...jadąc w Mitsubishi Pajero Evolution. Francuska ekipa pokonała ekstremalnie wysokie temperatury pustyni Zjednoczonych Emiratów Arabskich, aby objąć prowadzenie w klasyfikacji na przedostatnim etapie rajdu i utrzymać je, pokonując drugiego na mecie Carlosa Sainza z ekipy Volkswagena, po przejechaniu ponad 1500 km, o 11 minut i 56 sekund.
Druga załoga Mitsubishi Luc Alphand i Gilles Picard, od początku imprezy znajdowała się w czołówce klasyfikacji, objęła nawet prowadzenie, ale musiała wycofać się z rajdu na dwa etapy przed jego końcem. Ich auto wpadło w jedną z niewidocznych dziur na trasie, w skutek czego zniszczeniu uległo prawe, przednie zawieszenie. Wcześniej z rywalizacji wyeliminowana została trzecia ekipa Repsol Mitsubishi Ralliart – Joan "Nani" Roma i Lucas Cruz (Hiszpania). Kierowca zachorował tuż po wtorkowym starcie do rajdu i nie był w stanie kontynuować jazdy.
Stephane Peterhansel jest przekonany, że jego sukces jest efektem odnalezienia właściwego tempa jazdy od samego początku i rozważnego wykorzystywania możliwości samochodu, bez podejmowania zbędnego ryzyka, mimo nacisku ze strony głównych rywali. "Wygraliśmy dzięki realizowaniu planu, jaki założyliśmy sobie prze startem i to nam się opłaciło", mówił Francuz, który wygrywał w tej imprezie także na motocyklu, zanim przesiadł się do samochodu Mitsubishi. "Jeśli jedziesz ostro od samego początku, naturalnie zdobywasz większą przewagę, ale także narażasz się na większe ryzyko pomyłki.
Na pewno pomógł nam w tym sukcesie samochód. Nasze Pajero Evolution MPR13 jest bardzo wytrzymałe, doskonale przygotowane i pozwala na szybką jazdę w każdym terenie, nawet w takim upale i pod taką presją, jakich doświadczyliśmy tutaj. Wspaniale jest wygrać i ten sukces z pewnością podnosi nasze morale przed Dakarem. Ale nikt w zespole nie zapomina, że nadchodzący Dakar będzie długim i ciężkim rajdem..."
Ostatniego dnia rajdu, w nieco chłodniejszej aurze, celem francuskiej załogi było obronienie swego pierwszego miejsca i utrzymanie przewagi nad goniącymi ją Nasserem Al Attiyah i Carlosem Sainzem, ruszającym na trasę tuż po zawodnikach Repsol Mitsubishi Ralliart. "Na pierwszej, 123 km częsci etapu tempo wciąż było bardzo duże i widać było, że nikt nie zamierza odpuszczać. Nie łatwo było znaleźć odpowiedni rytm, bo wciąż mieliśmy przed sobą 287 km odcinka do przejechania, a jak przekonaliśmy się we wtorek, czy we czwartek, nikt nie może być pewnym tego, że bez kłopotów utrzyma swoje miejsce", wyjaśniał pilot Jean-Paul Cottret.
"Ale pierwsza próba wypadła pomyślnie, więc postanowiliśmy tym samym tempem jechać dalej. Kiedy zobaczyliśmy Nassera, który zatrzymał się po jakichś 128 km, zdecydowaliśmy się jednak nieco uspokoić jazdę, bo chociaż Carlos mógł nas wyprzedzić, to istniała niewielka szansa na to, iż wypracuje sobie wystarczającą przewagę nad nami..."
Po ukończeniu finałowego odcinka sześciodniowej imprezy, odbywającej się na południowych terenach Zjednoczonych Emiratów Arabskich, blisko granicy z Arabią Saudyjską, Stephane i Jean-Paul pokonali krótką sekcję dojazdową i wyruszyli do Dubai International Marine Club, na ceremonię rozdania nagród.