Ubiegłoroczny rajd zapadł w pamięci kibiców wspaniałym pojedynkiem Miguela Camposa i Bruno Thiry. Tegoroczny przerósł jednak wszelkie oczekiwania, tym bardziej, że z czołówką zagranicznych gwiazd – Lucą Pedersolim, Simonem Jean Josephem i Bruno Thiry’m skutecznie walczył polski kierowca - Leszek Kuzaj z Subaru Poland Rally Team. Po pierwszym, piątkowym etapie to właśnie on z przewagą 17,9 sekundy prowadził w rajdzie przed Lucą Pedersolim.
Podczas pierwszej pętli drugiego etapu, na której "rządził" goniący stawkę z 9 miejsca Jean Joseph, Leszek Kuzaj powoli, ale systematycznie zwiększał przewagę nad włoskim kierowcą. Przed drugą kierowca Peugeota 306 Maxi zmienił nastawy zawieszenia i opony i zaczął odrabiać straty. Po 16 oesie wyszedł na prowadzenie, którego już nie oddał do końca rajdu. -"Pogoda była dla nas niedobra, bo było ciepło i nie padało, więc Pedersoli nie dał nam dzisiaj żadnych szans" – powiedział po przyjeździe na ostatnią strefę serwisową Leszek Kuzaj. – "Próbowaliśmy gonić ile sił, woli walki nam nie brakowało, niestety Luca był po za zasięgiem. Staraliśmy się ominął niektóre prawa fizyki, które rządzą samochodem poruszającym się po drodze, a nawet udało się wprowadzić kilka poprawek do ustanowionych już teorii. Nie rokowało to jednak nic dobrego, mogliśmy tylko narozrabiać, zwyciężył więc rozsądek i postanowiliśmy zwolnić. Mogliśmy tylko czekać, że Luca popełni jakiś błąd. Przez resztę dnia już w zasadzie tylko kontrolowaliśmy sytuację i dowieźliśmy spokojnie nasze miejsce do mety.
Mam wspaniały samochód, ale naprawdę nie było żadnych realnych szans na dogonienie Włocha i jego Peugeota 306 Maxi. Po pierwsze, to jest Luca Pedersoli, kierowca z duzym doświadczeniem, który jeździ naprawdę dobrze, wystarczy popatrzeć na czasy ostatniego Mille Miglia. Po drugie jest to kit-car, który ma 300 koni, czyli 30 więcej niż moja Impreza i jest kilkaset kilogramów lżejszy. Tak więc połączenie kierowcy, samochodu, sprzyjającej im pogody i konfiguracji oesów nie dało nam żadnych szans. Luca popełnił trochę błędów i to w pierwszym etapie wykorzystaliśmy, w sobotę nie popełnił żadnego i dał popis jazdy. Zresztą tego się spodziewałem, że on odjedzie, a my zostaniemy. Naprawę nie jest żadnym wstydem przegrać z takim kierowcą.
Mam też mocny atak alergii, cieszę się więc, że dotrwałem do mety. Maciek Szczepaniak wykonał fantastyczną robotę, mechanicy uporali się ze wszystkimi problemami samochodu w swoim czasie, jestem więc dumny z całego mojego zespołu i bardzo im wszystkim dziękuję.
Szkoda mi chłopaków z teamu – Maćka Oleksowicza i Marcina Bełtowskiego, którzy nie skończyli tego rajdu. Ale zaprezentowali się nieźle i mam nadzieję, że dalsze tegoroczne starty będą bardziej pomyślne".
Kolejną eliminacją ME będzie zaplanowany na 18-20 czerwca rajd w Bułgarii, 3 eliminacją MP Rajd Kormoran, który rozegrany zostanie w dniach 2-4 lipca.