Coś b. dziwnego z silnikiem --> Accent

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Zaczęło ise tak - wychodzę z pracy, odpalam na benzynie i coś na obroty nie chciał wejść - jakby pracował na 2-3 garach. Nic - prubuje przygazować ale nie pomaga więc przełanczam na LPG. Chodzi normalnie więc spowrotem na wachę - mówię sobie: może trzeba było tylko coś przedmuchać. Ale znowu dziwna praca. Tym razem silnik zaczał chodzić falowo to zwiększając to zmniejszając obroty, mniej więcej w równych odstępach.

Przełączyłem na gaz i jade do domu. Gdzieś po drodze przełanczałem dalej zeby znowu sprawdzić - wypadło z różnym skutkiem. 2 razy wydawał się normalnie pracować, 2 razy znowu się dławił. Potem gdzieś po drodze jak sprawdzałem znowu na waszce zapaliło mi się check engine. Migało tak: 4 mignięcia, potem długie zapalenie i od nowa. Wyłączyłem silnior znowu na LPG i chceck engine nie zapaliło się. Przy garażu znowu sprawdziłem - i znowu wszystko wróciło do normy.

Co to takiego? mam się na coś przygotować?
Czy ktoś miał podobne objawy?

Acha - czy to że mam najprowdopodobniej uszczelkę przy zaworach i pod głowicą do wymiany może mieć wpływ na takie zachowanie? Jak dodaje gzau to pojawia się biały dym z rursona.




[ wiadomość edytowana przez: speedmaster dnia 2005-03-16 12:03:47 ]
  
 
a ubywa płynu z chłodnicy?
ale jeśli nawet to pracowałby tak samo na obu paliwach, może któryś z wtryskiwaczy się przytkał? objawy wskazują że dostaje mało benzynki, filtr? pompa?
  
 
Własnie - może to tylko filtr paliwa bo nie pamiętam abym kiedykolwiek go ruszał... - gdzie on mniej więcej się znajduje - bo u mnie napchane wszystkiego: alarm, klima, gaz, wspomaganie coraz mniej tam miejsca.

Acha i wogóle ostatnio zatankowałem paliwco i jakoś szybko mi to zwiało. Tylko odpalam i rozgrzewam a zwiewa wskazówka niemiłosiernie- Pewnie to paliwo to jekieś ścierwo było - oby to tylko to.

[ wiadomość edytowana przez: reggie dnia 2005-03-16 12:14:22 ]
  
 
zdaje się że mocowany jest w komorze silnika do przegrody czołowej, to taka metalowa puszka z przykręconym wężem
  
 
wyczyść przepustnicę z sil. krokowym, sprawdź sondę lambda i ustawienie czujnika położenia przepustnicy. Krokowy odpowiada za ilość powietrza na biegu jałowym - sonda i czujnik położenia wału za skład i ilość mieszanki. Zajrzyj i wyczyść przepływomierz powietrza. To stało się nagle ? Może przedtam miałeś strzał w kolektor ?
Policz jeszcze raz to co wyświetla kontrolka, coś chyba z tymi błyskami pokręciłeś. I przede wszystkim jaki to silnik,z którego roku - oznaczenia np. G4EH



[ wiadomość edytowana przez: mariogr dnia 2005-03-16 18:41:46 ]
  
 
Tak - stało się nagle. Poprostu jak go odpaliłem po postoju 8 h w pracy. Strzału w kolektor nie było. Oznaczenia silnika nie ma w dowodzie - jest tylko jakiś człon numeru "<-536...... itd". silnik 1,5 z 95 r. 12 V.

Dzięki za wskazówki - postąpie pokolei wg nich.

Acha - dzisiaj przyjechałem do pracy ponownie, głównie na gazie ale część na benzynie, żeby sprawdzić zachowanie się silnika. Pod koniec jazdy problem wyraźnie ustąpił.
Natomiast świerzo po wyjechaniu z garażu na początku miałem problem bo gasł mi nawet na gazie - ale tylko jak zchodził z wysokich obrotów, na benzynie nawet na nie nie wchodził.

Potem po przejechaniu ok 10 km. postanowiłem go przełączyć na waszkę. Jechał dobrze ale w korku gdy wolniutko jechałem tak, że nie wiedziałem czy ruszyć dalej z 1-nki czy z 2-jki i ruszyłem z 2-jki - to tak jakby go szarpnęło i znowu się to zrobiło. No to z powrotem na gaz i jazda. Check engine pojawił się i migał tak samo. Wyłączyłem stacyjkę i odpaliłem z 4-rki na gazie. Potem znowu na wachę i już problemu nie było do końca drogi - przez 20 km.

Zobaczę jak będzie w drodze powrotnej.

  
 
a te 4 mrugnięcia : są krótkie czy długie. Długie to 10 a krótkie to 1. Podaj cyfrę która ci wyszła, będzie łatwiej zlokalizowac usterkę. Sprawdź jeszcze czujnik temp. silnika, powinien być w okolicach termostatu, z dwoma przewodami. On też jest dośc ważny.
  
 
ale jajca - byłem w ASO i salonie HYUNDAI i podłączyli mnie do kompa. Dziwnie patrzyłem na taki patent który mieli przy końcówce podłączenia do kompa bo wszystko było polutowane i wisiało na cynie. Pochodził komp ze 2 minuty i padł. Przez następne 2 godziny walczyli z końcówką bo nie było połączenia do kompa ;D. potem wypuścili mnie około 19:00 jako ostatniego i nic nie zabuliłem. Ale zlecenie jest otwearte i dziś tam się pojawię.

Najprawdopodobniej tak jak pisałeś - to może być silniczek krokowy. Wczoraj jerchało się tragicznie dlatego odrazu po drodze do pierwszego ASO Hyundaia zajechałem bo myślałem że nie wyjadę z W-wy - gasł mi na wolnych obrotach więc w korku odpalałem co pół minuty bo jak tylko chciałem zachamowac to noga z gazu i silnik gasł. Chodził tylko na wysokich obrotach.

Mam nadzieję, że ten silniczek da się zreanimować bo nowy kosztuje 550 zł ;(.


  
 
to sie da się zreanimowac pod warunkiem że to niejest usterka po stronie elektrycznej. Sam możesz to zrobić, wykęc go i delikatnie rozkręć. Wyczyść, szczególnie tą częśc która się wysuwa - zwóć uwa na to czy łożyska się lekko obracają,nasmaruj WD 40, jeśli będzie lekko chodził to śmiało zamontuj i włącz zapłon - powinno byś słychac jak się ustawia.
  
 
Kurde - dalej się bujam z tym problemem - już 3-ci raz zostawiłem u mojego mechanika, 3 razy jeździłem do róąnych ASO na podłączenie do kompa i nic!

Mój mechanik wyczyścił przepustnicę - przynajmniej tak twierdził, pozatym powiedział, że w moim accencie nie ma silniczka krokowego, tylko kolektor czy tam aparat ssący - takie niezaduże podłużne coś przy kolektorze - i to on odpowiada za mieszankę i to prawdopodobnie w nim trzeba pogrzebać lub go wymienić. Tylko, że nowy kosztuje dużo kasiory.

Ręce opadają.

Jak odpalę na zimno to prawie wogłe ssania nie mam i włancza mi się b. głośno dmuchawa - wchodzi na wysokie obroty sam ale już po 10 sekundach schodzi na takie niskie że ledwo tyka. Podczas jazdy gdy przyspieszam to potrafi szarpnąć. Czasami jak ma chumor to objawy znikają wogóle (to mam miejsce zawsze!!!!!!!! jak jadę na podpięcie do kompa!!!!!..... jakby siedział w silniku mały wkurwiacz i sterował tą ustaerką).

Kurde..... !!!! już nie mam siły.
Jedyne co jest pocieszające, to to, że o dziwo za żadne podpięcie do kompa nie zainkasowano ode mnie zapłaty, bo niby nie było usterek i pożałowano mnie (tak jakby?!) - i to w 3-ech różnych ASO. Chwała im za to.



[ wiadomość edytowana przez: reggie dnia 2005-03-30 08:39:06 ]
  
 
Czy naprawdę nikt mi nie może pomóc? Ile ja mam cierpilwości to tylko ja wiem.
Słuchajcie - oddałem go w końcu do ASO. Grzebali kilka dni i w końcu stwierdzili, że to był komputer. Naszukali się ostro problemu, coś pogrzebali wzieli 1040 zł i oddali. Stwierdzili ponadto, że na wolnych obrotach mi gaśnie bo non stop były otwarte wtryskiwacze i zalewało silnik oraz, że to była wina kompa. Było dobrze przez kilka kolejnych dni i znowu szlag trafił wszystko.
Najgorsze jest to, że serwis mają otwarty jedynie do 16 i nawet nie mam kiedy tam się do nich wbić bez brania urlopu.

Czy to może być wina kompa? Czy tam mu się jakieś parametry mogły poprzestawiać? A jeszcze dziwniejsze i bardziej irytujące jest to, że jak pojeździ mi tochę czasu to się wszystko normuje i cięzko złapać go "na goracym uczynku", czyli pokazać w ASO że jednak nie naprawili do końca. Ręce opadają co chwila - a tak mi się dobrze nim jeździło..... szkoda moich pieniędzy i nerwów.
  
 
Łacze sie w bólu bo w mim accencie zaczelo sie dokladnie to samo. Najpierw zaczal sie wlaczac wentylator chlodnicy i zapalal sie wtedy check engine. W koncu zaczely sie pojawiac problemy z uruchamianiem i wolne oborty potrafia skakac same miedzy 2 a 3 tys i nie chcia spasc. Po jakims czasie wszystko sie uspakaja.
Czyli czeka mnie szukanie po kraju fachowca ktory bedzie wiedzial co sie dzieje. Auto to accent 95 z silnikiem 1,5
  
 
Reggie sprawdź przepływomierz!!!!. Najlepiej zamień się z kimś kto ma dobry i pojeździj troche.
  
 
Wiesz, tak teoretycznie to naszczęście nie przepływomierz, bo mam gaz II generacji, który nie korzysta z przepływomierza a na gazie jest tak samo - no może troche lepiej.

W końcu torche światełka zaświeciło bo w ASO na Olkuskiej wstępnie ustaliłem, że naprawa odbędzie się w ramach gwarancji na poprzednią usługę, za którą, jak pisałem zabuliłem 1040 zł.

Oby nie wyszło w praniu coś nowego bo za części napewno mi policzą?...
  
 
usterka leży po stronie elektroniki - poszukaj dobrego diagnosty od samochodów - w ASO ci tego nie zrobią. Gdybys był z zachodniopomorskiego - to znam świetnego diagnostę który na pewno by się z tym uporał.
  
 
Chyba masz rację - zaczynam wątpić w to, że sobie z tym poradzą bo samochód zostawiłem w czwartek i codziennie się dowiaduję czy już się uporali i cały czas słyszę, że pracują nad nim, oraz jak to trafnie określiłeś, że jest to usterka elektroniczna i elektryk ciągle tam grzebie. Teraz to już po jabłkach - muszę tam go zostawić bo miałbym za duże straty.
  
 
Oto małe zakończonko - dla wszystkich chących mi pomóc (ogromne dzięki) i zainteresowanych tym tematem.

W ASO nic nie pomogli - jak to słusznie zauważyliście już wcześniej - wzięli 1000 zł i tylko narobiłem im i sobie kłopotu, kosztu odwiedzając to ASO chyba z 5 razy w ramach gwaranji tej usługi. Za każdym razem było dobrze przez chwile.

W końcu wykończyli mój biedny komputer. Przelutowali jakieś główne styki gdyż podobno utworzył się tam tzw. "suchy lód".

Ostatnia droga powrotna z ASO w W-wie do Pruszkowa zajęła mi 12 godzin (20 km). Spokojnie dojechałbym nad morze a może i spowrotem . Komputer działał dopuki procesor się nie nagrzał. Jak się zagrzał to komp się wyłanczał i nie było nawet kontrolki "Check Engine". Co ja nawyczyniałem przez te 12 godzin powrtu to głowa mała. Rozebrałem nawet deskę rozdzielczą aby dobrać się do przekaźnika prądu przy stacyjce (bo jego "pyk" słyszałem zawsze jako ostatni przez opdłączeniem się kompa), myślałem, że to on się zagrzewa i działą nieprawidłowo.

Grzebałem wszędzie - bezpieczniki jedne, drugie, odkręcanie kabli i oczyszeczenie ich z nalotu itp. Wypsikane całe RW40 - głównie na styki kabli, komputera i bezpiecznkik. Cała zabawa polegała na tym, że po ochłodzeniu się kompa "check engine" się pojawiało na następnych kilka km, a ja byłem zadowolony że w końcu naprawiłem usterkę. No ale oczywiście za chwile komp znowu się wyłanczał. Jak to mnie wkur....rzało.
Na dodatek rozładowała mi się komórka = zero pomocy i holu! Bo oczywiście urządzenie takie jak telefon pamięta za mnie wszystkie pomocne numery kumpli itp. Warto je gdzieś zapisywać poza tym zapisem w tel. Najlepiej w głowie.

No - nie będę wam już truł i nudził głowy innymi moimi problemami, choć było ich przynajmnie 4 (np zapalenie pęcherza - w korku na łazienkowskiej jest mało miejsc do szczania hahah a ile razy lałem w dziwnych miejscach przy zapaleniu pęcherza i przez 12 h to tylko sobie wyobraźcie.

Miłałem tak wszystkiego dość, że gdybym miał pistolet to bym go użył bez wahania - żarty oczywiście.

Oddałem dobremu zakładowi, który nawet naprawia kompy. Tam właśnie facio stwierdził, że trzeba kołować nowy komp bo jak tylko położy ciepły palec na procku kompa to on się wyłancza, natomiast jak skapnie na niego kropelką chłodziwa to odrazu się włancza. Nie umiał tego naprawić bo to albo procek, albo płyta główna uszkodzona.

No nic - złamka. Nowy komp 4 tysie. A na Allegro puski wśród kompów hyundaia. Poza tym jak już jakiś jest to z 98 r, inny nr katalogowy. Więc podłamany dzwonię do gostka, który sprzedawał jakiegoś Accencika na części. Nawet nie zainteresowany rezultatem tej rozmowy, załąmanymn głosem pytam:

- jaki ten accencik?
- 1,5.
Zaświeciło światełko nadziei.
- a rok?
- 1996
Światełko nadziei zaczęło jaskrawieć.
- Komputer mnie ineresuje,
- Pan zaczeka - przedyktuje numer katalogowy i jakieś inne.

Zaczął dyktować a z każdą natępną cyferką poczuwałem się jakbym słuchał wyinków Dużego Lotka i dysponował wygranym kuponem.

no poprostu zajeb. A ile chce Pan za ten komputer?
- 300 zł.

Oczywitsym było, że nawet się nie targowałem. Wystawił go na aukcji i jeszcze tylko jedyna niewiadomą było czy zadziała u mnie i czy wogóle on nalezy do grupy działających. Ale za taką cenę kupiłem go niemal w ciemno bo gostek był początkującym allegrowiczem - jakieś 3 pozytywy.

Nie przedłużając - po włozeniu tego kompa wszystkie problemy jakby ręką odją. (odpukajcie w niemalowane).

Dzięki raz jeszcze.
Pozdrawiam Reggie.
  
 
Mam hyundaia Accenta 1,5 96 rok. Instalacja Gazowa.
Dokładnie tydzień temu zaczął pojawiać sie identyczny problem z moim hyundaiem. Na bendzynie obroty spadają, cały czas silnikiem rusza, co jakis czas swieci kontrolka check engine duzo pali bendzyny, dymi na czarno na bendzynie a na gazie wszystko gra, lecz nie zawsze. Początkowo myślałem ze to wtryski, ale to nie bylo to. Zajechalem na autoryzowany serwis pogwarancyjny hyundaia. Podłączyl do kompa swoje urządzenie. Odpalil go i juz wszystko wiedział - przepływomierz powietrza. Wyciągnął go przemył wodą, wyczyscił dalej to samo. Powiedział ze przepływomierz "wyzionął ducha" i trzeba wymienic. Jak powiedział że nowy kosztuje 1700 zł brutto to mi szczęka opadła. w koncu wymienił to za 1400 zł , powiedział ze i tak sobie VAT odliczy. Dzisiaj mi załozył nowy przepływomierz. Sprawdzil komputer. i wszystko gra. chodzi naprawde ok. Przyczyna uszkodzenia przepływomierza - nieznana. Skutki jazdy na nim - 25 litrów na 100 Km bedzie palił bendzyn poniewaz znaczna ilosc bendzyny jest niespalana bo komputer uinterpretuje uszkodzony przepływomierz jakby dyktowal maksymalną ilosc powietrza i proporcionalnie do tego daje tyle bendzyny. Powiedział mi że w momencie jazdy na gazie i z uszkodzonym przepływomierzem w momencie strzelenia gazu (a przez to czasem mu sie zdarzało strzelać) moze p i e r d o l n ą ć kolektor.
Ale juz wszystko gra i działa. Jedno jest pewne - hyundai accent 96 jest drogi i ciezko znaleźć do niego części. Drogi w eksploatacji i dość często coś nawala.
  
 
Cytat:
2005-11-30 20:14:53, kamilmail pisze:
Jedno jest pewne - hyundai accent 96 jest drogi i ciezko znaleźć do niego części. Drogi w eksploatacji i dość często coś nawala.



E tam głupie gadanie, nie chwal już tego auta tak.
Mam takiego od 9 lat i nadaje się na złom. A to dlatego, że kolega mi urwał mechanizm tylnej szyby (za dużo koksu w łapie) w zimie.
I to było straszne - koszty są astronomiczne - używany kosztował całe 60 zł i wymiana zabrała mi cenne 2 godziny życia (mogłem w tym czasie zrobić 2 szybkie numerki) i doprowadziło mnie to do alkoholizmu, bo wypiłem 2 piwa.
Poza tym olej się starzeje, opony drą. Trzeba dolewać paliwa (sic!!!).
Poza tym fachowcy z ASO zdjęli folie produkcyjne z auta po zakupie bez mojej zgody, na szczęście od tego czasu nie widzieli auta. Dobrze, że nie wybuchło od tego!

A tak na poważnie: przykro to słyszeć Reggie. Czasami tak bywa, ale ważne, że wszystko już gra. Widziałem juz nowe mercedesy S wartości dużego domu z maską w górze na drodze. To w końcu tylko kupa żelastwa.

MORAŁ:
I. UNIKAĆ ASO jak ognia! W większości naciągacze i tyle.
II. Patrzeć "SZPECOM" na łapy, nie odpuszczać, być upierdliwym.
III. Najpierw sprawdzenie naprawy, potem kasa.

P.S. Przemywanie przepływomierza WODĄ (: :X
BUAHAHAHAAAHAAAAAAA


  
 
Cytat:
2005-05-08 19:51:52, pmann pisze:
Łacze sie w bólu bo w mim accencie zaczelo sie dokladnie to samo. Najpierw zaczal sie wlaczac wentylator chlodnicy i zapalal sie wtedy check engine. W koncu zaczely sie pojawiac problemy z uruchamianiem i wolne oborty potrafia skakac same miedzy 2 a 3 tys i nie chcia spasc. Po jakims czasie wszystko sie uspakaja. Czyli czeka mnie szukanie po kraju fachowca ktory bedzie wiedzial co sie dzieje. Auto to accent 95 z silnikiem 1,5

ja mam to samo prosze o pomoc help !!!!!!co robić mechanicy maja 1000 pomysłów a ja nie mam kasy
moje gg-2568799
[ wiadomość edytowana przez: tamara100 dnia 2009-09-13 10:55:42 ]

[ wiadomość edytowana przez: tamara100 dnia 2009-09-13 11:00:18 ]