Tomasz Kuchar i Maciej Szczepaniak przez cały dzień borykali się z poważnymi awariami technicznymi w swojej Toyocie Corolli. Po pierwszym etapie Rajdu Australii zajmują dopiero 33 pozycję. Do prowadzącego w klasyfikacji Fina Marcusa Gronholma jadącego Peugeotem 206 WRC Kuchar ze Szczepaniakiem tracą ponad 10 minut.
Tomasz Kuchar: "Najpierw na drugim dzisiejszym odcinku specjalnym, około trzech kilometrów od startu zepsuła się skrzynia biegów. Ten odcinek do końca i cały następny musieliśmy przejechać na trzecim biegu. Straciliśmy ponad 5,5 minuty i spadliśmy na 51 miejsce w klasyfikacji rajdu. Potem, na kolejnym „oesie” po strefie serwisowej, zaraz po starcie awarii uległ układ zasilania, silnik ciągle przerywał i tracił moc. Baliśmy się, że będziemy musieli się wycofać, ale jakoś przetoczyliśmy się przez kolejne dwa odcinki do serwisu. Tam mechanicy usunęli usterkę i mogliśmy kontynuować jazdę. Niestety, na 8 odcinku spotkała nas kolejna awaria, tym razem turbiny. Mam nadzieję, że to już koniec problemów technicznych, że jutro od rana będziemy mogli atakować i wspinać się w górę klasyfikacji".
Maciej Szczepaniak: "Jest naprawdę ciężko, potwornie ślisko, a ponieważ pada przelotny deszcz, pojawiły się spore kałuże, które przykrywają wszystkie nierówności i robi się naprawdę niebezpiecznie. Najważniejsze jednak, że jedziemy dalej, bo sporo kierowców już nie jedzie, a do mety jeszcze bardzo, bardzo daleko. Wynik chyba nie ma już dla nas żadnego znaczenia, choć Tomek jest nastawiony bardzo bojowo i zapowiada na jutro maksymalny atak od samego rana. Bardzo bym chciał, ale zobaczymy co na to samochód, raczej nie jestem optymistą".
W sobotę drugi i zarazem najdłuższy etap Rajdu Australii. Na ten dzień zaplanowano 11 prób sportowych liczących w sumie blisko 150 kilometrów. Pierwsza z nich rozpocznie się o 1:40 naszego czasu, a metę tego etapu zaplanowano na godzinę 13:40. Zakończenie rajdu w niedzielę.