie czyli na czas reklamacji ja daję kasę na nowe amory i wtedy je zakładam a po rozpatrzeniu reklamacji sklep oddaje mi kasę za te stare...

Więc qrwa nie oczekuj, że teraz sprzedawca wywali z własnej kieszeni kilkaset złotych na TWOJE amory a po 2 tygodniach się okaże, że reklamacja nieuzasadniona a Ty mu powiesz, że Ciebie to nie interesuje i nie oddasz mu amorów

Zastanów się troszeczkę zanim znowu zaczniesz robić ze sklepu wielbłąda i oddawać sprawy do sądu



Darti zaczynasz sie niepotrzebnie głupio droczyć...
Ja nie napisałem ani słowa o technice tych dwóch rzeczy.
Powiem nawet, że Sachsy nie tłumiły źle...

Pisałem juz że nieznajmość prawa szkodzi - i Tobie też to Darti powtarzam!
Jestem ciężki i wymagający. Wysłano mnie na stacje diagnostyczną za friko. Kazano mi wczesniej zrobic to na moj koszt, ale wystosowalem pismo powolujac sie na ustawe i na paragraf 4.1 , a wnim, ze ciezar dowodowy spoczywa na sprzedajacym jesli od momentu zakupu nie minelo pol roku. I finito.
Wczesniej wyslalem pismo o zorganizowanie spotkania celem obustronnego stwierdzania wady. Sprzedawca nie chcial wsiasc do auta, bo wiedzial o co mi chodzi. Ale nie wiedzial o przpeisie.
Dostalem odmowe, nastepnie poinformowalem ze na podstawie ww artykulu organizuje sporkanie w PZMocie z rzeczoznawca, na ich koszt. Zmiekli momentalnie.
Nie moga na mnie patrzec, mo nie naleze do 99,9% populacji nie umiejacych dochodzic swoich racji.

Oddanie towaru do reklamacji nie wiaze sie z jego przekazaniem do rak wlasnych. Jeden z punktow mowi o tym, ze jesli koszty tego przekazania i demontazu sa zbyt duze, to nie ma koniecznosci tegoż.

A teraz konkrety, wyslali mnie na badania , bo zobaczyli stary samochod. Mysleli ze wykaze badania zly stan podwozia, zawieszenia i innych rzeczy...
Mialem sie nie zgodzic na to badanie, bo nie wnosilo ono nic do sprawy a tylko macilo, i stan zawieszenia niema zwiazku ze stuakmi amotyzatorow w chwili zakupu.
Ale pojechalem bo wpieprzam niezla kase w to auto i wiem czym jezdze.
Badanie bylo druzgoczace dla sklepu. Stwierdzono ze niema zadnych luzow w zadnych elemencie zwieszenia, laczniki, wahacze, sworznie, tuleje, wydech nie lata. NIc.
OPinia była stacji diagniostycznej taka, ze to nic innego , tylko amortyzatory.
POjechalem slowem tam, by przekonac sie o stanie auta - za free.
Wyniki: Lewy 43, prawy 48% - nowe Sachsy.

Sklep sie utopil tez tym, ze stwierdzili, ze gdyby to nie byl Sachs, to by sparwa byla bardzo prosta. Od reki by mi wszystko wymienili.
Ale polski dystrybutor Sachsa jest fatalny w podejsciu do klienta...

Czyli zarzadalem odstapienia od umowy kupna-sprzedazy.

Te Kayaby ktore mam tlumia elegancko. Przynajmniej dla mnie.

Darti pisze: "Więc qrwa nie oczekuj, że teraz sprzedawca wywali z własnej kieszeni kilkaset złotych na TWOJE amory a po 2 tygodniach się okaże, że reklamacja nieuzasadniona a Ty mu powiesz, że Ciebie to nie interesuje i nie oddasz mu amorów"

Oczekuje tego, bo tak stanowi prawo. Ustawa chroni mnie jako klienta, i to egzekwuje.
Skoro towar jest niezgodny z umowa konsupcyjna, bo stuka, a nie powinien, to wystarcza to do zadania reklamacyjnego.
A stukanie jest wtedy, kiedy amortyzator jest w aucie, a nie jak jest zdjety.
To jest sprawa trudna, nawet facet w PIHu potwierdzil zsadnosc tego, co wymyslilem.
Otoz, kiedy zdejme amorki z auta, to sprawa moze byc stracona.
Bo gwarancja dawana przez producenta kaze je zdjac i badac technicznie.
A tu nie ma co badac, tylko trza sluchac. Stad poczynilem pare krokow i podchodow, by uzyskac pare stwierdzen na pismie.
Dodatkowych warunkow bylo wiele, jak chocby kwestia ich uzywania w aucie i precyzowania zadan w prokole - "niemoznosc bezpieczneho uzytkowania auta" czy "auto nie gotowe to bezpiecznego użycia".
Ale to sa juz szachy z prawnikami, i nie mozna dac im tego typu pozywki, bo zaczna motac.
Nie bede tego poisywal szczegolowo, bo sporo miejsca by to zajelo, ale na zlocie chetnie wyjasnie, co i jak zainteresowanym.

Zaznczam ze wada wynikla w dniu sprzedazy amortyzatorow, zaraz po ich zamontowaniu, i nie byla wynikiem jezdzenia.
  
 
Widzę boogie, że odrobiłeś pracę domową prawie celująco.
Oczywiście, przynaję ci rację jesli chodzi o przepisy.
Znałem je zanim weszły w życie, a widzę że ty dopiero teraz nadrabiasz braki.

Ja załatwiłem sprawę inaczej, z czystej wygody (a nie z braku tejże wiedzy).
Istotnym aspektem jest to, że sprzedawca ma obowiązek ustosunkować się do żądania konsumenta w terminie 14 dni (art. 8.3), a samą reklamację załatwić w "odpowiednim czasie". Na to mnie nie stać (tracić czas) i wolałem załatwić sprawę polubownie.

Co innego w autoryzowanym salonie sprzedaży, wstawią na miejscu, przetestują,
ty w tym czasie obracasz kawkę miło dyskutując z panią Jadzią z działu obsługi klienta... jak jest gotowe to płacisz kartą (ze 100% -ową marżą) ale Cię na to stać bo jesteś gość.
A jak Ci coś nie pasi to idziesz tam i plujesz im w twarz.

Ja nie jestem upierdliwym klientem, jeśli wiem, że poszedłem kupić tam gdzie było najtaniej,
bo wiem że w tej niskiej marży nie ma żadnej wartości dodanej i nie oczekuję obsługi jak w salonie Maybacha.
  
 
No, wczesniej byla rekojmia i wiedzialem o tym.
Od nowego roku zmiana i przy tej sprawie istotnie zapoznalem sie z przepisami.
Kazdemu polecam.

U nas wciaz pokutuje opinia, że na traktowanie godne to sobie trzeba zasluzyc i jeszcze nie wiadomo ile zaplacic extra.
Troche mieszkalem na zachodzie i dosiwadczylem tam wiele razy bardzo wyskokiej jakosci obslugi klienta. Czasm az sie dziwilem, bo wystarczylo moje zdanie ze cos nie dziala. Nawet nie zagladali do pudelka za bardzo, tylko celeme sprawdzenia czy towar jest w srodku. I od razu pytanie zwrot gotowki, czy wymiana ?

Niewazne czy ide tam gdzie najtaniej, czy najdrozej, dla kazdego z tych miejsc dzialanosc statutowa jest prawnie okreslona i musi byc przestrzegana.
Ja akurat musialem kupic amorki, i kupilem tam gdzie byly w danym momencie na półce.

Nie można Darti mylic podstawowych powinnosci z kawiorem i szmapanem na wejsciu w salonie Maybacha - pracuje niedaleko tegoż.

Jak mowi Janusz, trzeba ich uczyć. I ja to robie.
A ze nauka kosztuje, to ich to kosztuje rzeczywiscie.
  
 
Muszę przyznać panowie, że oboje macie rację,
pomimo tego, iż mogłoby się wydawać, że się sprzeczacie.

Zgadzam się ze wszystkim, co tu było napisane o "ustawie z dnia 27 lipca 2002 r.
o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego".

Cytat:
2004-09-06 13:17:35, boogie pisze:

Niewazne czy ide tam gdzie najtaniej, czy najdrozej, dla kazdego z tych miejsc dzialanosc statutowa jest prawnie okreslona i musi byc przestrzegana.


Tu tkwi istota sprawy.

Boogie, opisałeś swoją przygodę z amorami
Cytat:
Wysłany: 2004-07-21 09:51:13
[...]
W sobote nabyłem 2 sztuki amorków Sachsa gazówek.

czyli kupiłeś 17 lipca
Cytat:
Wysłany: 2004-08-02 10:11:43
Byłem w sklepie.


16 dni poźniej miałeś nie załatwioną sprawę (nie wiem kiedy udało ci się wszystko wyjaśnić)
i byłeś w trakcie obmyślania pozwu sądowego.


Cytat:
2004-09-06 12:34:46, dARTi pisze:
Ja załatwiłem sprawę inaczej, z czystej wygody (a nie z braku tejże wiedzy).
[...]
Na to mnie nie stać (tracić czas) i wolałem załatwić sprawę polubownie.



My zadziałaliśmy inaczej, zamiast robić sztuczne problemy, poszliśy na rękę sprzedawcy
i nowe amory siedziały w aucie juz na drugi dzień.

Teraz wyszło na to, że bardziej zaszkodziłeś sobie niż temu sprzedawcy
(choć wcale go nie bronię, bo z jego strony też było wiele uchybień).

  
 
Alicja masz racje z tym czasem.
Ale powiem Ci, że mi nie chodzi o kase.
Chodzi o zasady. I wiem ze to sie moze ciagnac pare miesiecy, ale mi to lata.
Tym bardziej ze spotkalem sie z duzym oporem ze strony sklepu - duzego sklepu razem z serwisem, nie wiem czy nie najwiekszym w Radomiu. Tym bardziej mnie to ruszylo, ze mnie olali w relacji duza firma - klient.
Jak zauwazylas, sie ciagnie, a moj problem to brak czasu. W sklepie bylem osobiscie 2 tygodnie potem, zadajac wymiany od reki. Zaczeli krecic, wiec zaczalem dzialac.

Zadne sztuczne problemy....
Nic nie ma nigdzie takiego, zebym musial poniesc koszta w celu przeprowadzeni ich wewnetrznego postepowania, tym bardziej ze nie korzystalem z gwarancji.

Przez Ciebie tez przemawia symptom człeka zmeczonego: a niech tam........, a niech mają........, a dam spokój....
Ja taki nie jestem, bo wiem, ze w druga strone wykorzystali by kazda mozliwosc przeciwko mnie.