...Range Rover, Range Rover sport i najnowsza, trzecia seria modelu Discovery. Jednak to właśnie prosty Defender jest najbardziej rozpoznawalny. Kiedy rozpoczynał swoją karierę w 60% miejsc na świecie w których się pojawił, był pierwszym samochodem, który widzieli tubylcy zamieszkujący wcześniej niedostępne dla innych pojazdów rejony!
Defender to spadkobierca absolutnie kultowego modelu Series One (na początku był to po prostu Land Rover, w późniejszych latach nazwano go Serią 1).
Początkowo przy jego budowie wykorzystywano części z poczciwych amerykańskich Willisów. Do napędu posłużyły natomiast silniki z limuzyny Rover 60. Największym wyzwaniem dla konstruktorów Land Rovera okazało się zbudowanie wytrzymałej i niezawodnej skrzyni biegów, która sprawdzałaby się nawet w ekstremalnych warunkach. Pierwsze modele brytyjskiej terenówki miały cztery biegi do jazdy ulicznej i do pokonywania bezdroży.
Nadwozie zbudowano z aluminium. Rozwiązanie to zostało niejako wymuszone uwarunkowaniami gospodarczymi - po drugiej wojnie światowej stal objęto ścisłą reglamentacją. Poszczególne panele konstrukcji mocowano z zewnątrz specjalnymi nitami. Na pomysł z wykorzystaniem jeszcze mało rozpowszechnionego w tamtych czasach aluminium wpadli twórcy modelu - Maurice i Spencer Wilks. Do roku 1951 w samochodzie montowano benzynowe silniki o pojemności 1,6 litra.
Dopiero w kolejnych latach do oferty wprowadzono większe jednostki dwulitrowe. W standardowym wyposażeniu Series One nie było nawet drzwi i dachu, trzeba było zamówić je za odpowiednią dopłatą. W zależności od życzenia klienta, dach mógł być płócienny lub aluminiowy. Później, choć luksusy nigdy nie były mocną stroną tego auta, tak elementarne części wyposażenia stały się oczywistością.
Przez pierwszych sześć lat samochód dostępny był jedynie w kolorze zielonym (niestety daleko było mu do soczystej zieleni British Racing Green). W roku 1955 Brytyjczycy przedstawili dziesięcioosobową wersję Land Rovera.
Popyt na ten spartański pojazd przerósł wszelkie oczekiwania i pod koniec lat 50-tych po drogach i bezdrożach całego świata jeździło już ćwierć miliona Land Roverów.
Brytyjskie auto szybko zyskało reputację niezawodnego i nader wytrzymałego nawet w najcięższych warunkach. Hasłem reklamowym było "Jedź gdziekolwiek zechcesz".
Jego walory bardzo szybko doceniła również brytyjska armia i Land Rovery szybko stały się nieodzownym elementem wyposażenia wojsk Jej Królewskiej Mości.
Land Rover dotarł nawet do Republiki Południowej Afryki, w której stał się bohaterem równie głośnego, co kontrowersyjnego filmu "The Gods Must Be Crazy" (oskarżano o protekcjonalne ujęcie problemu prymitywizacji życia w Afryce, na skutek czego film został zakazany w kilku afrykańskich krajach). Nie był to jedyny aktorski epizod w karierze brytyjskiej terenówki. Auto towarzyszyło na ekranie także filmowej Larze Croft, granej przez Angelinę Jolie. Z tej okazji wyprodukowano nawet limitowaną edycję modelu nazwaną właśnie "Tomb Raider". Z każdym rokiem konstruktorzy Land Rovera sukcesywnie udoskonalali swoje dzieło. Zmieniono system przeniesienia napędu, dzięki czemu kierowca miał możliwość uruchomienia przedniej osi, gdy pokonywał trudniejszy teren. Na początku lat pięćdziesiątych delikatnie zmodyfikowana została również siermiężna sylwetka Series One. Reflektory zostały przeniesione z grilla na nadkola. W roku 1954 w samochodzie zastosowano pierwszy silnik wysokoprężny, początkowo ledwie dwucylindrowy, potem wyposażony w cztery cylindry.
W 1990 Land Rover zmienił nazwę na Defender. Auto nic nie straciło na swej niezwykłej wytrzymałości, czego dowodem były wyprawy Camel Trophy w najdziksze ostępy kuli ziemskiej, a także udział w morderczym maratonie Paryż Dakar. Nawet w ekstremalnych warunkach wielokrotnie potwierdził, że jest pojazdem niezawodnym i praktycznie bezawaryjnym. Złośliwi dodadzą pewnie, że te samochody są tak proste, że nie ma się zepsuć. Jednak fakty mówią same za siebie. Z wyprodukowanych dotąd prawie dwóch milionów Defenderów i jego poprzedników w użytku wciąż znajduje się dwie trzecie z nich!
Obecnie z taśm zjeżdża około 25 tysięcy sztuk rocznie. Wciąż nie maleje popyt - ostatnio partię aż 900 egzemplarzy zamówił włoski gigant energetyczny Ente Nazionale Elettricita. Nic dziwnego, że koncern postanowił o przedłużeniu produkcji aż do 2010 roku, kiedy pojawić się ma się godny następca.
W Polsce Defendera używa między innymi: GOPR, WOP i policja. Podstawowy model osobowy z krótkim rozstawem osi Defender 90 kosztuje od 128 tysięcy złotych.