Spieszymy donieść, że „wyścig do chmur” odbył się w niedzielę, a Leaf z off-roadowym mistrzem, Chadem Hordem za kierownicą został pierwszym zwycięzcą w nowej kategorii „produkcyjnych samochodów elektrycznych”. Leaf ukończył wspinaczkę na Pikes Peak (trasa liczy ok. 20 km długości) w czasie 14 minut, 33 sekund.
Mimo, że Leaf startujący w Pikes Peak International Hill Climb był w zasadzie modelem seryjnym, poza zmianami zwiększającymi bezpieczeństwo w środku kabiny i bardziej „agresywnymi” felgami oraz ogumieniem, udało mu się wyprzedzić kilku konkurentów z poważnie zmodyfikowanymi silnikami spalinowymi.
Jak już wspomnieliśmy, trasa wyścigu przebiega na odcinku o długości ok. 20 km. Ma 156 zakrętów i rozpoczyna się na wysokości 2862 m n.p.m. a kończy na 4300 m n.p.m. Im wyżej, w tym większym stopniu rozrzedzone powietrze spowalnia reakcje kierowców i osłabia ich mięśnie. Powoduje także, że silniki spalinowe tracą nawet do 30% swojej mocy, jednak te ograniczenia nie dotyczyły Leafa, ponieważ napęd elektryczny nie jest wrażliwy na tego typu zmiany.
Leaf wchodził w kolejne zakręty niemal bezgłośnie, nie licząc pisku opon i wysokiego dźwięku wydawanego przez biper, zainstalowany w Nissanie na żądanie organizatorów wyścigu w celu ostrzegania widzów i ekipy obsługującej wyścig o zbliżającym się pojeździe.
Świetnie się wjeżdżało Leafem na szczyt.– powiedział Hord – Dzięki dostępnemu natychmiast momentowi obrotowemu silnika elektrycznego mogliśmy wyskoczyć do przodu na wielu wolnych zakrętach, a samochód pracował bardzo równo od początku do końca wyścigu, ponieważ jednostka napędowa nie reagowała na zmiany wysokości nad poziom morza, tak jak silniki benzynowe.