Tuż po Audi R18 ultra prowadzonym na zmianę przez tą trójkę, do mety dotarła ekipa ubiegłorocznych zwycięzców Le Mans: Marcel Fässler, Andre Lotterer i Benoît Treluyer. To właśnie oni dominowali w początkowej fazie wyścigu, jadąc swoim Audi R18 e-tron quattro, pierwszym w historii samochodzie sportowym typu hybryda diesel. Na końcu musieli jednak ustąpić pola kolegom z zespołu. Pozostałe dwie ekipy Audi, wjeżdżające za nimi na metę, dopełniły poczwórnego zwycięstwa marki z czterema pierścieniami.
Udana premiera Audi R18 ultra i R18 e-tron quattro była dla Audi znaczącym kamieniem milowym. W swoim pierwszym wyścigu, oba typy aut udowodniły nie tylko wytrzymałość, ale też zdolność do dużych osiągów. Rezultaty potwierdziły zasadnicze założenie przyjęte przez Audi – wystawienia już w pierwszym wyścigu samochodów o dwóch koncepcjach napędu. Przewaga techniczna każdej z nich może być zrekompensowana dzięki regulaminowi obowiązującemu dla sportowych prototypów Le Mans. Dzięki temu, możliwy jest emocjonujący wyścig, nawet jeśli kwestię startów na różnych torach i w różnych warunkach rozwiązuje się za każdym razem inaczej.
Na mokrej od deszczu nawierzchni w Spa-Francorchamps dominowały początkowo dwa pojazdy hybrydowe. Już po kilku pierwszych okrążeniach, Andre Lotterer w swoim R18 e-tron quattro z numerem startowym „1“, przejął prowadzenie od Toma Kristensena w siostrzanej hybrydzie z numerem startowym „2“. Lotterer zyskał prawie minutę przewagi nad najlepszym pojazdem o napędzie konwencjonalnym - Audi R18 ultra, prowadzonym przez Marca Gene z numerem startowym „3“. O półfinale zadecydowały na końcu wyścigu dwa czynniki. Na schnącej nawierzchni, Marc Gene podczas pierwszego pit-stopu, jako jedyny kierowca Audi założył opony slick, podczas gdy pozostali kierowcy wybrali opony intermediate. Dzięki temu, nowy kierowca Audi rodem z Hiszpanii, był na odcinku o dł. 7,004 km aż do czterech sekund szybszy niż jego rywale. Równocześnie, Audi R18 e-tron quattro z numerem „2“ zostało zmuszone z powodu usterki przedniego oświetlenia do wymiany maski. Tom Kristensen stracił przez to prawie minutę.
Dzięki odważnemu wyborowi opon, Marc Gene i Loïc Duval w ciągu 37 okrążeń przemienili swoją prawie jednominutową stratę w przewagę. W 63. rundzie Duval w samochodzie z numerem startowym „3“ objął prowadzenie, którego nie oddał już do końca wyścigu. Był to więc spektakularny debiut Gene w ekipie Audi - kierowcy rezerwowego, biorącego udział w wyścigu w zastępstwie kontuzjowanego Timo Bernharda. Po swoich sukcesach w 2008 i 2011 r., Hiszpan świętuje swoje trzecie zwycięstwo w Spa.
Na drugiej pozycji, za załogą Marcel Fässler, Andre Lotterer, Benoît Treluyer, uplasowali się Marco Bonanomi i Oliver Jarvis w drugim Audi R18 ultra. Obydwaj uwieńczyli swój debiut w fabrycznym zespole Audi zdobyciem miejsca na podium. Capello, Kristensen i McNish musieli zadowolić się niewdzięcznym czwartym miejscem, nie opuścili jednak Spa z pustymi rękoma. Allan McNish miał w piątek najlepszy czas treningowy, a w tabeli Mistrzostw Świata w Wyścigach Długodystansowych, zwycięzcy z Sebring zajmują obecnie drugie miejsce z 41 punktami. Nową czołówkę stanowią Romain Dumas i Loïc Duval mający na swym koncie 43 punkty.
Dzięki poczwórnemu zwycięstwu w Spa, czterem niezawodnie sprawiającym się autom wyścigowym, stałemu składowi kierowców i wydajnie pracującej ekipie Audi Sport Team Joest, można stwierdzić że Audi miało udaną próbę generalną przed 24-godzinnym wyścigiem Le Mans. Wyścig ten, będący już klasyką wyścigów na długich dystansach, odbędzie się już po raz osiemdziesiąty, w dniach 16 i 17 czerwca. Audi zamierza zdobyć tam jedenaste już z kolei zwycięstwo w klasyfikacji łącznej.