...podczas pierwszego etapu młody Szwed zanotował na swym koncie piąty czas na jednym z odcinków pokazując, że już dzisiaj jest w stanie uzyskiwać czasy porównywalne z czołówką. Po pokonaniu blisko 400 kilometrów OS-ów na śniegu, lodzie i asfalcie po górskich alpejskich drogach, P-G i Suzuki osiągnęli metę rajdu na bardzo dobrym ósmym miejscu.
Toni Gardemeister był również na dobrej drodze do punktowanej lokaty. Niestety, Fin musiał wycofać się z rywalizacji po przedostatnim dniu rajdu, ale zanotował szósty czas na jednym z OS-ów udowadniając, że nowy Suzuki SX4 WRC ma wielki potencjał i jest w stanie jeździć bardzo szybkim tempem.
Podczas ostatniego etapu załogi miały do pokonania między innymi dwa przejazdy legendarnego OS-u Col de Turini oraz kończący rajd super OS rozgrywany na ulicach Monaco, wykorzystujący trasę wyścigu F1. Na obydwu tych próbach wiele tysięcy kibiców oklaskiwało swoich bohaterów. Zadaniem P-G Anderssona było w niedzielę utrzymanie punktowanego miejsca dla Suzuki.
Suzuki SX4 WRC Anderssona był niemal niezawodny przez cały rajd. Jedynie problemy z półosią kosztowały młodego Szweda trochę czasu w czwartek wieczorem, podczas pierwszego etapu rajdu rozgrywanego w rejonie Valence. Dzięki odpowiednim parametrom ustawień wypracowanych podczas testów, zespół dokonywał w czasie rajdu tylko niewielkich korekt dla dalszej poprawy prowadzenia samochodu. P-Gtwierdził w niedzielę, że zawieszenie jest nieco za miękkie. W najbliższym czasie zespół skupi się na doskonaleniu systemu automatycznego startu oraz ustawień zawieszenia i dyferencjału.
Andersson awansował do punktowanej ósemki podczas trzeciego dnia i ukończył rajd z przewagą półtorej minuty nad najgroźniejszym rywalem. Toni Gardemeister czuł się coraz pewniej z każdym OS-em, pomimo problemów z ciśnieniem ładowania turbiny drugiego dnia. Był na 10 miejscu z szansami na punkty, gdy silnik SX4 WRC zaczął się przegrzewać na OS14. Fin dotarł do mety etapu w Valence, ale mechanicy wykryli usterkę silnika. Aby móc ustalić szczegółowo przyczyny awarii po rajdzie w siedzibie firmy pod Paryżem, zespół zdecydował wycofać samochód i załogę.
Andersson i Gardemeister nie zgłaszali żadnych problemów związanych z nowym ogumieniem Pirelli, używanym w tym rajdzie po raz pierwszy; uniknęli też przebicia opony. Cały zespół Suzuki World Rally Team liczący obecnie około 120 osób zebrał podczas rajdu ogromną ilość cennych doświadczeń.
P-G Andersson nie ukrywał zadowolenia ze swojego debiutu w zespole i w samochodzie. Przed rajdem przejechał zaledwie około 500 kilometrów podczas testów. Szwed poznał dobrze samochód w czasie rajdu, doskonaląc jednocześnie swoją technikę jazdy w czasie czterodniowej imprezy.
27-letni kierowca, dwukrotny mistrz świata juniorów za kierownicą Suzuki powiedział: "Przed nami jeszcze wiele nauki, ale to był bardzo udany start. Trudno było oczekiwać po nim więcej. Punktowane miejsce w debiucie za kierownicą nowego samochodu to wspaniały wynik. Moje doświadczenie w samochodach czteronapędowych było przed tym rajdem ograniczone do kilku startów pojazdami grupy N i paru jazd testowych, dlatego w czasie rajdu musiałem szybko uczyć się, jak wykorzystać potencjał samochodu WRC. Bardzo zależało mi na dobrym rezultacie w tym rajdzie. Ten wynik pozwala mi z optymizmem czekać na Rajd Szwecji, gdzie przecież będę jechał przed swoją publicznością".
Dla doświadczonego Toni Gardemeistera był to dziewiąty start w Rajdzie Monte Carlo. 32-letni Fin również jest zadowolony ze startu za kierownicą Suzuki, chociaż nie ukończył rajdu: "Gdyby nie problemy, które nas spotkały, walczylibyśmy bez wątpienia o miejsce w punktowanej ósemce. Od początku byliśmy pewni, że jest to możliwe, a udowodnił to P-G. Pokazaliśmy, że nasz samochód ma wielki potencjał. To powód do dużej satysfakcji. Wiemy jednak, że w trakcie sezonu czeka nas jeszcze dużo pracy nad samochodem. Nasz następny start to Rajd Szwecji, który należy do moich ulubionych. Jeżeli tylko uda nam się znaleźć odpowiedni rytm, możemy tam wypaść jeszcze lepiej".
Cały zespół Suzuki spisał się znakomicie w swym debiucie podczas Rajdu Monte Carlo. Kierownictwo teamu: jego szef Nobuhiro "Monster" Tajima, dyrektor generalny Yutaka Awazuhara, dyrektor techniczny Shusuke Inagaki oraz kierownik Akira Kawada nie ukrywało zadowolenia.
Tajima powiedział po rajdzie: "To powód do dumy dla Suzuki. Spełniło się nasze marzenie. Gratuluję naszym kierowcom, którzy spisali się fantastycznie. P-G zdobył punkty dla zespołu w swoim pierwszym rajdzie samochodem WRC. To wyjątkowy wyczyn. Toni również jechał doskonale. Szkoda, że nie ukończył rajdu. Wraz z kierowcami bardzo dziękuję całemu zespołowi: to osiągnięcie – punkty w naszym pierwszym rajdzie zawdzięczamy znakomitej, ciężkiej pracy całego teamu. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Filozofia Suzuki każe nam zawsze patrzeć w przyszłość. Rajd Monte Carlo będzie dla nas fantastycznym wspomnieniem, ale już teraz myślimy przede wszystkim o nadchodzącym Rajdzie Szwecji, który czeka nas już za niecałe 2 tygodnie. Naszym celem będzie zdobycie kolejnych punktów, tym razem przez obydwie załogi. Oczywiście nie będzie to łatwe, bo droga do sukcesów nigdy nie jest prosta. Ale po Monte Carlo chyba nikt nie ma wątpliwości, że cały zespół jest zdeterminowany, aby dążyć do wyznaczonych celów. Osiągnęliśmy wynik, o jakim mogliśmy tylko marzyć przed startem, który zawdzięczamy w dużej mierze także naszym sponsorom. Wielkie gratulacje dla wszystkich, którzy wnieśli swój wkład!"